Czwartek, 25 wrzesień 2014, 18:32
Nie bluzgaj, to nie jest smierdziuch.
Ankieta: Moja ocena Amouage - The Library Collection - Opus VI EDP (2012) (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 1 | 0.96% | |
2 - Słaby | 3 | 2.88% | |
3 - Przeciętny | 4 | 3.85% | |
4 - Dobry | 7 | 6.73% | |
5 - Bardzo dobry | 31 | 29.81% | |
6 - Genialny | 58 | 55.77% | |
Razem | 104 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Czwartek, 25 wrzesień 2014, 18:32
Nie bluzgaj, to nie jest smierdziuch.
Piątek, 26 wrzesień 2014, 10:37
baphomet napisał(a):Nie bluzgaj, to nie jest smierdziuch. u mnie 3 miejsce zaraz po jubilation i interlude, przed memoir, baphomet ma rację, mocna rzecz.
Przeraża mnie desensytyzacja i habituacja moich rzęsek i synaps neuronów węchowych atakująca z każdej strony...
★★★★★★ Moje Butelki ★★★★★★
Czwartek, 29 styczeń 2015, 21:00
Bardzo ciekawy zapach. Ma w sobie coś hipnotyzującego
Piątek, 30 styczeń 2015, 17:22
Nie znam zbyt wiele zapachów, gdzie ambra jest połączona z kadzidłem, ale Opus VI jest zdecydowanie najlepszy w tej kategorii.
Jest słodko-słono-dymny, przypomina mi trochę Ambre Sultan (ale jest mocniejszy, jakby bardziej męski i mniej słodki). Wg mnie ten Opus i Interlude to bliscy kuzyni, z tym, że w VI nie ma skóry i mirry, ma trochę mniejsze trwałość i projekcję. A propos trwałości - wytrzymuje na mnie ok. 10 h z dobrą projekcją przez większość tego czasu, potem zapach snuje się blisko skóry jeszcze kilka h. Oceniam na mocną 5.
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza." "Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
Poniedziałek, 30 listopad 2015, 01:06
W pierwszej kolejności muszę zaznaczyć, iż występuję w roli debiutanta. Zatem bardzo proszę o wyrozumiałość dla moich "wypocin".
To właśnie Opus VI stał się finalnie przyczynkiem dla zarejestrowania się na forum. Wcześniej przeglądałem wpisy, w dużej mierze odnośnie Amouage, ponieważ poszukiwałem perfum niszowych. Nawiasem mówiąc niestety o Byredo jest mało wpisów, a szkoda (M/Mink to najbardziej odważne perfumy jakie wąchałem, to wręcz antyteza perfum, wielkie uznanie za odwagę). Jednakże do rzeczy. Nie mam zamiaru opisywać zapachu, bo uczyniliście to wcześniej i znacznie lepiej (jestem pod olbrzymim wrażeniem wpisów Cookie13 - chapeau bas!). Dlatego ograniczę się do moich obserwacji użytkowych. Z Amouage obok Opusa VI, używam Memoir oraz Silver. Jak doskonale wiecie pozycja nr 2 i 3 to męskie zapachy, moim zdaniem piękne dzieła. Jednakże najbardziej zahipnotyzował mnie unisex Opus VI. Nie znaczy to, że wartościuję na zasadzie " Memoir gorszy, lepszy". Nic z tych rzeczy. Opus po prostu mnie uzależnił. Nigdy wcześniej nie miałem takiego doświadczenia z perfumami, choć mam ich sporo (lubię i używam Givenchy Gentelman, Xeryus Rouge, Azzaro Pour Homme oraz Silver, Armani Eau d'Aromes, Gucci 2, CD Eau Sauvage, Lalique Encre Noire, Byredo Pulp i moje ulubione Zadig & Voltaire). Nawet w przypadku Memoir oraz Silver nie mam tej niewymownej "bezwładności" jaka dosięga mnie czując Opus'a VI. Jak wspomniałem wcześniej padam ofiarą hipnozy i najwyraźniej nie jestem osamotniony w tym odczuciu, o czym w dalszej części. Prawdziwa frajda z noszenia tychże wyjątkowych perfum, zaczyna się po co najmniej dwóch dniach noszenia. Działanie jest "zabójcze". Zapach zaczyna się nakładać, utrwalać, aby finalnie zapanować nad otoczeniem. Jest się przesiąkniętym "do szpiku kości". Żadna próbka, tester nie są w stanie tego oddać. Człowiek wręcz się poci oleistym "amłażem". Przy niewinnym machnięciu ręką zapach gdzieś nagle uwalnia się - urocze. Przy czym istotna uwaga, w przypadku Memoir oraz Silver ta zasada nie działa tak perfekcyjnie. Oczywiście to świetne perfumy, lecz ich stricte męski charakter powoduje, że po, dajmy na to, trzech dniach używania można poczuć się jak zapachowy ciężki, mało zwrotny bombowiec. Innymi słowy trzeba zrobić kilkunastogodzinną przerwę. Natomiast w przypadku Opus'a Vi jazda trwa w najlepsze. Obezwładniający efekt wzmocniony jest wybitnie długą obecnością perfum na ubraniach. Szal, chusta, cokolwiek zwiewnego pod szyję, stosowane na jesienne pogody potrafia trzymać zapach przez 2 dni, bez najmniejszego problemu. Jak do tego dołożymy jeden-dwa "psiki" na siebie, efekt się utrwala i zabawa trwa w najlepsze. Prawdziwy oniryczny roller coaster. Ostatnio po około 5 godzinach od aplikacji perfum (3 strzały), kolega jadąc ze mną samochodem skarżył się, że został "skasowany" jakimś zapachem którego nie zna, choć właśnie "dopiero co" się psiknął wychodząc z domu. I tak docieram do drugiego spostrzeżenia. Tylko w przypadku rzeczonego Opusa VI w zdecydowanej większości przypadków otoczenie "baranieje". Co odważniejsi pytają, co tak ładnie pachnie? Jasne, każdy z nas zebrał większe bądź mniejsze uznanie za perfumy. Nie wspominam tu więc o jakiś jednostkowych komplementach osób znajomych. W przypadku Opus'a VI jest to zjawisko na skalę masową! Dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Słowa oczywiście spłycają sprawę, ale bez cienia wątpliwości mogę napisać, iż OPUS VI to perfumy mogące "zaczarować" otoczenie. Nie ma tu mowy o jakimś efekcie placebo, bądź ułudy z mojej strony. Psikałem się jak zawsze perfumami, tak samo jak w przypadku Opus'a VI. Dlatego zaskoczeniem tym większym było dla mnie jak "piorunujące" wrażenie wywiera. Muszę podkreślić, iż w szczególności jest to dostrzegane u płci pięknej. Przy czym zapewniam z ręką na sercu, iż jestem jak najdalszy od efektu żigolo, nie o to tutaj biega. To najwyraźniej zapach bardzo uniwersalny, oryginalny, słodko-wytrawny, intrygujący drugiego człowieka. Do tego bardzo, że tak pozwolę sobie rzec, elegancki. Ma w sobie coś animalnego, wręcz podprogowego. Nie mam pojęcia czego dolali, bądź co wykorzystali. W każdym bądź razie nigdy wcześniej nie spotkałem się z tak pozytywną reakcją otoczenia (nawet w przypadku Memoir oraz Silver), jak ma to miejsce w przypadku Opus VI. Jednakże, aby nie było tak "słodko", jedną z nielicznych osób, która jest odporna na uroki "szóstki" jest niestety moja małżonka. Zdecydowanie bardziej woli Memoir'a, mówiąc "z tych twoich śmierdzieli ten najbardziej mi pasuje, nawet całkiem fajny". Ironia losu?
Poniedziałek, 30 listopad 2015, 08:44
Gratuluję udanego debiutu tornado i witam na forum. By tak opisać pachnidło, trzeba czuć pasję i być nim faktycznie oczarowanym. Opus VI to jedne z moich ulubionych perfum. Jeżeli dodatkowo wzbudzają ona pozytywne reakcje otoczenia, to tym przyjemniej dla noszącego. Taki doznaniowy komplet.
Poniedziałek, 30 listopad 2015, 14:55
tornado napisał(a):W pierwszej kolejności muszę zaznaczyć, iż występuję w roli debiutanta. Zatem bardzo proszę o wyrozumiałość dla moich "wypocin". Mojej również Memoir tylko podchodzi
Środa, 2 grudzień 2015, 11:23
Dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieje, że moje "wypociny" okażą się pomocne. W ten sposób chciałbym spłacić "dług wdzięczności", bo dzięki Waszym wpisom amłażowym, zapoznałem się z wysokiej jakości uwagami i spostrzeżeniami.
Co się tyczy płci pięknej, to jak widzę w kwestii Memoir jest nas już dwóch. Natomiast teraz wpadła mi do głowy rzecz wydaje się oczywista. Muszę koniecznie przetestować OPUS VI na małżonce. Tylko trzeba wyczekać na właściwy moment, np. jak będzie miała katar
Czwartek, 3 grudzień 2015, 11:24
tornado właśnie namówiłeś mnie do sprawdzenia Opus VI Kurcze mógłby być troszkę tańszy
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
Czwartek, 3 grudzień 2015, 11:30
Kruszyn napisał(a):tornado właśnie namówiłeś mnie do sprawdzenia Opus VI Kurcze mógłby być troszkę tańszy Dla mnie najlepszy z całej bibliotecznej serii jak ktoś lubi słodkawą żywicę ambrową i kadzidło. Trwałość w moim TOP10 się łapie a to duże osiągnięcie.
Przeraża mnie desensytyzacja i habituacja moich rzęsek i synaps neuronów węchowych atakująca z każdej strony...
★★★★★★ Moje Butelki ★★★★★★
Czwartek, 3 grudzień 2015, 11:47
xisio to po ile 10 ml u Ciebie ? :twisted:
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
Poniedziałek, 7 grudzień 2015, 13:37
xisio napisał(a):Dla mnie najlepszy z całej bibliotecznej serii jak ktoś lubi słodkawą żywicę ambrową i kadzidło. U mnie natomiast zaraz za Opus VII, ale Siódemka jest prawdopodobnie najtrudniejszym i najbardziej bezkompromisowym zapachem w szerokiej ofercie omańskiej marki. I to jest właśnie powód dla którego tak to pachnidło cenię.
Wtorek, 8 grudzień 2015, 23:02
Fortuna okazała się nad wyraz łaskawa, tudzież przewrotna. Przecież mojej małżonce nie życzę przeziębienia, gdyż kochana jest bardzo. Nie mogę jednak ukrywać, iż "zakatarzony" nos był niczym hejnał mariacki, do złapania za OPUS'a VI. Jak wspominałem uprzednio, żona niestety "nie trawi" tego amłaża. Natomiast ja chciałem wypróbować tego dzieła na skórze kobiecej. Zatem okazja nadarzyła się szybciej niż mogłem się spodziewać. Z góry uprzedzam, że żona wyzdrowiała, ma się dobrze. Niestety nie zmieniła zdania na temat OPUS'a.
Idąc do meritum. W kwestii projekcji Amouage OPUS VI kolejny raz potwierdza klasę. Wielką klasę. Ten zapach to dla mnie "petarda". Wypełnia przestrzeń, włada niepodzielnie, zachowując ekskluzywność i elegancję. Absolutnie nie jest efekciarski, pretensjonalny. To nie jest żadne perfumeryjne konfetti. To klasa sama w sobie. Ma te drobne "smaczki", choćby wówczas gdy małe ruch ręką pobudzają zmysł, a w zasadzie zmysły. Ciągnie się jak cudna smuga. Na domiar tego w łazience, gdzie zaaplikowany został OPUS, przez co najmniej półtorej godziny utrzymywał się zapach amłaża. Dla mnie szok! Czy pasuje do kobiety? Dla mnie bardzo trudno udzielić zdecydowanej odpowiedzi. Zapach jest piękny, nietuzinkowy i ... Tak, to jak najbardziej unisex. Jednakże prędzej odnajdzie się w nim mężczyzna niż kobieta. P.S. Jestem na etapie próbowania OPUS I. Moc rażenia, trwałość tak samo jak w przypadku "szóstki". Gdzie tam w tym względzie Memoir? W ogóle nie ma szans.
Wtorek, 28 czerwiec 2016, 23:52
Delektując się Opusem VI, zbieram się do napisania recenzji o przedmiotowych perfumach. Niestety cały czas mam poczucie, że zbierające się w mojej głowie słowa są niegodne aby opisać to dzieło. Wstrzymam się zatem do czasu, gdy natchnie mnie boska iskra bym mógł w pełni oddać swe odczucia dotyczące tego pachnidła. Na chwilę obecną uważam, że jest to zapach Bogów. Wyobrażam sobie, że tak właśnie pachniał Panteon, gdy zgromadzeni tam byli starożytni bogowie, z Zeusem na czele.
Brak mi słów. Zapach doskonały.
Piątek, 1 lipiec 2016, 13:50
Kruszyn napisał(a):xisio to po ile 10 ml u Ciebie ? :twisted:Są pewne zapachy którymi nigdy się nie podzielę, ten opus jest w tej szufladzie.
Przeraża mnie desensytyzacja i habituacja moich rzęsek i synaps neuronów węchowych atakująca z każdej strony...
★★★★★★ Moje Butelki ★★★★★★
Piątek, 1 lipiec 2016, 14:39
xisio napisał(a):Już się ze mną podzielił Irys i dzięki mu wielkie bo zapach jest megaKruszyn napisał(a):xisio to po ile 10 ml u Ciebie ? :twisted:Są pewne zapachy którymi nigdy się nie podzielę, ten opus jest w tej szufladzie.
Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce,
tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy, krzycząc : "ALE TO BYŁA JAZDA!"
Piątek, 10 luty 2017, 17:36
Posiadam 2 flakony Opusa VI, jeden z wersji przedreformulacyjnej, drugi po. O ile zapach się nie zmienił, jak również nie zauważam różnicy w trwałości, to jest różnica w projekcji. Nowa wersja jest bardziej bliskoskórna.
Piątek, 10 luty 2017, 18:51
Moim zdaniem jest jednak różnica między tym, co było jak zapach dopiero się pojawił a tym, co kupiłem 2 lata temu.
Wtorek, 28 marzec 2017, 09:06
Czy tylko mi przypomina klimat Bentleya for men edt? Przyznać się!
Wtorek, 28 marzec 2017, 10:18
Przyznaję się. Nie przypomina mi .
|
|