Sobota, 27 lipiec 2019, 08:37
Ostatnio otrzymałem właśnie komplement, że "pachnę jak wieniec", a był to tylko Belgravia Chypre. Za Fathom V dostałbym pewnie komentarz, że pachnę jak cały kondukt pogrzebowy .
Ankieta: Moja ocena BeauFort London - Fathom V (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!) Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 0 | 0% | |
2 - Słaby | 0 | 0% | |
3 - Przeciętny | 0 | 0% | |
4 - Dobry | 0 | 0% | |
5 - Bardzo dobry | 3 | 37.50% | |
6 - Genialny | 5 | 62.50% | |
Razem | 8 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Sobota, 27 lipiec 2019, 08:37
Ostatnio otrzymałem właśnie komplement, że "pachnę jak wieniec", a był to tylko Belgravia Chypre. Za Fathom V dostałbym pewnie komentarz, że pachnę jak cały kondukt pogrzebowy .
Środa, 31 lipiec 2019, 22:01
Ja mogę jedynie podpisać się pod wszystkimi pochwałami Cookie13 i dragosteadintei. Każdy szuka swojego perfumowego św. Graala, najczęściej w ulubionym gatunku, czy śladem ulubionych nut zapachowych. Na Fathom V jednak w ten sposób chyba nikt nie trafi. Jest to za to zapach, który jak naprawdę mało który działa na wyobraźnię, podsuwa ciągle nowe obrazy, ilustracje, dźwięki, które mogłyby przedstawiać kolejne odsłony tej kompozycji. Uwielbiam Fathom V za te wszystkie synestezyjne doznania.
5+/6
Poniedziałek, 7 październik 2019, 12:08
Dzisiaj dostałem próbki, spore bo 7.5ml Beauforta. I jako pierwszy na rękę poszedł rzeczony. Krótko, to piękny zapach, nie prosty. Delikatniejszy od suchego, skrzypiącego Rich mess (też go uwielbiam).
No i w korek na razie Tonnere... Matko wszystkich matek! Jakbym w cylindrze TDI siedział, za zwalonym egr. I bardzo go polubiłem.
Wtorek, 5 listopad 2019, 00:09
Naczytałem się poetyckich recenzji i wreszcie miałem okazję zapoznać się z bohaterem wątku. Na chwilę obecną zapach mnie nie kupił - nie mam wizji trupów w odmętach słonej wody. Jest za to kwiaciarnia i to zdecydowanie nastawiona na sprzedaż pogrzebowych wiązanek - czuć piękne lilie i świerkowe gałęzie w otwarciu i to otwarcie jest mega. Niestety, lilie dosyć szybko znikają i pozostają tylko świerkowe gałęzie, a raczej świerkowe igliwie na mokrym mchu i tu chyba czuję odrobinę soli, ale kudy jej tam do morskiej soli, to raczej mech zroszony aptecznym roztworem soli morskiej w spraju. Drugie niestety, to to, że chwilę po otwarciu, aż do początków bazy czuję wykątkowo brudnokremową nutę, bardzo podobną jak w Aramisie i na dzień dzisiejszy jest ona dla mnie nie do przjścia...
A na plus - zapach jest perfekcyjnie zmieszany i bardzo ładnie ewoluuje
Wtorek, 5 listopad 2019, 21:22
Ja akurat Fathom V się rozczarowałem - u mnie nie wywołuje żadnych ciekawych, mrocznych, poetyckich skojarzeń. Przywołuje za to jedno, dość skutecznie studzące zapał - dla mnie pachnie jak odświeżacz powietrza Brise w żelu z końcówki lat 90-tych. Niestety tak mi się skojarzył przy pierwszym teście i jakoś nie zyskał przy kolejnych....
Niedziela, 19 styczeń 2020, 17:59
Potestowałem trochę Fathom V i nadal miłości nie ma, choć bardzo doceniam i co więcej - co raz bardziej mnie intryguje. Jak już pisałem - akurat w tym przypadku nie uległem poetyckim opisom, zwłaszcza trupom w morskich otmętach, ale skojarzenia funeralne są obecne ewidentnie. Wypsikany Fathomem wybrałem się dziś na cmentarz - połaziłem, zapaliłem kilka świeczek, pobyłem sam ze swoimi myślami i wspomnieniami... Na dzień dzisiejszy nadal flakonu nie przewiduję, ale odlewkę na takie wyjątkowe okazje będę chciał pod ręką mieć...
Niedziela, 19 styczeń 2020, 18:06
Brawo Ty !
Bez wątpienia jest to trudny zapach. A z całą pewnością bardzo specyficzny.
Niedziela, 19 styczeń 2020, 18:26
Dzięki, Cookie13 Trudny? Dla mnie nie. Choć dopiero (wbrew zdrowemu rozsądkowi) w niszę zaczynam dopiero wdeptywać, to nie widzę w nim nic bardzo trudnego Być może dlatego, że z mainstreamu mam już większość tego, co w dzisiejszych czasach może być uważane za trudne lub dziwaczne, co więcej - bardzo to sobie cenię A czy specyficzny? Tak, zdecydowanie. I do tego bardzo klimatyczny. Z pewnością - wąchającego, niepozbawionego odrobiny olfaktorycznej wrażliwości, nie pozostawia obojętnym...
Bazyli nadaje mobilnie...
Niedziela, 19 styczeń 2020, 18:37
Dopiero wchodzisz w niszę, ale zaczynasz od wysokiego "c". Fathom V to już nie są przelewki. Oczywiście są w niszy dużo większe dziwolągi, ale ekstremę zostaw sobie mimo wszystko na później.
Niedziela, 19 styczeń 2020, 18:50
Dzięki za dobre słowo Jeżeli Fathom V to nie przelewki, to z dreszczykiem emocji czekam, co jeszcze mnie spotka
Bazyli nadaje mobilnie...
Niedziela, 19 styczeń 2020, 19:52
Aż psiknąłem sobie odrobinę tego zapachu kilka godzin temu,żeby wiedzieć o czym mowa.Fakt,gdzieś tam nuty "cmentarne" się unoszą (esencja ziemi,liście,lilia),ale czy sam zapach jest jakiś trudny czy kontrowersyjny?Hmm...w taim razie chyba jeszcze te trudne przede mną,bo ten mi sie nawet spodobał.I żeby nie było - Grey Flannel też lubię
Niedziela, 19 styczeń 2020, 22:06
Ja go uwielbiam,żona również wypsikała mi pół flakonu:-)Szukam kolejnej flachy i co wiecej w tym roku mam cztery wesela i na wszystkich będę z Fathom V:-)nawet w roli świadka:-)
Piątek, 6 sierpień 2021, 18:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 6 sierpień 2021, 18:43 przez brz. Edytowano łącznie: 12)
Full fathom five thy father lies;
Of his bones are coral made; Those are pearls that were his eyes: Nothing of him that doth fade, But doth suffer a sea-change Into something rich and strange. Sea-nymphs hourly ring his knell: Ding-dong. Hark! now I hear them,—ding-dong, bell. Czy ktokolwiek naprawdę czuje w tym dziele Beaufort London przytoczony fragment szekspirowskiej „Burzy”? Tekst piękny, pachnidło piękne, ale nie do końca mi się to zgrywa. Pozostałe znane mi zapachy tej marki nieco lepiej (a może po prostu bardziej dosłownie) korespondowały z rzekomymi inspiracjami. Bo topielcy? Kości? Nimfy? Ale! Mamy melancholię, morze, spokój, ciszę i przebijający przez to wszystko smutek, powodowany jakąś stratą, więc może jednak coś jest na rzeczy. Przy pierwszym spotkaniu z Fathom V od razu uległem Waszym sugestiom i jak żywy stanął mi przed oczami obraz wieńca pogrzebowego. Ciemne pomieszczenie, a na środku iglasta wiązanka ozdobiona białymi liliami, na które pada białe, chłodne, lekko rozproszone i jakby trupie światło. Zapach mnie kompletnie zaskoczył i zauroczył, ale kiedy to nosić? Jak? Do ludzi tak? Jeszcze się zaczną przy mnie smucić i na co mi to? Odłożyłem więc próbkę do pudełka, żeby wykorzystać ją w taki sztormowy dzień jak dziś właśnie. I tym razem pierwsze skojarzenie miałem już zupełnie inne (no, może nie zupełnie ). Tak w głowie mam zakodowany zapach wnętrza kwiaciarni w ponury, zimny i deszczowy dzień. Lilie, zielone łodygi, igiełki, wilgoć, ziemia. Jeśli wykorzenić z głowy te pogrzebowe skojarzenia, okazuje się, że może jednak to wcale nie jest zapach nieodpowiedni do noszenia. Zielony, chłodny, kwiatowy. Na szczęście miałem jednak na tyle czasu, żeby na spokojnie przyjrzeć się temu, jak zapach na mojej skórze ewoluuje (a ewoluuje, oj ewoluuje!) i co ma mi do zaoferowania. W lodowatym, zielonym i ziemistym otwarciu wyraźnie czuć cytrusową nutę połączoną z jagodami jałowca. Po paru minutach cytrusy i jałowiec ustępują miejsca dostojnym liliom, spod których przebija jakaś owocowa słodycz, która z niejasnego dla mnie powodu kojarzy mi się z... cukierkami. Następnie pojawia się też wyraźnie wyczuwalny pieprz, chyba faktycznie wymieszany z odrobiną kminu. Cały czas jest oczywiście zielono i świeżo, a lilie nagle robią się słone. Pomyślałem: dobra, mamy morze. Ale w pewnym momencie, może jakieś 4 godziny po aplikacji, kompletnie zaskoczyła mnie chwilowa transformacja zapachu, który nagle stał się morskim świeżakiem w typie Cool Water. Tak, Cool Water, wiem. Ale trwało to dosłownie z 5 minut! Po tym niespodziewanym interludium zostajemy ze słonym drewnem, które z początku wydaje się dość lekkie i czyste, by finalnie ukazać swoje zbutwiałe oblicze. Zapach zmienia kolor na brązowy, jest zdecydowanie drzewny, nieco mszysty i mocno doprawiony solą oraz... czymś jeszcze? Trwałość duża, 10 godzina mija (w tzw. międzyczasie prysznic), a tę słoną, drzewną bazę wciąż wyraźnie czuję na skórze. Obraz w głowie znów się zmienił i chyba już się ustabilizuje. Smutne dziewczę stoi na pokładzie żaglowca, trzymając lilie, wpatrując się w morze i rozmyślając o stracie. W pewnym momencie rzuca je za burtę. Kwiaty opadają na wodę, chwilę utrzymują się na powierzchni, po czym giną w morskich odmętach. Powoli opadają na dno, gdzie ostatecznie osiadają na białym piasku, między ozdobionymi świetlnymi refleksami elementami rozbitych okrętów. Nie ma innej możliwości. Fathom V dołącza do nielicznego grona zapachów, które malują przede mną konkretne, niewymazywalne pejzaże. A takie zapachy cenię bardzo, bo wprawiają mnie w dziwną euforię. Szkoda, że próbka się skończyła. Chyba ze smutku wyrzucę jakiś storczyk za okno, naleję sobie do szklaneczki jakiegoś Taliskera i podumam, kiedy zacząć szukać choćby dekantu. Choć poziom zauroczenia sugeruje jednak coś bardziej kosztownego.
Piątek, 6 sierpień 2021, 18:33
Świetny opis! Gratuluję
Bazyli nadaje mobilnie...
Piątek, 6 sierpień 2021, 20:38
Nie znam jeszcze, ale zachęciłeś!
Świetny i sugestywny opis. Z opisów sądząc, to raczej nie mój typ. Ale wszystko wskazuje na to, że wkrótce się przekonam, bo Kolega właśnie robi rozbiórkę
Artur
Sobota, 7 sierpień 2021, 23:02
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 7 sierpień 2021, 23:07 przez brz. Edytowano łącznie: 1)
Rozbiórka idzie jak krew z nosa, więc rąk jeszcze bym nie zacierał.
A to trochę dziwne, bo pod względem noszalności Braufortów ten zapach plasuje się jak dla mnie na drugim miejscu (po wyjątkowo przyjaznym Iron Duke'u). Łudzę się, że mamy weekend. Zobaczymy, co się stanie w poniedziałek.
Niedziela, 8 sierpień 2021, 08:42
Czwartek, 26 sierpień 2021, 10:35
Mam odlewkę od kilkunastu dni.
Początkowo Fathom raczej mnie zniechęcił. Potwierdziło się przypuszczenie, że to raczej nie mój typ zapachu. Dużo w nim zieleniny, zmasakrowanych, ciemnozielonych łodyg. Trochę białego kwiecia. Trochę ziemistości i - jakby - słonego drewna... Wszystko raczej chłodne, zdystansowane, w gruncie rzeczy mało przyjemne, choć niespecjalnie trudne w odbiorze. Dużo się naczytałem o zapachu i wywoływanych przezeń wrażeniach i wizjach. U mnie, na razie, żadne poetyckie wizje się nie pojawiły, ale jest w Fathomie coś, co sprawia, że co jakiś czas pryskam kroplę na nadgarstek i wdycham woń... Po kilku testach muszę też przyznać, że mój odbiór tego Beauforta się poprawia. Myślę, że sporo jeszcze testów przede mną, zanim wyrobię sobie ostateczną opinię
Artur
Czwartek, 26 sierpień 2021, 11:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Czwartek, 26 sierpień 2021, 14:12 przez ricardo216. Edytowano łącznie: 1)
Ja wczoraj miałem pierwsze z nim zetknięcie- 2 niewielkie psiki na nadgarstek, więc zbyt wiele nie napiszę.
Ale w 2 słowach- klimat od razu skojarzył mi się z Amouage Beach Hut. Oczywiście zapachy nie są takie same, ale czuję podobny klimat mokrego, świeżo ściętego zielska. Największe zaskoczenie- trwałość. Matko, jaka to bestia Wczoraj o podobnej porze go zapodałem, wieczorem była solidna kąpiel w wannie(czyli sporo moczenia się), a jak czytałem przed chwilą o tym zapachu, to od razu go poczułem. Pomyślałem sobie- pewnie w głowie mi się ubzdurało, bo czasem tak mam, że o jakichś perfumach myślę lub czytam i nagle zaczynam je czuć jakbym był nimi psiknięty. Ale nie w tym przypadku- powąchałem przedramię, a ono naprawdę po około 24 godzinach wciąż pachnie- ogromny, pozytywny szok edit: przemyślałem to dogłębniej i możliwe, że to podkładka pod mysz "przesiąkła" wczoraj Fathom V i z podkładki dziś przeszło mi na rękę, ale to i tak zbyt wiele nie zmienia w kwestii trwałości zapachu
Piątek, 19 styczeń 2024, 17:55
Odkąd kupiłem w ciemno Iron Duke'a w planach miałem testowanie większej ilości od Beauforta. Zdecydowanie jestem fanem zapachów zielonych, toteż przy kompletowaniu próbek nie mogłem przejść obojętnie wobec Fathom V. Muszę zgodzić się z przedmówcą, po pierwszym psiku również moje skojarzenia powędrowały w kierunku Beach Huta. Bardzo mocne, zielone zielsko. Kojarzy mi się z zapachem pielenia ogródka - wszelkiej maści chwasty wyrwane z korzeniami, jeszcze mokre od rosy. Po chwili dochodzą kwiaty i całość wybrzmiewa trochę cmentarnie. Parametry są ok, trwałość spokojnie 8h, jednak po początkowej olbrzymiej projekcji na mnie dość szybko siadły przy skórze, choć nadal były wyraźnie wyczuwalne. Myślałem, że zapach będzie dość trudny w odbiorze dla osób postronnych, a dostałem za nie jednego dnia aż 4 komplementy, dawno z czymś takim się nie spotkałem i kompletnie się tego nie spodziewałem.
Zapach bardzo mi się podoba, parametry są w porządku, więc ode mnie leci 6-/6. |
|