Poniedziałek, 29 sierpień 2011, 11:16
pirath napisał(a):ludzie w końcu zapomną (choć raczej nie wybaczą), ale pewnie nie takiego obrotu spraw się spodziewał, bo osiągnięty efekt okazał się zgoła odmienny do zamierzonego...
Ja wiem, że jeśli tylko Marcin da mi szansę - wybaczę. Ale nie zapomnę.
Dziękuję Wam wszystkim za powitanie, życzliwość, konstruktywną krytykę. Smile
Mam świadomość, że moja reakcja była emocjonalna. Wy jednak wiecie już, dlaczego. Nie chcę budzić litości, nie chcę odwalać dramy, nie napiszę więc, ile mnie te dni kosztowały.
Napiszę tylko, ze nie czuję się zwycięzcą, nie odczuwam ani krztyny satysfakcji. Tylko żal.
Uważam, ze sprawa tak naprawdę zaszkodziła Sabbath of Senses: blog, który tak długo i starannie chroniłam przed prywatą i tanią sensacją stał się pralnią brudów. Mam nadzieję, że ludzie, którzy na niego zaglądali w końcu mi to wybaczą. Byłam naprawdę zdesperowana.
Wszelkie rozmowy z Marcinem zdecydowałam się załatwiać jawnie i konsultować z prawnikami. Przynajmniej przez jakiś czas.
O moich postanowieniach można przeczytać trochę u mnie, a całość wyjaśnia list, którą napisałam w odpowiedzi na jego prywatne wiadomości na Facebooku.
Oto on:
Marcinie,
usunęłam oba fragmenty, w których wspominam o mamie. Przepraszam, że dopiero teraz - poszłam z synem na lody.
W kwestii wiadomej - napiszę szczerze: nie ufam Ci już. Jestem bardzo rozżalona; nie tyle wykupem domeny, co całą Twoją działalnością na moją szkodę. Jestem skłonna uciąć sprawę, jeśli zobowiążesz się do nie oczerniania mnie więcej ani na łamach swojego bloga, ani w innych miejscach. Nie chciałabym też, żebyś posługiwał się moimi tekstami pisząc "moja znajoma pisze, że...". Nie wiem, czy ma sens prosić Cię o grę fair i zaprzestanie walki ze mną, ale robię to. Proszę. Po raz nie wiem który.
Z wystosowania oficjalnego pisma nie zrezygnuję - prawnicy twierdzą, że to da mi podstawę do ewentualnego wszczęcia sporu prawnego z powództwa cywilnego, co jestem zdecydowana zrobić, jeśli nadal będziesz mnie atakował. Mam nadzieję, że nie będę musiała.
Dziękuję za podanie adresu - na ten właśnie adres pójdzie pismo. Do domu nie będę słała kopii. Uznaj to za gest dobrej woli.
Zastrzegam sobie prawo do opublikowania tego listu.
Z poważaniem
K(...) H(...)
Mam nadzieję, że uznacie to za dobre rozwiązanie sprawy.
Ze swojej strony zapewniam, że jeśli dostanę takie zapewnienie od Marcina, sprawę uznam za zamkniętą i wrócę do niej wyłącznie w przypadku kolejnego ataku.
sabbathofsenses.blogspot.com