04 czerwca 2018, 22:57 - Pn
Ja sie psikam wszedzie.
No, jedno miejsce zostawiam. Piętę.
Kiedy byłem mały, matka trzymała mnie za nią i nurzała w perfumach-mydlinach-kremach, miksturach. Jak niejakiego Achillesa. Cialo mi sie od tego uodporniło i jednoczesnie stało się idealnym poligonem do testów i protestów.
Niestety, z wiekiem matka osłabła. Nabrała wieku i powagi, jak łodka wody, a ja nabrałem presiżu i męskości w postaci gromadzonego z każdym obrotem globu ciała. Musiałem więc cos na to poradzić. I znalazłem sposób.
Teraz, jak baron Hieronymus Carl Friedrich von Münchhausen, sam trzymam się za piętę i nurzam w pachnidłach bez pamięci i niechęci.
Przeszkadza mi ta pięta. Smaruje linomagiem.