Poniedziałek, 3 kwiecień 2017, 21:08
Stora Skuggan - Silphium
rok wydania: 2017
twórcy: Olle Hemmendorff i Tomas Hempel
n.g.: labdanum
n.s.: cynamon, tytoń, geranium, czarny pieprz, imbir i goździk (przyprawa)
n.b.: olibanum, cedr, mirra i skóra.
Sylfion (gr. σίλφιον – sílphion, łac. silphium, w literaturze często używa się nazwy łacińskiej) – roślina, której sok stanowił jeden z głównych towarów eksportowych starożytnej greckiej kolonii Kyrene, znany i stosowany w całym basenie Morza Śródziemnego.
Roślina wyglądem miała przypominać wielki koper, a jej owoce mogą być pierwowzorem symbolu serca.
Przypisywano jej liczne właściwości – była uznawana za panaceum, środek antyseptyczny, przeczyszczający, antykoncepcyjny i wczesnoporonny, a zarazem za przyprawę.
Objęta była monopolem państwowym, a handel nią podlegał ścisłej kontroli. Zachowała się czara przedstawiająca czwartego króla Kyreny, Arkezilaosa II, który w cieniu baldachimu nadzoruje pakowanie i dzielenie towaru - zapewne przeznaczonego do eksportu silphium.
W sztuce pt. Tragarze Hermippos wymienił zbiór towarów, które drogą morską docierały do Aten w V wieku. Na pierwszym miejscu umieścił właśnie silphium.
Znaczenie rośliny obrazują także monety Kyreny, na których jest ona przedstawiona.
W późniejszych czasach roślina ta miała niezwykłą wartość dla Rzymian. Przechowywali oni silphium w publicznym skarbcu, wraz ze złotem i srebrem.
Silphium stosowano do schyłku starożytności, kiedy roślina ta prawdopodobnie wyginęła. Nie udało się jednoznacznie zidentyfikować jej z żadnym znanym gatunkiem. Współcześnie nazwę Silphium nosi inna roślina.
(za moodscentbar)
Chyba zbyt łatwo ulegam chwytom marketingowym - powoli dawkowane informacje o nowym zapachu, piękne i sugestywne grafiki, "historia" stojąca za genezą powstania perfum sprawiły, że musiałem koniecznie je przetestować. Rzeczywistość okazała się nie być aż tak zachwycająca. Co było w sumie do przewidzenia, wystarczyło jedynie włączyć trzeźwe myślenie.
Silphium spowodował szybsze bicie serca jeden jedyny raz gdy ułożył się na skórze w coś podobnego do Timbuktu, ale o lżejszym, bardziej zielonym i lotnym charakterze. Ale to był ten jeden raz, przy późniejszych testach już takiego wrażenia nie miałem. Był za to dość przeciętny, niezapadający w pamięć, imbirowo-przyprawowy zapach, w którym dość mocno brakowało jakiejś nuty przewodniej czy charakterystycznego akordu. Parametry też ma przeciętne - do 6h trwałości i delikatna projekcja.
ocena: 3+/6
rok wydania: 2017
twórcy: Olle Hemmendorff i Tomas Hempel
n.g.: labdanum
n.s.: cynamon, tytoń, geranium, czarny pieprz, imbir i goździk (przyprawa)
n.b.: olibanum, cedr, mirra i skóra.
Sylfion (gr. σίλφιον – sílphion, łac. silphium, w literaturze często używa się nazwy łacińskiej) – roślina, której sok stanowił jeden z głównych towarów eksportowych starożytnej greckiej kolonii Kyrene, znany i stosowany w całym basenie Morza Śródziemnego.
Roślina wyglądem miała przypominać wielki koper, a jej owoce mogą być pierwowzorem symbolu serca.
Przypisywano jej liczne właściwości – była uznawana za panaceum, środek antyseptyczny, przeczyszczający, antykoncepcyjny i wczesnoporonny, a zarazem za przyprawę.
Objęta była monopolem państwowym, a handel nią podlegał ścisłej kontroli. Zachowała się czara przedstawiająca czwartego króla Kyreny, Arkezilaosa II, który w cieniu baldachimu nadzoruje pakowanie i dzielenie towaru - zapewne przeznaczonego do eksportu silphium.
W sztuce pt. Tragarze Hermippos wymienił zbiór towarów, które drogą morską docierały do Aten w V wieku. Na pierwszym miejscu umieścił właśnie silphium.
Znaczenie rośliny obrazują także monety Kyreny, na których jest ona przedstawiona.
W późniejszych czasach roślina ta miała niezwykłą wartość dla Rzymian. Przechowywali oni silphium w publicznym skarbcu, wraz ze złotem i srebrem.
Silphium stosowano do schyłku starożytności, kiedy roślina ta prawdopodobnie wyginęła. Nie udało się jednoznacznie zidentyfikować jej z żadnym znanym gatunkiem. Współcześnie nazwę Silphium nosi inna roślina.
(za moodscentbar)
Chyba zbyt łatwo ulegam chwytom marketingowym - powoli dawkowane informacje o nowym zapachu, piękne i sugestywne grafiki, "historia" stojąca za genezą powstania perfum sprawiły, że musiałem koniecznie je przetestować. Rzeczywistość okazała się nie być aż tak zachwycająca. Co było w sumie do przewidzenia, wystarczyło jedynie włączyć trzeźwe myślenie.
Silphium spowodował szybsze bicie serca jeden jedyny raz gdy ułożył się na skórze w coś podobnego do Timbuktu, ale o lżejszym, bardziej zielonym i lotnym charakterze. Ale to był ten jeden raz, przy późniejszych testach już takiego wrażenia nie miałem. Był za to dość przeciętny, niezapadający w pamięć, imbirowo-przyprawowy zapach, w którym dość mocno brakowało jakiejś nuty przewodniej czy charakterystycznego akordu. Parametry też ma przeciętne - do 6h trwałości i delikatna projekcja.
ocena: 3+/6