Wtorek, 11 październik 2011, 10:27
Wow
Dawno nic mnie już tak nie urzekło. W zasadzie mogę chyba z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy nic mnie tak nie urzekło jeśli idzie o zapachowe doznania.
Testował ktoś z was już to cudo? Jak dla mnie to pierwszy oud, który mógłbym nosić bez oporów. Kadzidło róża i oud komponują się tu w taki sposób, w jaki sam wyobrażałem sobie, że bym je połączył, gdybym miał możliwość skomponowania własnego zapachu. Inne nuty (pieprz, papirus itd.) jeśli są to chyba służą przede wszystkim jako wygładzacze, niczego nie podkreślają, a idealnie równoważą te trzy główne nuty. Na początku kadzidło wysuwa się na pierwszy plan, ale nie dominuje w jakiś absolutny sposób. Na tym pierwszym etapie dosyć wyraźnie czuć też różę, która w tym momencie nabiera lekko owocowo-konfiturowej słodyczy. Wkrótce do głosu dochodzi również oud, tworząc z różą kombo całkiem powszechne chyba we współczesnej perfumerii, bo to właśnie róża jest jednym z najczęściej łączonym z oudem akordów. Ale jak fajnie się to tu ze sobą łączy. Słodycz owocowa ustępuje słodyczy sandałowca, a kadzidło i chyba jeszcze piżma powodują, że całość robi się lekko skórzasta. Lista składników jest znacznie dłuższa, ale będę się jeszcze wwąchiwał i próbował jakoś zidentyfikować ich rolę w tej kompozycji... choć pojęcia nie mam jak pachnie np. methyl pamplemousse.
Incese Oud jest dla mnie idealnym kompromisem pomiędzy tym, co subiektywnie kocham wąchać, a tym, czego nie wstydziłbym się nosić między ludźmi.
Doprawdy nie wiem skąd tyle negatywnych opinii na temat tej kompozycji w internecie. Fakt - nie powala oryginalnością, ale w mój gust wstrzelił się idealnie.
Dawno nic mnie już tak nie urzekło. W zasadzie mogę chyba z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy nic mnie tak nie urzekło jeśli idzie o zapachowe doznania.
Testował ktoś z was już to cudo? Jak dla mnie to pierwszy oud, który mógłbym nosić bez oporów. Kadzidło róża i oud komponują się tu w taki sposób, w jaki sam wyobrażałem sobie, że bym je połączył, gdybym miał możliwość skomponowania własnego zapachu. Inne nuty (pieprz, papirus itd.) jeśli są to chyba służą przede wszystkim jako wygładzacze, niczego nie podkreślają, a idealnie równoważą te trzy główne nuty. Na początku kadzidło wysuwa się na pierwszy plan, ale nie dominuje w jakiś absolutny sposób. Na tym pierwszym etapie dosyć wyraźnie czuć też różę, która w tym momencie nabiera lekko owocowo-konfiturowej słodyczy. Wkrótce do głosu dochodzi również oud, tworząc z różą kombo całkiem powszechne chyba we współczesnej perfumerii, bo to właśnie róża jest jednym z najczęściej łączonym z oudem akordów. Ale jak fajnie się to tu ze sobą łączy. Słodycz owocowa ustępuje słodyczy sandałowca, a kadzidło i chyba jeszcze piżma powodują, że całość robi się lekko skórzasta. Lista składników jest znacznie dłuższa, ale będę się jeszcze wwąchiwał i próbował jakoś zidentyfikować ich rolę w tej kompozycji... choć pojęcia nie mam jak pachnie np. methyl pamplemousse.
Incese Oud jest dla mnie idealnym kompromisem pomiędzy tym, co subiektywnie kocham wąchać, a tym, czego nie wstydziłbym się nosić między ludźmi.
Doprawdy nie wiem skąd tyle negatywnych opinii na temat tej kompozycji w internecie. Fakt - nie powala oryginalnością, ale w mój gust wstrzelił się idealnie.