Sobota, 13 grudzień 2014, 22:29
Teoretycznie to unisex. Praktycznie - wg mnie oczywiście - raczej kobiecy. Wystarczy popatrzeć na skład:
nuty górne: jaśmin, róża, ylang ylang, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
nuty środka: bób tonka, jaśmin, róża, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
nuty bazy: heliotrop, piżmo, róża, jaśmin, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
Nie wiem, czy celowy był zabieg trzykrotnego powyżej powtórzenia frazy "słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty", ale rzeczywiście nie tyle przewijają się one, ile dominują we wszystkich trzech fazach. Przewijają się natomiast jaśmin i róża, raz ich więcej, a raz mniej. Ukrywać się mogą skutecznie pod heliotropem, którego jest tu całkiem dużo i wyraźnie. W bazie mamy naprawdę ładne piżmo. I teraz trochę o głównych bohaterach, czyli o "słodkich, kwiatowych i pudrowych nutach". Zapach jest słodki (czuję ten cukier rodem z odpustowej waty cukrowej), niezaprzeczalnie. A ja nie lubię słodkich zapachów, bo mnie mdlą. A ten jednak nie mdli! Jak to możliwe? Nie przepadam też, gdy kompozycję dominują nuty kwiatowe ("mało męskie"). A tu mnie nie odpychają. Co prawda nie odważyłbym się założyć TdN globalnie, ale z przyjemnością wącham co i rusz nadgarstek. I wreszcie sugerowana przez wszystkich blogerów dominująca pudrowość. Gdzie ona Wam dominuje? Owszem, czuję nuty pudrowe. Także ich nie lubię w perfumach. Albo tu jest ich tyle, ile trzeba, albo są umiejętnie zbalansowane, bo naprawdę nie razi mnie ten puder nic a nic. Pudrowa jest dla mnie większość Histoires de Parfums. Pudrowy jest irys Fr. Malle. Pudrowy jest Alamut Villoresi'ego. TdN zaś raczej umiarkowanie.
Podsumowując: bardzo dobra mieszanka nut kwiatowych i słodkich z domieszką pudru, która, o dziwo, nie zemdli, ma w sobie dziwny i trudny do zdefiniowania urok i nieoczywistość, jak na użyte zbyt oczywiste ingrediencje. Ma to coś, co każe mi ciągle sięgać nadgarstkiem do nosa. Projekcja dobra, trwałość (EDIT) - wciąż go czuję po 12 h!
nuty górne: jaśmin, róża, ylang ylang, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
nuty środka: bób tonka, jaśmin, róża, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
nuty bazy: heliotrop, piżmo, róża, jaśmin, słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty
Nie wiem, czy celowy był zabieg trzykrotnego powyżej powtórzenia frazy "słodkie, pudrowe i kwiatowe nuty", ale rzeczywiście nie tyle przewijają się one, ile dominują we wszystkich trzech fazach. Przewijają się natomiast jaśmin i róża, raz ich więcej, a raz mniej. Ukrywać się mogą skutecznie pod heliotropem, którego jest tu całkiem dużo i wyraźnie. W bazie mamy naprawdę ładne piżmo. I teraz trochę o głównych bohaterach, czyli o "słodkich, kwiatowych i pudrowych nutach". Zapach jest słodki (czuję ten cukier rodem z odpustowej waty cukrowej), niezaprzeczalnie. A ja nie lubię słodkich zapachów, bo mnie mdlą. A ten jednak nie mdli! Jak to możliwe? Nie przepadam też, gdy kompozycję dominują nuty kwiatowe ("mało męskie"). A tu mnie nie odpychają. Co prawda nie odważyłbym się założyć TdN globalnie, ale z przyjemnością wącham co i rusz nadgarstek. I wreszcie sugerowana przez wszystkich blogerów dominująca pudrowość. Gdzie ona Wam dominuje? Owszem, czuję nuty pudrowe. Także ich nie lubię w perfumach. Albo tu jest ich tyle, ile trzeba, albo są umiejętnie zbalansowane, bo naprawdę nie razi mnie ten puder nic a nic. Pudrowa jest dla mnie większość Histoires de Parfums. Pudrowy jest irys Fr. Malle. Pudrowy jest Alamut Villoresi'ego. TdN zaś raczej umiarkowanie.
Podsumowując: bardzo dobra mieszanka nut kwiatowych i słodkich z domieszką pudru, która, o dziwo, nie zemdli, ma w sobie dziwny i trudny do zdefiniowania urok i nieoczywistość, jak na użyte zbyt oczywiste ingrediencje. Ma to coś, co każe mi ciągle sięgać nadgarstkiem do nosa. Projekcja dobra, trwałość (EDIT) - wciąż go czuję po 12 h!