Niedziela, 31 marzec 2013, 22:25
Flakony Marca Jacobs'a to dla mnie szczyt kiczu. Falkony są świetnym przykładem, jak obecnie traktuje się sam flakon, a jak zapach. Odnoszę wrażenie, że te flakony są zrobione po to, aby "świeciły się" na półkach. Zapach jest tu mniej ważny, chodzi o to, żeby sprzedać ładną butelkę, a zapach ma być "ładny". Przykładów tego zjawistka jest pełno: Marc Jacobs - flakony jak biedronki, kwiatki i inne dziwactwa; Lady Gaga, tu pokuszę się o zacytowanie materiałów reklamowych: "Fame to pierwsza woda perfumowana o czarnym kolorze, która po rozpyleniu na ciało nie zostawia śladów" - reklama tego zapachu rozwaliła mnie na kawałki. Co mnie obchodzi kolor, który i tak przemija? Sam czarny kolor nie ma większych korelacji z zapachem, jego morcznością. "Ładny zapach, ale flakon ma piękny, ciecz czarną i korek złoty". Kolejny przykład - Nicki Minaj. Flakon w kształcie lalki-wokalistki.
Gdy widzę takie flakony, nie mam ochoty do nich podchodzić. Traktuję je w kategoriach zabawki, gadżetu. Gdy widzę flakon w kształcie: kutasa, biedronki czy lalki bez rąk- mam wrażenie, że ktoś nie traktuje mnie poważnie. Zapach powinien bronić się kompozycją, a nie ilością udziwnień na flakonie.
Gdy widzę takie flakony, nie mam ochoty do nich podchodzić. Traktuję je w kategoriach zabawki, gadżetu. Gdy widzę flakon w kształcie: kutasa, biedronki czy lalki bez rąk- mam wrażenie, że ktoś nie traktuje mnie poważnie. Zapach powinien bronić się kompozycją, a nie ilością udziwnień na flakonie.