Środa, 3 październik 2012, 20:49
Przeglądałem forum, ale podobnego wątku nie znalazłem.
Temat brzmi dosyć kontrowersyjnie i jaskrawo, ale to świadomy wybór , dotyczy oczywiście perfum.
Ale do rzeczy.
Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek, że na początku jakiś zapach Was odrzucił, albo wręcz go nienawidziliście, a po jakimś czasie go zaczęliście doceniać, albo wręcz zakochaliście się w nim?
Ja miałem tak przynajmniej z trzema zapachami.
1. Gentleman – na początku stereotypowo skojarzył mi się z baaardzo starszym panem w garniturze, więc odpadł w przedbiegach – mówiłem sobie ten zapach jest zdecydowanie nie dla mnie. Wróciłem do niego po paru latach (i to pod wpływem opinii na naszym forum) i spojrzałem na niego z innej strony. Zacząłem go testować i dzisiaj ma swoje stałe miejsce na mojej perfumowej półce.
2. Drugim takim zapachem był Black Aoud. Po pierwszym wypróbowaniu stwierdziłem, że jest to jakiś dziwny zapach, który ma w sobie jakąś mocno dziwnie pachnącą kobiecą różę i mocny, męski, wschodni sznyt jakiegoś tam oud’u (nie znałem się wtedy jeszcze na zapachach, jak teraz). Dałem go mojej znajomej, choć wydawało mi się, że i dla kobiet się za bardzo nie nadaje. Później, również pod wpływem forum, wróciłem do niego, odkryłem jego niepodważalne zalety i dziś jest jednym z „must have”, czekającym na swoją kolejkę.
3. Declaration – podchodziłem do niego kilka razy i za każdym stwierdzałem: „feee, co to jest”? Jak się można zachwycać tym zapachem? Jednakże przyszedł moment, że i ten zapach doceniłem. Kiedy zacząłem się „wwąchiwać” w niego poczułem, że ma to „coś”, że ma w sobie głębię i piękno. I takim sposobem również znalazł się na mojej półce.
Zachęcam do podzielenia się doświadczeniami w tej kwestii…
Temat brzmi dosyć kontrowersyjnie i jaskrawo, ale to świadomy wybór , dotyczy oczywiście perfum.
Ale do rzeczy.
Czy zdarzyło się Wam kiedykolwiek, że na początku jakiś zapach Was odrzucił, albo wręcz go nienawidziliście, a po jakimś czasie go zaczęliście doceniać, albo wręcz zakochaliście się w nim?
Ja miałem tak przynajmniej z trzema zapachami.
1. Gentleman – na początku stereotypowo skojarzył mi się z baaardzo starszym panem w garniturze, więc odpadł w przedbiegach – mówiłem sobie ten zapach jest zdecydowanie nie dla mnie. Wróciłem do niego po paru latach (i to pod wpływem opinii na naszym forum) i spojrzałem na niego z innej strony. Zacząłem go testować i dzisiaj ma swoje stałe miejsce na mojej perfumowej półce.
2. Drugim takim zapachem był Black Aoud. Po pierwszym wypróbowaniu stwierdziłem, że jest to jakiś dziwny zapach, który ma w sobie jakąś mocno dziwnie pachnącą kobiecą różę i mocny, męski, wschodni sznyt jakiegoś tam oud’u (nie znałem się wtedy jeszcze na zapachach, jak teraz). Dałem go mojej znajomej, choć wydawało mi się, że i dla kobiet się za bardzo nie nadaje. Później, również pod wpływem forum, wróciłem do niego, odkryłem jego niepodważalne zalety i dziś jest jednym z „must have”, czekającym na swoją kolejkę.
3. Declaration – podchodziłem do niego kilka razy i za każdym stwierdzałem: „feee, co to jest”? Jak się można zachwycać tym zapachem? Jednakże przyszedł moment, że i ten zapach doceniłem. Kiedy zacząłem się „wwąchiwać” w niego poczułem, że ma to „coś”, że ma w sobie głębię i piękno. I takim sposobem również znalazł się na mojej półce.
Zachęcam do podzielenia się doświadczeniami w tej kwestii…