Czwartek, 26 sierpień 2021, 13:45
Spell 125 to nowe perfumy od Papillon Perfumery, autorskiej marki Liz Moores. Spell 125 można określić jedną z najbardziej wyczekiwanych premier roku w segmencie perfumerii niszowej, perfumy były zapowiedziane ponad rok temu a w styczniu była już dostępna ich przedpremierowa recenzja na blogu "Take One Thing Off"
Koncepcyjnie perfumy inspirowane są kulturą starożytnego Egiptu, w szczególności numerologią i cyfrą "7" ( premiera miała miejsce 7 lipca w siódmą rocznicę istnienia marki ). Tytułowy Spell 125 to jeden z rozdziałów Księgi Umarłych, która z kolei jest zbiorem staroegipskich tekstów opisujących zdarzenia następujące po śmierci
Składniki:
White Ambergris. Siberian Pine. Black Hemlock. Green Sacra Frankincense. Ylang. Indian Sandalwood.
Krótko ode mnie - czekałem na te perfumy jako na najciekawszą premierę w tym roku, spodziewałem się dzieła na miarę Anubisa. Po pierwszych testach jestem trochę rozczarowany. Perfumy są ofc ciekawe, bogate jeżeli chodzi o jakość składników, podobają mi się ( całkiem przyjemnie się je nosi ) ale mam wrażenie że to wszystko już gdzieś było
Trzonem kompozycji jest olibanum, dość jasne i świetliste, mineralne można nawet powiedzieć. Jest też duuuużo lasu, całość jest delikatnie przełamana słodyczą - w pewnych momentach ta ziemisto-mineralno-słodkawa konstrukcja przypomina mi manewr zastosowany przez Ch. Sheldrake'a w Fille En Aiguilles, z tym że tam owa słodycz była bardziej owocowa, tu natomiast odpowiada za nią akord białej ambry i drzewo sandałowe przez to te akcenty mają delikatniejszy, delikatnie pudrowy charakter.
Warsztatowo absolutnie nic tym perfumom nie można zarzucić, natomiast w mojej ocenie brakuje im trochę mocy, projekcja jest naprawdę subtelna - nawet nosząc je pierwszy raz po konkretnej aplikacji musiałem sobie o nich przypominać..