Środa, 22 lipiec 2020, 14:25
rok wydania – 2008
koncentracja – EDT
skład:
głowa – mandarynka, mięta, bazylia, imbir
serce – gałka muszkatołowa, cedr, kadzidło, kwiat lotosu
baza – zamsz, nuty drzewne, nuty zielone, fiołek, bursztyn, piżmo
Co tu napisać o czymś, co w mojej opinii nie powinno zasługiwać nawet na wzmiankę? Pomyślałem sobie, że może właśnie dlatego – ku przestrodze Tym, którzy omamieni marketingowym bełkotem, bądź zwabieni deklarowanym zestawem nut, zamierzają właśnie wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na to coś. Zaprawdę powiadam Wam – nie warto! Według mnie to nie są perfumy. To jest ich imitacja i kpina z potencjalnego nosiciela/nabywcy. Zapachowy miraż, który perfumy tylko udaje. Wystarczy pół godziny i nie pozostawiają po sobie najmniejszego śladu, wspomnienia nawet. No dobrze, czasami udawało się im „dobić” do 40, w porywach do 50 minut i to wszystko w projekcji z nosem przy skórze. I to ma być jeszcze edycja limitowana? Że niby taka niepowtarzalna, ekskluzywna? „Komu, komu, bo idę do domu?” No weź Pan przestań Panie Cole, wstydu oszczędź! Zdaje się, że zmiana na stanowisku prezesa zarządu Pańskiej firmy w 2015 r. nie była dziełem przypadku. Mam zegarek firmowany Pańskim nazwiskiem i chwalę go sobie, a tu taki obciach. Jakie kadzidło, jakie piżmo? Żartujesz Pan? Owszem jest korzenny miks z gałką muszkatołową i imbirem na zamszowej podszewce w okrasie cytrusowego soku. Smaczne to, wdzięczne, nawet zgrabnie przyjemne, optymistyczne takie, wesołe i w pozytywnych wibracjach, ale nosić to trzeba ze stoperem w ręku. Ja rozumiem - odbiór indywidualny, ph skóry, temperatura ciała i otoczenia, wilgotność (powietrza, nie moja), i takie tam … No, ale żeby nawet godziny nie trzymało? Eee ...
koncentracja – EDT
skład:
głowa – mandarynka, mięta, bazylia, imbir
serce – gałka muszkatołowa, cedr, kadzidło, kwiat lotosu
baza – zamsz, nuty drzewne, nuty zielone, fiołek, bursztyn, piżmo
Co tu napisać o czymś, co w mojej opinii nie powinno zasługiwać nawet na wzmiankę? Pomyślałem sobie, że może właśnie dlatego – ku przestrodze Tym, którzy omamieni marketingowym bełkotem, bądź zwabieni deklarowanym zestawem nut, zamierzają właśnie wydać swoje ciężko zarobione pieniądze na to coś. Zaprawdę powiadam Wam – nie warto! Według mnie to nie są perfumy. To jest ich imitacja i kpina z potencjalnego nosiciela/nabywcy. Zapachowy miraż, który perfumy tylko udaje. Wystarczy pół godziny i nie pozostawiają po sobie najmniejszego śladu, wspomnienia nawet. No dobrze, czasami udawało się im „dobić” do 40, w porywach do 50 minut i to wszystko w projekcji z nosem przy skórze. I to ma być jeszcze edycja limitowana? Że niby taka niepowtarzalna, ekskluzywna? „Komu, komu, bo idę do domu?” No weź Pan przestań Panie Cole, wstydu oszczędź! Zdaje się, że zmiana na stanowisku prezesa zarządu Pańskiej firmy w 2015 r. nie była dziełem przypadku. Mam zegarek firmowany Pańskim nazwiskiem i chwalę go sobie, a tu taki obciach. Jakie kadzidło, jakie piżmo? Żartujesz Pan? Owszem jest korzenny miks z gałką muszkatołową i imbirem na zamszowej podszewce w okrasie cytrusowego soku. Smaczne to, wdzięczne, nawet zgrabnie przyjemne, optymistyczne takie, wesołe i w pozytywnych wibracjach, ale nosić to trzeba ze stoperem w ręku. Ja rozumiem - odbiór indywidualny, ph skóry, temperatura ciała i otoczenia, wilgotność (powietrza, nie moja), i takie tam … No, ale żeby nawet godziny nie trzymało? Eee ...