Piątek, 5 czerwiec 2020, 18:20
Jak niektórzy zauważyli w tytule, to same fakty. Jesteście okropni! Ja też jestem, dlatego zdecydowałem się założyć konto.
Czym owa okropność się przejawia ? Kuszeniem, rozpalaniem ognia i ciągłym tego ognia podsycaniem. Licznymi, czasem poetyckimi opisami olfaktorycznych przeżyć, pragnień, większych lub mniejszych emocjonalnych uniesień.
Przez tę Waszą (teraz Naszą) okropną, kosztowną pasję i zaangażowanie w świat perfum złamałem się i ja.
Dobre 10 lat temu..
Byłem wtedy jeszcze na studiach i o zapachach wiedziałem tyle, ile można się dowiedzieć odwiedzając
Douglasa lub Sephorę. Czyli psikanie w blotery na chybił-trafił i może coś pozytywnie zaskoczy.
Finalnie jednak w głowie biednego studenta (start studiów 2008 rok, więc się dorabiało grosze na dziennych)
zawsze świtało, że za ekwiwalent zakupu 100ml pachnidła w S. lub D. to można ze 2-3 tygodnie przeżyć.
Więc używało się wody na miarę możliwości: Avon Individual Blue. Chemicznej, jednostajnej i szybko znikającej.
Poczucie niedosytu, jak również styczność z jakościowymi perfumami, którymi przyozdobieni byli bywalcy wspólnych imprez studenckich (oraz to jak reagowały na nie koleżanki z roku) zmotywowały mnie do pogłębienia wiedzy i czytania o mrocznych i podstępnych "panty dropper fragrances". Wyników w internecie było zatrzęsienia. Od artykułów po filmy. Na YT znalazłem recenzje ekstrawertycznie podekscytowanych samców alfa, twierdzących że twój zapach to przynajmniej 51% sukcesu na randce lub spotkaniu towarzyskim. Nie mnie to oceniać, ponieważ 10 lat to wystarczająco dużo czasu, by poglądy swe zrewidować praktycznie na każdym polu.
Mając drobniaki w kieszeni i podstawowe informacje o nutach zapachowych, strukturze zapachu, o nutach głowy, serca i bazy mogłem zacząć lizać cukierki przez szybę. Pojawiła się jednak nadzieja, że nie skończę z błękitnym Avonem, ponieważ Ojciec mój, zbierał punkty lojalnościowe u operatora GSM, a w katalogu nagród tegoż znajdowały się także perfumy. Po namowie, że warto punkty te wykorzystać na "wspólny" zapach, z którego możemy przecież razem korzystać, skończyło się tym, że stałem się posiadaczem DSQUARED2 He Wood. Ojciec mój widząc moją ekscytację tym zapachem, uznał "że to chyba nie w jego stylu" i żebym korzystał z przyjemnością. Piękny gest.
Tak się zaczęło. Przeskok jakościowy ogromny, satysfakcja korzystania z tego zapachu nie do opisania.
I tak po jakimś czasie trafiłem na PERFUFORUM właśnie, by poczytać o tym zapachu, a także ewentualnym uzupełnieniu kolekcji o zapachy na inne pory roku. I już niebawem stałem się posiadaczem Lolita Lempicka Au Masculin (dzisiaj już Vintage), który stanowił dla mnie ekonomiczną alternatywę dla JPG Le Male lub Rochasa. Kolejnym zapachem był Burberry London, który także wpasował się w studenckie możliwości. Wraz z lepszą zasobnością portfela pojawił się Paco Rabanne One Million, który wydał mi się olfaktorycznym mistrzostwem świata (ponieważ był niezwykle skuteczny, wiadomo). A kolejne lata, praca zawodowa, samodzielność finansowa zaczęły uzależnienie zapachowe tylko pogłębiać.
W końcu zapachy przestały być środkiem do rozwijania przyjaźni damsko-męskiej, a stały się towarzyszami codziennego życia, częścią mojej garderoby, którą dobieram zależnie od nastroju, humoru, okazji, miejsca w którym przebywam, w końcu pory dnia lub roku.
Obecnie w moich zasobach z mainstreamu można znaleźć dużo Muglera (AMEN, Pure Malt, Pure Havane, Pure Shot, Pure Tonka, Kryptomint + ich zdublowany zapas), kilka flakonów zapasu CH 212, Paco Rabanne: One Million, Lucky oraz Prive. YSL La Nuit, Mont Blanc Individuel, Bentley For Men Intense, Diesel Fuel for life, JPG Ultra Male, Versace PH, HB szary nr6, Azzaro, Lolita Lempicka Au Masculin, Burberry London, jakieś zapachy Yves Rocher, DSQUARED Intense He Wood oraz jego protoplasta od którego wszystko się zaczęło - He Wood.
Rozpisałem się i pewnie połowa usnęła już po pierwszym akapicie.
Ale oprócz powitania chcę Wam podziękować. Za wszystkie wpisy, recenzje, zaangażowanie w rozwijanie forum.
Dzięki Waszej wiedzy, wymianie doświadczeń, poradom, w kręgi osób pasjonujących się zapachami wkraczają kolejni poszukiwacze "zapachu idealnego" (wciągam przyjaciół). Forum przez 10 lat dało mi dużo wartościowych informacji, teraz tą wiedzą mogę dzielić się i ja.
Czym owa okropność się przejawia ? Kuszeniem, rozpalaniem ognia i ciągłym tego ognia podsycaniem. Licznymi, czasem poetyckimi opisami olfaktorycznych przeżyć, pragnień, większych lub mniejszych emocjonalnych uniesień.
Przez tę Waszą (teraz Naszą) okropną, kosztowną pasję i zaangażowanie w świat perfum złamałem się i ja.
Dobre 10 lat temu..
Byłem wtedy jeszcze na studiach i o zapachach wiedziałem tyle, ile można się dowiedzieć odwiedzając
Douglasa lub Sephorę. Czyli psikanie w blotery na chybił-trafił i może coś pozytywnie zaskoczy.
Finalnie jednak w głowie biednego studenta (start studiów 2008 rok, więc się dorabiało grosze na dziennych)
zawsze świtało, że za ekwiwalent zakupu 100ml pachnidła w S. lub D. to można ze 2-3 tygodnie przeżyć.
Więc używało się wody na miarę możliwości: Avon Individual Blue. Chemicznej, jednostajnej i szybko znikającej.
Poczucie niedosytu, jak również styczność z jakościowymi perfumami, którymi przyozdobieni byli bywalcy wspólnych imprez studenckich (oraz to jak reagowały na nie koleżanki z roku) zmotywowały mnie do pogłębienia wiedzy i czytania o mrocznych i podstępnych "panty dropper fragrances". Wyników w internecie było zatrzęsienia. Od artykułów po filmy. Na YT znalazłem recenzje ekstrawertycznie podekscytowanych samców alfa, twierdzących że twój zapach to przynajmniej 51% sukcesu na randce lub spotkaniu towarzyskim. Nie mnie to oceniać, ponieważ 10 lat to wystarczająco dużo czasu, by poglądy swe zrewidować praktycznie na każdym polu.
Mając drobniaki w kieszeni i podstawowe informacje o nutach zapachowych, strukturze zapachu, o nutach głowy, serca i bazy mogłem zacząć lizać cukierki przez szybę. Pojawiła się jednak nadzieja, że nie skończę z błękitnym Avonem, ponieważ Ojciec mój, zbierał punkty lojalnościowe u operatora GSM, a w katalogu nagród tegoż znajdowały się także perfumy. Po namowie, że warto punkty te wykorzystać na "wspólny" zapach, z którego możemy przecież razem korzystać, skończyło się tym, że stałem się posiadaczem DSQUARED2 He Wood. Ojciec mój widząc moją ekscytację tym zapachem, uznał "że to chyba nie w jego stylu" i żebym korzystał z przyjemnością. Piękny gest.
Tak się zaczęło. Przeskok jakościowy ogromny, satysfakcja korzystania z tego zapachu nie do opisania.
I tak po jakimś czasie trafiłem na PERFUFORUM właśnie, by poczytać o tym zapachu, a także ewentualnym uzupełnieniu kolekcji o zapachy na inne pory roku. I już niebawem stałem się posiadaczem Lolita Lempicka Au Masculin (dzisiaj już Vintage), który stanowił dla mnie ekonomiczną alternatywę dla JPG Le Male lub Rochasa. Kolejnym zapachem był Burberry London, który także wpasował się w studenckie możliwości. Wraz z lepszą zasobnością portfela pojawił się Paco Rabanne One Million, który wydał mi się olfaktorycznym mistrzostwem świata (ponieważ był niezwykle skuteczny, wiadomo). A kolejne lata, praca zawodowa, samodzielność finansowa zaczęły uzależnienie zapachowe tylko pogłębiać.
W końcu zapachy przestały być środkiem do rozwijania przyjaźni damsko-męskiej, a stały się towarzyszami codziennego życia, częścią mojej garderoby, którą dobieram zależnie od nastroju, humoru, okazji, miejsca w którym przebywam, w końcu pory dnia lub roku.
Obecnie w moich zasobach z mainstreamu można znaleźć dużo Muglera (AMEN, Pure Malt, Pure Havane, Pure Shot, Pure Tonka, Kryptomint + ich zdublowany zapas), kilka flakonów zapasu CH 212, Paco Rabanne: One Million, Lucky oraz Prive. YSL La Nuit, Mont Blanc Individuel, Bentley For Men Intense, Diesel Fuel for life, JPG Ultra Male, Versace PH, HB szary nr6, Azzaro, Lolita Lempicka Au Masculin, Burberry London, jakieś zapachy Yves Rocher, DSQUARED Intense He Wood oraz jego protoplasta od którego wszystko się zaczęło - He Wood.
Rozpisałem się i pewnie połowa usnęła już po pierwszym akapicie.
Ale oprócz powitania chcę Wam podziękować. Za wszystkie wpisy, recenzje, zaangażowanie w rozwijanie forum.
Dzięki Waszej wiedzy, wymianie doświadczeń, poradom, w kręgi osób pasjonujących się zapachami wkraczają kolejni poszukiwacze "zapachu idealnego" (wciągam przyjaciół). Forum przez 10 lat dało mi dużo wartościowych informacji, teraz tą wiedzą mogę dzielić się i ja.