Niedziela, 26 sierpień 2018, 15:20
Idąc za Fragrą:
Shaghaf Oud marki Swiss Arabian to orientalne perfumy dla kobiet i mężczyzn. Nutę głowy stanowi szafran; nutami serca są róża i agar (oud); nutami bazy są pralina, wanilia i agar (oud).
Na wstępie napiszę jedno:
Pozamiatał!
Nie znam reszty mikstur z serii Shaghaf, ale jeżeli dorównują poziomem, to biorę bez zastanowienia.
Okryty lustrzanym złotem flakon z arabskim podpisem, już trafnie zapowiada z czym będziemy mieć do czynienia - to złoto. Lśniące i ciepłe. Drogocenne.
Pachnidło jest według mnie pomostem pomiędzy dwoma światami perfum. Jest to zarówno głęboko orientalny zapach, gdzie w otwarciu czuć klasyczny duet róża-oud (choć zupełnie inaczej tutaj zagrany, niż w innych poznanych przeze mnie pachnidłach), jak i europejski, słodki gourmand, gdzie czuć wanilię i czekoladę, którą aż chciałoby się zjeść. Z takiego połączenia nut mogłaby wyjść olfaktoryczna katastrofa, ale tutaj jest inaczej - po prostu obłędnie!
Delikatne psiknięcie z złotej sztaby i błyskawicznie ostra woń wypełnia całe pomieszczenie. Czuć tutaj i różę i oud. Ale nie jakąś tam różę i jakiś tam oud. Tutaj jest to wyraźnie róża damasceńska, kwaśna, ostra i świeża. Czuć jej głębię i niepospolity charakter. Jest żywa i tańczy naszej skórze, niczym świeże płatki targane przez wiatr. Jest i oud - i jest to zupełnie inny oud niż ten w M7 OA czy pachnidłach od Montale. Nie jest apteczny, nie kojarzy się ze smarem. Jest za to wybitnie drzewny, również jak róża głęboki w odbiorze i znacznie bliższy temu, który poznałem w Dhanal Oudh Nashwah od Rasasi. Jest słodkawy i bardziej mroczny, animalny. I jest go idealna ilość, bo zaledwie szczypta. W sam razy, by przez cały czas trwania kompozycji był przez nas wyczuwalny, nadawał głębi i wyraźnie dawał o sobie znać, jednoczesne w żadnym wypadku nie dominując reszty nut. Duetowi oud-rosa przez krótki czas towarzyszy nuta szafranu, nadaję ona ostrości i pieprzności otwarciu, jednak szybko chowa się między gourmandowe nuty, pokazując się tylko co jakiś czas.
Gdy ostrość otwarcia minie, pojawia się czekolada. Bałem się tego składnika kompozycji. Zapach czekolady zazwyczaj kojarzy mi się bardzo sztucznie, jeśli faktycznie nie pochodzi od czekolady. Wszystko co aromatyzowane czekoladą, jest dla mnie nie do przejścia. Ale tutaj czekolada jest bardzo realistyczna. Słodka, kremowa czekolada, kojarząca się z czekoladą od Lindt'a albo fioletową czekoladką Merci. Pachnie dosłownie jak świeżo odwinięta ze złotka pralina! Do tego nienachalna, naturalna wanilia, która doskonale nadaję ciepła i miękkości kompozycji.
Kompozycja jest monolityczna, więc i różę i oud z otwarcia czuć cały czas, razem z czekoladą i wanilią. ale wiecie co? To naprawdę niesamowicie pachnie!
Ostrość i świeżość róży damasceńskiej, głębia drzewnego oudu, słodycz i kremowość mlecznej czekolady, ciepło i miękkość jaką daje wanilia... wszystko to miesza się ze sobą, tworząc przebogatą miksturę która pachnie nieziemsko.
A parametry? SĄ.
Shaghaf Oud pobił pod kątem trwałości i projekcji dwóch największych mocarzy jakich poznałem. Zarówno Interlude od Amouage jak i Montalowski Black Aoud.
Aż się zimy doczekać nie mogę.
"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon