Czwartek, 6 styczeń 2022, 16:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 14 styczeń 2022, 20:37 przez Marcin__. Edytowano łącznie: 1)
Otwieram wątek, którego nie było, ale to m. in. dlatego, że marka jest prawie wcale nieznana na forum. Perfumy dystrybuowane przez Lulua, ale już widzę, że w L. nie mają wszystkich. Ja poznałem do tej pory 3 kompozycje (posiadam flakon jednej, a pozostałych dwóch - mam próbki), czaję się na kolejne 2-3, które patrząc po moim guście, nutach i ogólnych recenzjach mógłbym w zasadzie kupić w ciemno. Let's get to it
Murkwood - dla mnie solidne zastępstwo za Slumberhouse Norne (już wycofany), za którym nie będę się więcej uganiać. Przede wszystkim gęste, mroczne i leśne żywice otulone smużkami dymu, drewienkami i autentyczną nutą ogniska (to mnie w nim urzekło). Posiadam flakon.
Christmas wine - żywice, melasa, suszone owoce, bardzo delikatna nuta alkoholowa i przyprawy. Pachnie trochę jak grog.
Glühwein - bardziej przyprawowa (jak dla mnie) wariacja Christmas Wine. Czuję wzmocnioną dawkę przypraw korzennych.
Steading - bardzo organiczny. Siano, wosk pszczeli, kastoreum, igły z drzew, tytoń i gdzieś schowane w środku smużki dymu.
Eldritch - spalone drewno, dym (ze spalonych liści), kamfora, naftalina. Najbardziej wymagający i wg mnie trudny do noszenia.
Ogólnie twórca marki, wszystkich kompozycji i naczelny perfumiarz Nicholas Nilsson ma podobno hopla na punkcie iglaków (jego i zatwardziałych fanów marki nazywa się coneheads od angielskiego coniferous, co oznacza drzewa iglaste).
Fanghorn II - esencja z drzew iglastych zamknięta w butelce. Las, mokry las tuż po burzy. Mnóstwo żywic, żywic prosto z kory drzew. Nieco bardziej "przestrzenny" i jaśniejszy niż Murkwood, chyba bardziej na co dzień, łatwiejszy do noszenia. Przypomina mi Slumberhouse Norne.
Murkwood - dla mnie solidne zastępstwo za Slumberhouse Norne (już wycofany), za którym nie będę się więcej uganiać. Przede wszystkim gęste, mroczne i leśne żywice otulone smużkami dymu, drewienkami i autentyczną nutą ogniska (to mnie w nim urzekło). Posiadam flakon.
Christmas wine - żywice, melasa, suszone owoce, bardzo delikatna nuta alkoholowa i przyprawy. Pachnie trochę jak grog.
Glühwein - bardziej przyprawowa (jak dla mnie) wariacja Christmas Wine. Czuję wzmocnioną dawkę przypraw korzennych.
Steading - bardzo organiczny. Siano, wosk pszczeli, kastoreum, igły z drzew, tytoń i gdzieś schowane w środku smużki dymu.
Eldritch - spalone drewno, dym (ze spalonych liści), kamfora, naftalina. Najbardziej wymagający i wg mnie trudny do noszenia.
Ogólnie twórca marki, wszystkich kompozycji i naczelny perfumiarz Nicholas Nilsson ma podobno hopla na punkcie iglaków (jego i zatwardziałych fanów marki nazywa się coneheads od angielskiego coniferous, co oznacza drzewa iglaste).
Fanghorn II - esencja z drzew iglastych zamknięta w butelce. Las, mokry las tuż po burzy. Mnóstwo żywic, żywic prosto z kory drzew. Nieco bardziej "przestrzenny" i jaśniejszy niż Murkwood, chyba bardziej na co dzień, łatwiejszy do noszenia. Przypomina mi Slumberhouse Norne.
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza."
"Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza."
"Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."