Środa, 26 luty 2014, 13:05
Taki wstęp do FdM. Nie ma tego bezkompromisowego, kwiatowego otwarcia, które zostało zastąpione cytrusami. Dziwne, wymiotogenne i ciekawe zarazem. Dalej czuć ducha EDT, który został nieco przykręcony i dostosowany do cieplejszych temperatur. Dyskusyjną wciąż pozostaje kwestia noszalności, bo La Cologne cały czas jest zapachem trudnym. Łatwiejszym od mocniejszego brata. I to od flankera radziłbym zacząć przygodę z tym zapachem.