Piątek, 18 maj 2012, 21:18
U mnie odbiór póki co nie zmienił się; dalej obstaję przy " szóstce ".
Ankieta: Moja ocena Frederic Malle - French Lover EDP (2007) (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 0 | 0% | |
2 - Słaby | 0 | 0% | |
3 - Przeciętny | 3 | 9.68% | |
4 - Dobry | 6 | 19.35% | |
5 - Bardzo dobry | 12 | 38.71% | |
6 - Genialny | 10 | 32.26% | |
Razem | 31 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Piątek, 18 maj 2012, 21:18
U mnie odbiór póki co nie zmienił się; dalej obstaję przy " szóstce ".
Piątek, 18 maj 2012, 21:41
kapłan napisał(a):A ja kurczę już nie jestem tak bezkrytyczny względem tego zapachu. (...) A nie mówiłem? Cookie13 napisał(a):U mnie odbiór póki co nie zmienił się; dalej obstaję przy " szóstce ". Ja z kolei nie znajduję tu nic wybitnego. Moim zdaniem kompozycja jest niezgrabna.
Piątek, 18 maj 2012, 22:42
Łaaaaaał, jestem pod dużym wrażeniem, jak różnie odbieracie ten zapach.
A ja jeszcze inaczej: Początek to tona arcydzięgla, trochę za dużo, ale to nie on jest głównym bohaterem. Po jakiejś półgodzinie pojawia się MECH kunsztownie zabełtany z wetiwerem i tak zostaje już do końca. Im bliżej końca tym bardziej mchowo i mniej wetowerowo. Mech numer jeden ze znanych mi zapachów. Piękny, ciepły, suchy, z lekką nutą zieleni, głęboki i nieziemsko trwały. Genialny. Jest tam coś jeszcze zielonego, Fragrantica pisze o galbanum, ale na razie nie tracę na nie czasu, upajając się mchem. Generalnie - soczysta zieloność szlachetnym mchem podszyta. Jestem fanką mchu i moim zdaniem na rynku jest naprawdę niewiele zapachów, w których można znaleźć tak piękny mech. Co mnie w sumie nie dziwi, bo zgodnie z zaleceniami IFRA mchu można stosować tylko 0,1% w produkcie gotowym, czyli niewiele. A projekcji to mech nie ma jakiejś szczególnie ekspansywnej.
__________________________
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.fragrantica.com.pl/uzytkownicy/143/">http://www.fragrantica.com.pl/uzytkownicy/143/</a><!-- m -->
Sobota, 19 maj 2012, 01:12
honoris causa napisał(a):GŁOWA: jałowiec + mięta Nie wiem, skąd pochodzi ten wykaz nut, ale na oficjalnej stronie możemy przeczytać: "Pierre Bourdon in an attempt to create the ultimate man’s scent linked angelica to some of its natural complements such as cedar wood and vetiver. He then refined this accord with iris from Florence, spiced it up with pimento and galbanum, and linked it to a mix of patchouli, incense and musks that generated this unusual vegetal animality. Modern, eternal and refined Bois d’Orage serves a confident virility."
Sobota, 19 maj 2012, 01:21
Mysza napisał(a):Łaaaaaał, jestem pod dużym wrażeniem, jak różnie odbieracie ten zapach. Teraz, gdy wspomniałaś o galbanum, myślę, że faktycznie coś jest na rzeczy, ale mech?... Mech to przedreformulacyjny Antaeus, Gianfranco Ferre for Men, baza Nobile Gucciego czy V.O. Jean-Marca Sinana. Lover w odniesieniu do nich to w najlepszym razie meszek na pysiu dzieciątka Jezus.
Piątek, 21 wrzesień 2012, 11:10
Dzisiaj testuje tytułowego bohatera po raz drugi.
Ogólnie mam mieszane uczucia w stosunku do tego zapachu. Z jednej strony, jest bardzo przyjemny. Dosyć lekki, zwiewny, a przy tym elegancki. Nie ma tutaj żadnych odpychających i pokręconych nut. Czuć wysoką jakość składników, zero syntetyczności. Z drugiej jednak, przede wszystkim kojarzy mi się nieco z Guerlain Homme L'Eau Boisee (poprzez ogólny, dosyć świeży charakter, pieprz i wetywerie), i nawet wydaje się słabszy i mniej wyrazisty od niego. Wszystko dobrze, dopóki nie zobaczymy różnicy w cenie. Ogólnie French Lover wydaje się być mało niszowy. To może być wadą, albo zaletą, kwestia gustu.
Piątek, 21 wrzesień 2012, 12:05
Wg mnie jest natomiast bardzo niszowy. Temat zapachu jest absolutnie niekomercyjny i raczej oryginalny. Zielono-sucho-pikantny, niczym suche zielsko w lesie po 2 m-cach bez deszczu. Do tego aura papierosowego peta. Ostatnio trafiłem na coś podobnego, ale nie wiem, czy nawet nie lepszego. Zwie się Baudelaire, a ma go w ofercie Byredo.
Piątek, 21 wrzesień 2012, 12:28
RayFlash napisał(a):honoris causa napisał(a):GŁOWA: jałowiec + mięta Z mojego wyczucia. Pelargonia jest ewidentna, co jak zauważył Kwiatek, prowadzi do podobieństwa (w mniemaniu wielu) tego zapachu do Terre.
Kupię/wymienię próbki:
Alexandria Frag. - Arabian Forest M. Margiela - At The Barber's Armani - Encens Satin Atelier des Or - Cuir Sacré
Piątek, 21 wrzesień 2012, 12:43
Z tą listą, hc, którą podałeś zgadzam się tylko co do bazy. Piżmo jest ewidentne. Jeśli chodzi o siłę poszczególnych nut widzę to tak: galbanum, arcydzięgiel (angelica) - główni gracze; w tle towarzyszą im irys oraz w śladowej ilości cedr, kadzidło i wetiwer; potem stopniowo piżmo wychodzi na pierwszy plan z towarzyszącą mu bardzo delikatną paczulą, a nuty zielone i drzewne usuwają się do tyłu.
Mięty tam nie ma choćbym miał się pochlastać. To samo z pelargonią. Otwarcie można odebrać jako przypominające jałowiec, więc się nie czepiam
Piątek, 21 wrzesień 2012, 13:07
fqjcior napisał(a):Wg mnie jest natomiast bardzo niszowy. Temat zapachu jest absolutnie niekomercyjny i raczej oryginalny. Zielono-sucho-pikantny, niczym suche zielsko w lesie po 2 m-cach bez deszczu. Do tego aura papierosowego peta. Ostatnio trafiłem na coś podobnego, ale nie wiem, czy nawet nie lepszego. Zwie się Baudelaire, a ma go w ofercie Byredo. O tak, Baudelaire jest niezwykle interesującą propozycją. Myślę, że może przypaść do gustu także fanom Memoir Man - Amouage, bo obydwa ewokują nieco zbliżony klimat.
Poniedziałek, 1 październik 2012, 17:42
Nie oceniałem jeszcze French Lover, więc uczynię to teraz.
W ankiecie dam 5. Myślę, że na taką notę spokojnie zasługuję. Podczas testów nadgarstkowych wydawał się raczej delikatny, ale gdy użyłem go globalnie, zagrał na skórze sporo mocniej. Ogólnie kompozycja bardzo przyjemna w noszeniu. Nie jest absolutnie w żaden sposób ' dziwaczna '. Świetna jakość składników, nie ma wątpliwości, że to ' wysoka półka '.
Poniedziałek, 1 październik 2012, 18:29
Owszem, French Lover to pachnidło z wysokiej półki, nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości. Jego bezkompromisowa, wytrawna zieloność połączona z kadzidlanym dymem, daje efekt jedyny w swoim rodzaju. Mój przyjaciel - którego zaraziłem zresztą perfumową pasją - skomentował użycie przeze mnie Bois D'Orage w sposób następujący; " Pachniesz, jak ksiądz, który się wytarzał w chaszczach ". To prawda, że French Lover jest bardziej ekspansywny zaaplikowany globalnie, aniżeli można by było spodziewać się po testach próbkowo-nadgarstkowych.
Poniedziałek, 1 październik 2012, 18:37
Owszem z wysokiej, ale z zielonej letniej dwójcy od Malle'a na pierwszą pozycję wyszedł u mnie Vetiver Extraordinaire. Sam nie wiem, jak to możliwe, tym bardziej że ja przecież nie przepadam za wetiwerem. Ogólnie Frencz dalej mi się podoba, ale jak czuję ten piżmowy finisz to już za każdym razem mówię sobie "meh". Bourdon sp*&^%$#@ł taki fajny zapach.
Poniedziałek, 1 październik 2012, 19:39
Jak dla mnie, "meh" od początku do końca. Z wyższej półki, owszem, ale dziwadło. To pachnidło to jeden wielki zgrzyt. Jak przesuwanie gwoździem po szkle. A skoro zgrzyt, to kochanka/kochanek musiał być francuski, bo jak inaczej usprawiedliwić takie charczenie? Fajny zabieg, by uratować ten pasztet przed porażką. Stawiam go na równi z Chergui, Avignonem, Aventusem, L'Air du Desert Marocain itp., czyli kiepskimi zapachami o fajnej (nietrafnej - trzeba podkreslić) nazwie.
Tak na marginesie, wiecie, że Chergui znaczy właściwie to samo, co L'Air du Desert Marocain? Pewnie wiecie. http://en.wikipedia.org/wiki/Chergui_%28wind%29
Niedziela, 3 luty 2013, 19:57
naczytałem się opinii na temat tych perfum i mam pytanie gdzie można nabyć takie cudo?
jakieś sieciówki internet ? bo nie mogę ich znaleźć
Niedziela, 3 luty 2013, 20:02
Niedziela, 3 luty 2013, 20:15
dziękuję za link
Poniedziałek, 4 luty 2013, 16:36
fqjcior napisał(a):Wg mnie jest natomiast bardzo niszowy. Temat zapachu jest absolutnie niekomercyjny i raczej oryginalny. Zielono-sucho-pikantny, niczym suche zielsko w lesie po 2 m-cach bez deszczu. Do tego aura papierosowego peta. Ostatnio trafiłem na coś podobnego, ale nie wiem, czy nawet nie lepszego. Zwie się Baudelaire, a ma go w ofercie Byredo.O ile Baudelaire Byredo wywarło na mnie ogromne wrażenie, przy czym dodam - bardzo pozytywne, o tyle swój stosunek do French Lover określam jako ambiwalentny. W moim odczuciu jest zupełnie przeciętnym "zielonym" zapachem, bezpiecznym, niczym nie porywającym, nawet przez moment nie spowodował u mnie przyspieszonej akcji serca, choć wiele razy dawałam mu szansę. Francuski Kochanek z niego marny, za to z imieniem Bois d'Orage bardzej mu do twarzy
Niedziela, 8 wrzesień 2013, 10:50
Wiem, że jeden test nie ma sensu. Ale jestem rozczarowany. French Lover pachnie jak Niebieski Issey po jakichś siedmiu godzinach. Nie jest taki suchy i szorstki, a i kontury ma mocno rozmazane. Jednak to podobny, ziołowo - suchy klimat.
Niedziela, 8 wrzesień 2013, 10:57
Pkn, a nie masz skojarzeń z Bvlgari Man?
|
|