Sobota, 14 grudzień 2013, 14:46
Miyako marki Annayake to orientalno - drzewne perfumy dla kobiet z 2005 roku. Nutami głowy są cynamon, kadzidło i kardamon; nutami serca są drzewo sandałowe, paczula, cyprysik japoński, jaśmin, ylang-ylang, cedr i róża; nutami bazy są ambra, piżmo, benzoes i mirra.
Początek jest bardzo tajemniczy - skojarzył mi się z ciemnym wnętrzem sklepu zielarskiego, drewnianymi półkami, ladą, na którym stoją wielkie słoje z bursztynowym miodem i małomównym właścicielem używającym Ambre Sultan.
Potem ten obraz zasnuwają opary kadzidła, spod którego przebija Ambre Sultan.
Baza nadal jest ambrowa, przyprawowa, kadzidlana, lecz również dość słodka.
Bogata, ale bez takiego przepychu jak np. w Wazambie, to bogactwo jest dość wyważone i paradoksalnie - powściągliwe.
Czuć, że poza ambrą i kadzidłem jest wiele składników, ale żaden się nie wybija, każdego trzeba szukać w skupieniu.
Jakby ktoś nie znając tego zapachu wyobraził by sobie Ambre Sultana z bardziej wzmocnioną mirrą, z dodanym kadzidłem i lekką słodyczą, to chyba miałby dość dobry obraz tych perfum.
Zaprzyjaźniony niewyrobiony nos określił ten zapach jako kościół + ambra (co dowodzi, że zaczyna się wyrabiać )
Trwałość i projekcja wg mnie przeciętna, uniseks z wyjątkiem flakonu, który kojarzy mi się z babcinymi perfumami
Początek jest bardzo tajemniczy - skojarzył mi się z ciemnym wnętrzem sklepu zielarskiego, drewnianymi półkami, ladą, na którym stoją wielkie słoje z bursztynowym miodem i małomównym właścicielem używającym Ambre Sultan.
Potem ten obraz zasnuwają opary kadzidła, spod którego przebija Ambre Sultan.
Baza nadal jest ambrowa, przyprawowa, kadzidlana, lecz również dość słodka.
Bogata, ale bez takiego przepychu jak np. w Wazambie, to bogactwo jest dość wyważone i paradoksalnie - powściągliwe.
Czuć, że poza ambrą i kadzidłem jest wiele składników, ale żaden się nie wybija, każdego trzeba szukać w skupieniu.
Jakby ktoś nie znając tego zapachu wyobraził by sobie Ambre Sultana z bardziej wzmocnioną mirrą, z dodanym kadzidłem i lekką słodyczą, to chyba miałby dość dobry obraz tych perfum.
Zaprzyjaźniony niewyrobiony nos określił ten zapach jako kościół + ambra (co dowodzi, że zaczyna się wyrabiać )
Trwałość i projekcja wg mnie przeciętna, uniseks z wyjątkiem flakonu, który kojarzy mi się z babcinymi perfumami