Piątek, 15 luty 2019, 15:03
Trafiłem za 29 zł... no zobaczymy cóż to za cudeńko...
Ankieta: Moja ocena Rasasi - Oud Al Mubakhar (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 1 | 9.09% | |
2 - Słaby | 0 | 0% | |
3 - Przeciętny | 0 | 0% | |
4 - Dobry | 5 | 45.45% | |
5 - Bardzo dobry | 4 | 36.36% | |
6 - Genialny | 1 | 9.09% | |
Razem | 11 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Piątek, 15 luty 2019, 15:03
Trafiłem za 29 zł... no zobaczymy cóż to za cudeńko...
Piątek, 15 luty 2019, 18:59
Ten zapach pachnie "odrobinę" drożej. Upolowałeś go w cenie wręcz śmiesznej.
Sobota, 16 luty 2019, 18:54
Finalnie utargowałem do 25 zł opinie o nim widziałem bardzo dobre, Rasasi mam kilka butelek i jak dotąd się nie zawiodłem. Dodatkowo jeżeli pachnie tak, jak jest opisywany, to mniej więcej wiem co to może być
Niedziela, 17 luty 2019, 10:26
Trzeba było targować się dalej. I zejść do pułapu 15,50 .
Środa, 20 luty 2019, 18:57
Póki co sprawdzam, wącham i jak na razie poza dosyć ostrym otwarciem, to głównie jest mydlane różełko... Gdzieś tam troszkę czegoś metalicznego, ale głównie mydło. Miłe, przyjemne, raczej damskie. Oud jedynie w nazwie
Dosyć mocno przypomina mi późną bazę Van Cleef PH. Jak dotąd, po 2 godzinach, nic nie zapowiada drzewnych akcentów. No muszę jeszcze ponosić, ale póki co zapowiada się, że chyba nie będą u mnie zbyt długo
Czwartek, 21 luty 2019, 08:22
No niestety, zapach śliczny, ale dla mnie zbyt delikatny.
Idzie zatem w świat, bo u mnie zarośnie kurzem
Piątek, 22 luty 2019, 09:48
Ponosiłem go wczoraj i znów jest tak, że nadgarstek mnie oszukał. Na ciele całkiem inaczej się otwiera niż na łapie - na klacie otwarcie jest bardzo szafranowe i nie czuję akordu szpitalno-dentystycznego.
Róża jest też taka pieprzna, po prawdzie jak dla mnie zbyt krótko i mogłaby dłużej w ten sposób być podana. Później jest kremowo-różano i tak jakby alkoholowo, coś jak wódka. Na prawdę miły zapach, taki czysty - coś jak zapach po wyjściu z kąpieli. Spore wrażenie zrobił na mnie zapach na ubraniu dzień po aplikacji. Spisałem Rasasi na straty, a tu nagle ubierając płaszcz poczułem na nim przyjemny aromat róży i to mnie skłoniło do wypróbowania go ciele. Nadal mam jeszcze problem z tą delikatnością, bo przywykłem do róż doprawionych mocno oudem, takich aż przejrzałych, ciut zalatujących wonią zbutwiałego drewna. Może czas spróbować zapachów delikatniejszych? Jeszcze się z nim będę próbował zapoznać. Na pewno na uwagę zasługuje jakość - zapach pozbawiony spirytu w otwarciu, bardzo naturalny, o ponadprzeciętnych parametrach.
Piątek, 22 luty 2019, 14:02
Szafranowa klata .
Piątek, 22 luty 2019, 14:51
A te porównania do Montale - ktoś sprawdzał ręka w rękę? Bo z tego co pamiętam to Dark jest słodszy i cięższy...
Piątek, 22 luty 2019, 15:23
Bardziej z Black Aoud jest spokrewniony.
Piątek, 22 luty 2019, 15:41
Tu mroczno, tam mroczniej i mylą się mi te nazwy, o Black mi oczywiście chodziło.
Kurde noszę bez cienia wahania Kourosa, a zastanawiam się czy w tej różyczce Rasasi wypada do ludzi iść i jak będzie odbierany :lol:
Sobota, 23 luty 2019, 20:57
Ludzie wychodzą. A zapach odbierany jest ponoć dobrze. A na pewno nie jest odbierany źle .
Sobota, 23 luty 2019, 22:25
Coraz lepiej się z nim czuję. Jest zupełnie inny niż reszta moich flakonów, delikatniejszy i milszy. Nie wiem co w nim może być niszowego, poza parametrami oczywiście. Dziś miałem Mubakhar na siłowni i bardzo przyjemnie się go nosiło
Niedziela, 24 luty 2019, 09:24
I jak się przegryzał z Saważami na siłce ?
Niedziela, 24 luty 2019, 09:52
I tu zaskoczę pewnie wielu czytelników - jeszcze nigdy nie czułem na siłowni Sauvage, a to na prawdę jedna z największych siłowni we Wrocławiu.
Koniec końców Mubakhar zostaje jednak ze mną, wydaje mi się że doskonale będzie się sprawdzał w cieplejsze dni i bardzo dobrze będzie się komponował z koszulami.
Poniedziałek, 25 luty 2019, 21:53
Minęło już kilka dni zmagań z Rasasi Oud Al Mubakhar, dziś pierwszy i zarazem jeden z wielu, a nawet przewiduję bardzo wielu globali. Bardzo udany i zaskakujący, przerastający oczekiwania wobec taniego Araba. Mubakhar w końcu poszedł do ludzi i to zaaplikowany po całości. Czas zatem napisać kilka szczerych słów końcowej oceny.
Szykując się do pracy postanowiłem dziś założyć koszulę, którą bardzo lubię - jest to klasyczny Kent Wildsora, który kiedyś mi zepsuło żelazko parowe, robiąc na nim paskudną burą plamę. Uratowałem go, bawiąc się barwnikiem - powiązałem węzły i wsadziłem do wiadra z farbą. Teraz wygląda jak niebo przeszyte błyskawicami. Lubię ją bo jest jednocześnie klasyczna, ale przez zabawę z farbą stała się też taka niezobowiązująca, czyli idealny smart casual. I tu właśnie jak zawsze stanąłem przed wyborem dzisiejszego psikadła, popatrzyłem na Rasasi i po krótkiej przepychance myślowej stwierdziłem "a niech tam, najwyżej będę pachniał jak pedał". Jak już wcześniej pisałem Mubakhar jest bardzo z innego świata jak na moje standardy, a przynajmniej taki mi się wydawało jeszcze z rana. Mam sporo arabskich perfum, gdzie jest róża, ale każde to róża konfiturowa, sfermentowana i maksymalnie słodka i tworząca z oudem w pewien sposób oklepaną już (dla mnie) mieszankę. Pewnie dlatego nie umiałem znaleźć miejsca dla Mubakhar. Użyłem tylko 5 chmur, a w sumie to chmurzysk, bo ten rozpylator wali na prawdę solidne obłoki - 3 na klate i po 1 na wewnętrzną stronę bicepsów. Tutaj pierwsza, kluczowa obserwacja - Mubakhar potrzebuje odległości. Psiknięcie go w punkt, np nadgarstek, powoduje że mamy do czynienia z "dentystą", ale kiedy dzisiaj aplikacja była z odległości ponad 40 cm, przywitało mnie całkowicie inne otwarcie. Ziołowe, lekko szczypiące, pieprzne bym powiedział, chociaż to słowo nie pasuje - w angielskim znajduję lepsze określenie na to: spicy. Mimo, że w składzie nie ma oudu, to otwarcie doskonale naśladuje jego obecność i jedną z jego odsłon. Kolejna rzecz, o której pisałem wcześniej po testach domowych - brak alkoholowego odoru po aplikacji. Po dojechaniu do pracy czułem już bardzo przyjemny aromat róży i nut wodnych, albo po prostu wodnej róży, doprawionej solidnym piżmem. Później dochodzi coś, co wcześniej określiłem jako metaliczne, dziś już wiem, że nie metaliczne, tylko ozonowe. Bardzo mi to pasuje do wcześniej wspomnianych błyskawic - róża z ozonowym akcentem? Mniam, pycha. Po wielu godzinach pojawia się delikatne, drzewne, suche tło. Trudno jest mi to opisać, bo wybrzmiewa jakby obok róży, jak z innego flakonu. 5 chmur dało mi trwałość kilkunastu godzin i doskonałą projekcję, przy czym zauważyłem, że nie jest to zapach w stylu beast mode - czuć go, zostawia ogon, ale jest bardzo lotny, jak bukiet w wazonie i przez to nie męczy. Nawet teraz, kiedy piszę, wciąż bardzo dobrze wyczuwam zapach róży. Obawy o zniewieściały zapach szybko odeszły. Nie wiem czy można to nazwać męską różą, gdyż w społeczeństwie białego człowieka róża w ogóle jest postrzegana raczej jako damska. Tutaj jest po prostu zapach, który przez cały dzień dawał mi poczucie czystości, jak po wyjściu z gorącej kąpieli. Nie opowiadał się specjalnie po męskiej czy damskiej stronie. W zasadzie to w pewien sposób może i jest w nim męski pierwiastek - ta ozonowo metaliczna nuta... Joy Amin, miał tu bardzo ciekawe spostrzeżenia - zapach jemu przypominał spokój w świątyni, zapach młodego Araba w białym turbanie (w sensie jego perfum i tej bieli, a nie skóry i wielbłąda) Coś w tym jest... Rozpisuję się o flaszce, którą kupiłem za 25 zł (pełną), ale kurde zasługuje na to. Jak na obecne standardy faktycznie jest to zapach niszowy, ucieka schematom przemyconym na europejski rynek - słodkie, sfermentowane róże, nazywane dark/black i tym podobne. Dodając do tego to, o czym pisał dziś Mirek w wątku Interlude - wszechobecna nijakość w masowym odbiorcy, brak zrozumienia i docenienia kompozycji innych, wybitnych - Rasasi spełnia tak parametrami, jak i niecodzienną i odmienną kompozycją, definicję niszy. Niewiele perfum sprawiło mi tyle "kłopotów", tu od spisania na straty doszedłem do momentu kiedy to zapach sprawia, że noszenie go jest ogromną przyjemnością. Kompozycja nie jest złożona, nie jest wybitna, ale jednak w tym wszystkim nie jest klonem typowych arabskich oudowo różanych zapachów i przedstawia ciut inne ujęcie tego kwiatu. W całej tej prostocie ma też ciekawe zwroty - ozonowy akcent, o którym pisałem wyżej, drzewne delikatne tło. Okazało się też, że pomimo obaw, jest bardzo pozytywnie odbierany. Początkowo dałem ocenę 3, później 4, ale po faktycznym przetestowaniu jest to solidne 5. Gdybym miał dodać do tego czynnik PLN, to nie wahałbym się z ocenieniem na 6. Mubakhar pachnie o wiele drożej, niż przedział w jakim jest dostępny, czyli +-70 zł, a wyrwanie go w takiej cenie jak mi się udało, to na prawdę nie lada zdobycz. [ATTACHMENT NOT FOUND]
Wtorek, 26 luty 2019, 10:38
Ernest, fajna koszula! Opis pełen pasji, mam nadzieję, że w końcu mnie znowu odwiedzisz to potestujemy, fajnie jakbyś przyszedł na spotkanie perfumaniaków w marcu. Ogarnij to
Mój mały stragan https://tinyurl.com/43z6mcx7
Overthinking, over analyzing, separates the body from the mind.
Wtorek, 26 luty 2019, 20:56
No i mnie namowiles kolego Jestem bardzo ciekaw jakie to bedzie pachnidlo, kusil mnie Waaw, ale po tym opisie.... Waaw musi po zekac do nastepnego miesiaca.
Wtorek, 26 luty 2019, 20:57
No nie powiem... ja tez jestem mega ciekawy, ale poczekam jeszcze na kilka opinii, chociaż bardzo kusi
Stragan: <!-- l --><a class="postlink-local" href="https://perfuforum.pl/viewtopic.php?f=52&t=26032">viewtopic.php?f=52&t=26032</a><!-- l -->
Wtorek, 26 luty 2019, 21:36
Uczciwie ostrzegam, że to zapach na prawdę nietypowy. Nie jest to tak na prawdę nie wiadomo jaka filozofia, ot po prostu przestawienie się na estetykę wschodu i tamtejsze postrzeganie zapachu dla mężczyzny. Mi odkrywanie Mubakhar przypomina w pewien sposób Grey Flannel, które tak na prawdę do dziś jeszcze jest w stanie mnie zaskoczyć jakimś smaczkiem. A Rasasi mam na sobie również dzisiaj, w dodatku na łapie mam nowy nabytek od Snauta - Armaf Shades Wood i na drugiej jeden z moich ulubionych różanych oudów, przywieziony z wielkiej piaskownicy, olejek Oudh Black.
Kurde kontrast jest niesamowity, Mubakhar na ich tle jest jasny i zwiewny, a przy tym wszystkim o wiele bardziej donośny. @Ueskeptik Obawiam się, że to nie to czego ostatnio szukałeś. To nie jest zwierzęcy oudowiec. Tutaj jedynie przez chwilę w otwarciu jest naśladowanie jednej z twarzy oudu - to, co nazwano tu dentystycznym otwarciem. Także najpierw zobacz próbkę. |
|