Czwartek, 20 wrzesień 2012, 11:46
Mamy wątek o Amouage, oceńmy Creedy.
Nie znam zbyt wielu męskich Creedów, ale te które poznałem mają wspólną cechę - nawet jeśli mi się nie podobają, pachną na mnie niesamowicie naturalnie. Każdy składnik jest namacalny, aż da się go wykroić nosem, zapewne wiecie o czym mówię.
Do rzeczy:
Aventus - eleganckie połączenie owoców (jabłko, ananas) ze skórą pochodzenia brzozowego. Na mnie trwały, ale nie przepadam za zapachami owocowymi.
Original Vetiver - wetiwer w innym wydaniu niż w Guerlain czy Lalique, zielony, cytrusowy, zapach podobno na bazie liści tej rośliny, a nie korzeni, dlatego pachnie jak pachnie. Mój absolutny #1 jeśli chodzi o Creed.
Green Irish Tweed - wszystko zostało powiedziane w wątku perfum męskich, szlachetniejszy brat Davidoff Cool Water, elegancki, uznawany za najlepsze męskie perfumy w historii. Irys i fiołek, mmm. Mój #2.
Original Santal - dobra kompozycja drzewna w charakterystycznym dla Creeda wydaniu "świeżakowatym". Piękne otwarcie.
Erolfa - perfumy z Titanica, po Imperial Millesime mój najmniej ulubiony Creed. Kwiaty zatopione w morskiej wodzie. Ma dużo cyklamenu. Mimo wszystko pachnie lepiej niż brzmi, oczywiście skubany dobrze się zachowuje na mojej skórze i podobnie jak pozostałe Creedy, walczy o to aby być w mojej kolekcji.
Imperial Millesime - mało trwały, nijaki i eteryczny zapach cytrusowy, oceniam najniżej z Creedów, chociaż ma on więcej zwolenników niż przeciwników. Oczywiście, tak jak poprzednicy, na mojej skórze rozwija się niesamowicie.
Bois du Portugal - lata 80' wiecznie żywe, zapach dla dojrzałego faceta, ale bynajmniej nie "dziadkowy".Jego składniki czyta się jak z encyklopedii. Ode mnie duży +, ale jeszcze jestem na niego za młody.
Spice and Wood - Creed butikowy, chętnie bym go kupił, ale cena odstrasza. Nazwa sugeruje mocne brzmienie, ale to zapach w stylu pozostałych Creedów, świeże połączenie drzew, goździka i jabłka.
Pozostałych Creedów albo nie znam albo wąchałem dawno. Na razie głosuję na Original Vetiver i Green Irish Tweed.
Nie znam zbyt wielu męskich Creedów, ale te które poznałem mają wspólną cechę - nawet jeśli mi się nie podobają, pachną na mnie niesamowicie naturalnie. Każdy składnik jest namacalny, aż da się go wykroić nosem, zapewne wiecie o czym mówię.
Do rzeczy:
Aventus - eleganckie połączenie owoców (jabłko, ananas) ze skórą pochodzenia brzozowego. Na mnie trwały, ale nie przepadam za zapachami owocowymi.
Original Vetiver - wetiwer w innym wydaniu niż w Guerlain czy Lalique, zielony, cytrusowy, zapach podobno na bazie liści tej rośliny, a nie korzeni, dlatego pachnie jak pachnie. Mój absolutny #1 jeśli chodzi o Creed.
Green Irish Tweed - wszystko zostało powiedziane w wątku perfum męskich, szlachetniejszy brat Davidoff Cool Water, elegancki, uznawany za najlepsze męskie perfumy w historii. Irys i fiołek, mmm. Mój #2.
Original Santal - dobra kompozycja drzewna w charakterystycznym dla Creeda wydaniu "świeżakowatym". Piękne otwarcie.
Erolfa - perfumy z Titanica, po Imperial Millesime mój najmniej ulubiony Creed. Kwiaty zatopione w morskiej wodzie. Ma dużo cyklamenu. Mimo wszystko pachnie lepiej niż brzmi, oczywiście skubany dobrze się zachowuje na mojej skórze i podobnie jak pozostałe Creedy, walczy o to aby być w mojej kolekcji.
Imperial Millesime - mało trwały, nijaki i eteryczny zapach cytrusowy, oceniam najniżej z Creedów, chociaż ma on więcej zwolenników niż przeciwników. Oczywiście, tak jak poprzednicy, na mojej skórze rozwija się niesamowicie.
Bois du Portugal - lata 80' wiecznie żywe, zapach dla dojrzałego faceta, ale bynajmniej nie "dziadkowy".Jego składniki czyta się jak z encyklopedii. Ode mnie duży +, ale jeszcze jestem na niego za młody.
Spice and Wood - Creed butikowy, chętnie bym go kupił, ale cena odstrasza. Nazwa sugeruje mocne brzmienie, ale to zapach w stylu pozostałych Creedów, świeże połączenie drzew, goździka i jabłka.
Pozostałych Creedów albo nie znam albo wąchałem dawno. Na razie głosuję na Original Vetiver i Green Irish Tweed.