Poniedziałek, 31 sierpień 2020, 18:21
Jak pisałem płucząc po szczotkowaniu wypłukujesz zbawienne dla zębów minerały po paście, poza tym lubię czuć smak pasty po umyciu, a nie psuć to potem płynem. Jeżeli ktoś używa jakichś badziewiastych past to może nie mieć aż takiego znaczenia, ale jak się używa dobrze reminalizującą, nadającą śliskości szkliwu, bądź ze składnikiem uśmieżającym ból, a do tego z fajnym odświeżającym smakiem to po co to zaraz psuć płynem? Logiki nie ma w tym żadnej, oczywiście producenci oszukują klientów obiecując, że płyn zabija dodatkowe bakterie, które rzekomo zostają po paście. Cóż być może jak ktoś szczotkuje zęby 10 sekund i nieudolnie słabą pastą to pewnie płyn go poratuje, natomiast ja odnoszę się do zasad poprawnej higienizacji jamy ustnej, czyli przepisowe szczotkowanie 2min dobrą techniką wymiatającą, skuteczną szczoteczką i przyzwoitą pastą. Przecież na końcu i tak bierzesz wodę, która mieszając się w ustach z pastą robi ten sam efekt co płyn do płukania... Po co to mnożyć i kolidować ze sobą? Płukać płynami przed szczotkowaniem też niekoniecznie trzeba, ale ja to robię w higienizacji wieczornej, która jest najważniejsza, jeśli chodzi o zęby, bo to właśnie w nocy bakterie najbardziej się namnażają i jest największe ryzyko próchnicy. Płyn przed nitkowaniem i irygatorem powoduje, że substancje bakteriobójcze mają większe szanse dostać się w zakamarki. Niezłym patentem jest też dolanie niewielkiej ilości płynu do zbiornika z wodą w irygatorze.