Sobota, 13 październik 2018, 07:37
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 7 luty 2021, 15:29 przez Lucjan.)
Archetipo to ekstrakt dla kobiet i mężczyzn z kolekcji Time Without Time włoskiego domu Mendittorosa. Autorem kompozycji wydanej w 2017 roku jest Luca Maffei. Nuty:
Głowa: jodła balsamiczna, różowy pieprz, esencja super kadzidła
Serce: akord płomienia (zawiera Sarcocaulon Mossamedensis), akord kamienia księżycowego
Baza: paczula, indonezyjska wetyweria, cashmere wood, labdanum, czarny bursztyn, mech dębowy
(foto: fragrantica.com)
Wszyscy zabrali się za rozpływanie się nad Le Mat (a teraz powoli za Nettuno), a bohater wątku z rozbiórki (btw. dzięki wielkie faxide ) siedzi sobie w cieniu. A Archetipo, według mnie, w ogóle nie ustępuje innym dziełom marki. Co więcej, posiada w sobie mnóstwo tej mistycznej, naturalno-tajemniczej stylistyki, z której słynie Mendittorosa.
Archetyp ma w sobie mnóstwo zielono-ziołowo-drzewnej świeżości. Sprawia na początku wrażenie solidnej, słonej fali, która obmywa pokryte mchem kamienie i gęste, zielone igliwie opadające z drzew. Bije od niego surowy chłód, jakbyśmy wchodzili w dzikie pole spowite gęstą mgłą tuż nad ranem. Wbrew wielu opiniom, w ogóle nie wyczuwam tu kadzidła czy dymu. Archetipo wydaje się świeże, przestrzenne, lekkie. Im jednak dokładniej je obwąchujemy, tym łatwiej dostrzeżemy że zostało przełamane jakimś szorstkim, jakby ziołowym akcentem. Na pierwszy rzut oka przypominający jakąś maść rozgrzewającą, jednak nie tak banalny i intensywny - szorstki ale na tyle subtelny i "pierwotny", że przypomina jakąś jurajską skamieniałość. Jak liść paproci odbity w skale.
Jedyny, dosłowny i łatwo identyfikowalny składnik, jaki rzuca mi się w nozdrza w Archetipo to wetyweria. I dziwię się, że jest tak rzadko wymieniania. Może to dlatego, że nie jest to wetyweria wytrawna i kwaśna. To wetyweria podana bardziej neutralnie, soczyście a nawet lekko słodkawo. Taka jaką znajdziemy np. w Jovoy Incident Diplomatique czy MS Vetiver Insolent.
Jeszcze jedną, ciekawą ma właściwość nasz Archetyp. Choć zdaje się mało trwały i projektujący bardzo spokojnie, to projektuje on z wyjątkową łatwością i łatwo wypełnia pomieszczenie. Po wstępnych testach na blotterze zostawiłem go na szafce. Przez noc zdążył wypełnić niewielkie pomieszczenie subtelną, świeżą i bardzo relaksującą wonią. Na skórze ciężko oczywiście zaobserwować ten efekt, bo nos łatwo się do tych perfum przyzwyczaja, ale myślę, że nasze otoczenie może podobnie odbierać Archetipo.
Kolejna bardzo intrygująca, choć nienarzucająca kompozycja, spójna ze stylistyką marki. Ponownie też, uważam, że sprawiająca o wiele więcej frajdy w spokojnych testach nadgarstkowych. Globalnie czyni jakieś bliżej niezidentyfikowane, niepasujące mi do rzeczywistości tło. Bliska naturze, pierwotna, niedookreślona, skłaniająca do przemyśleń. Na pewno godna dokładnych testów.
Mi skojarzyła się z:
https://www.youtube.com/watch?v=2fiJfXaLq6A
Głowa: jodła balsamiczna, różowy pieprz, esencja super kadzidła
Serce: akord płomienia (zawiera Sarcocaulon Mossamedensis), akord kamienia księżycowego
Baza: paczula, indonezyjska wetyweria, cashmere wood, labdanum, czarny bursztyn, mech dębowy
(foto: fragrantica.com)
Wszyscy zabrali się za rozpływanie się nad Le Mat (a teraz powoli za Nettuno), a bohater wątku z rozbiórki (btw. dzięki wielkie faxide ) siedzi sobie w cieniu. A Archetipo, według mnie, w ogóle nie ustępuje innym dziełom marki. Co więcej, posiada w sobie mnóstwo tej mistycznej, naturalno-tajemniczej stylistyki, z której słynie Mendittorosa.
Archetyp ma w sobie mnóstwo zielono-ziołowo-drzewnej świeżości. Sprawia na początku wrażenie solidnej, słonej fali, która obmywa pokryte mchem kamienie i gęste, zielone igliwie opadające z drzew. Bije od niego surowy chłód, jakbyśmy wchodzili w dzikie pole spowite gęstą mgłą tuż nad ranem. Wbrew wielu opiniom, w ogóle nie wyczuwam tu kadzidła czy dymu. Archetipo wydaje się świeże, przestrzenne, lekkie. Im jednak dokładniej je obwąchujemy, tym łatwiej dostrzeżemy że zostało przełamane jakimś szorstkim, jakby ziołowym akcentem. Na pierwszy rzut oka przypominający jakąś maść rozgrzewającą, jednak nie tak banalny i intensywny - szorstki ale na tyle subtelny i "pierwotny", że przypomina jakąś jurajską skamieniałość. Jak liść paproci odbity w skale.
Jedyny, dosłowny i łatwo identyfikowalny składnik, jaki rzuca mi się w nozdrza w Archetipo to wetyweria. I dziwię się, że jest tak rzadko wymieniania. Może to dlatego, że nie jest to wetyweria wytrawna i kwaśna. To wetyweria podana bardziej neutralnie, soczyście a nawet lekko słodkawo. Taka jaką znajdziemy np. w Jovoy Incident Diplomatique czy MS Vetiver Insolent.
Jeszcze jedną, ciekawą ma właściwość nasz Archetyp. Choć zdaje się mało trwały i projektujący bardzo spokojnie, to projektuje on z wyjątkową łatwością i łatwo wypełnia pomieszczenie. Po wstępnych testach na blotterze zostawiłem go na szafce. Przez noc zdążył wypełnić niewielkie pomieszczenie subtelną, świeżą i bardzo relaksującą wonią. Na skórze ciężko oczywiście zaobserwować ten efekt, bo nos łatwo się do tych perfum przyzwyczaja, ale myślę, że nasze otoczenie może podobnie odbierać Archetipo.
Kolejna bardzo intrygująca, choć nienarzucająca kompozycja, spójna ze stylistyką marki. Ponownie też, uważam, że sprawiająca o wiele więcej frajdy w spokojnych testach nadgarstkowych. Globalnie czyni jakieś bliżej niezidentyfikowane, niepasujące mi do rzeczywistości tło. Bliska naturze, pierwotna, niedookreślona, skłaniająca do przemyśleń. Na pewno godna dokładnych testów.
Mi skojarzyła się z:
https://www.youtube.com/watch?v=2fiJfXaLq6A
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel