W sumie zgadzam się w 2 z 3 punktów z
srG. Rzeczywiście jest gładki (szczególnie bliżej bazy) i wyraźnie słodki. Natomiast mleczny czy skórzasty w ogóle mi się nie wydaje (i szczerze to tej skóry czy wetywerii nawet Ci zazdroszczę

). Na mnie przez większość czasu układa się jednak jako waniliowy tytoniowiec z pobocznymi akcentami.
Czy bliżej mu do ostatnich premier? Cóż, biorąc pod uwagę, że użyli tego samego (albo bardzo podobnego) akordu waniliowego, co w Remember Me, rzeczywiście nie trudno o taki wniosek. Ale jednak woń wydaje mi się o wiele cięższa, wyrazistsza i gęściejsza niż w ostatnich zapachach. Nie jest na pewno tak nieprzystępna jak np. La Liturgie czy Psychedelique, ale zdaje mi się stopniowym powrotem w tamtym kierunku. A przynajmniej nie kontynuuje imho trendu robienia coraz subtelniejszych, sympatyczniejszych i bardziej "spłaszczonych" zapachów, który obserwowałem u Jovoy. Fakt, że przy takich nutach mogło wyjść coś bardziej bezkompromisowego (liczyłem np. na większą dominację skóry), ale źle na pewno nie wyszło.
W sumie naszło mnie jeszcze takie przemyślenie, że Pavillon Rouge stylistyką jest chyba trochę bliżej Jeroboam iż Jovoy.