12 listopada 2016, 20:34 - So
Zachęcony przez Piratha, który umieścił go na liście zapachów rekomendowanych na zimę postanowiłem przyjrzeć mu się bliżej. I cóż, jedyne co mogę o nim dobrego napisać, to to, że parametry ma nomen omen ekstremalnie dobre. Dopiero prysznic i 6 strzałów GITa kilkanaście godzin od aplikacji rozbroiło tę bombę. Sam zapach potwierdza, że takie słodkie ulepy są nie dla mnie. To nie powinno się nazywać spicebomb tylko sugarbomb bo to jest bomba waty cukrowej z dodatkiem jakiegoś likieru alkoholowego. Zapach może i dobry na nocny wypad do klubu lub dla miłośników landrynek. Ja w nocnych klubach niestety bywam rzadko a wina innego niż wytrawne nie uznaję. Nie wyobrażam sobie stosowania tego zapachu na codzień. Po tych kilkunastu godzinach napierdzielał mnie łeb i miałem go dosyć.
Jak dla mnie zapach tani, bez klasy, jak 90% tego, co się niestety wypuszcza teraz w mainstreamie. Za głośny, za słodki, za ordynarny. Nie wystawiam mu oceny, bo może bym go skrzywdził, dając 2 ale wyższej dać bym mu nie mógł. Ocenę zostawiam tym, którzy lubią te klimaty. Ja wszystkie te spajsbomby, łan-melony, wanted'y i dżentelmeny-only-absoluty wrzucam do jednego wora z napisem "omijać szerokim łukiem". Sorry guys.