No i mam 2008

Wielkie dzięki Kuba
Wczoraj porównałem sobie łapa w łapę z 2016 - przez ostatnie dni moja 2016 była wygrzewana i nabrała bardzo ciekawego charakteru. Otwarcie zrobiło się szorstki, brudne, mega ziołowe (na 1 plan wyszły nuty suszonych ziół typu tymianek, wrotycz, rozmaryn, coś jakby irys). Bardzo do głosu dochodzą teraz nuty animalne.
I oto przy teście ręka w rękę zapachy 2008 i 2016 były tak podobne, że aż byłem zaskoczony... Chwilami się rozjeżdżały - raz jeden,raz drugi robiły się oleiste, miodowe i śliskie, ale nadal były jak dwaj bliźniacy. Projekcja i trwałość po 6 godzinach nie była dla mnie do odróżnienia, a po obudzeniu obie łapy nadal pachniały Kourosem.
Natomiast, co chyba najważniejsze, wersja 2016 (czysta, nie poddana wygrzewaniu) jest delikatniejsza w otwarciu, bardziej kremowa i jakby nawet lekko owocowa w porównaniu do 2008. W fazie serca 2008 ma zauważalne akordy miodowo tytoniowe.
2008 wydaje się mieć może nie tyle większą moc w otwarciu, co raczej ten zwierzak po prostu bardziej szokuje.
Nie, nie mam tu ani nut szaletu, ani kibla w burdelu, ani sracza, ani sikającego/obsikanego kota. Otwarcie to pęk, wręcz snop wysuszonych słońcem ziół. Esencja sianokosów jak dla mnie.
Podsumowując - za pieniądze jakie zapłaciłem (230 zł + kw) warto było bez cienia wątpliwości. Dla mnie Kouros to arcydzieło, w którym połączono po prostu naturę (uwielbiane przeze mnie zioła, nuty zwierzęce, miód, tytoń) i patrząc na ceny innych moich pachnideł to są to po prostu dobre pieniądze.
Kwestia druga - kilka dni wydobywania cywetu z 2016 przez podgrzewanie dało niesamowicie fajny efekt i może nie zrobiło z niego wintydża, chociaż tu jeszcze wszystko może zmienić prodiż od Artura

, ale sok jakby dojrzał i zrobił się charakterny jak jego starsze wersje.