dziś mam dzień leniuchowania, błogiego nieróbstwa i słodkiego nic nie robienia

z tej okazji użyłem Aziyade

słodki jak dojrzały pękający od soku granat uderzający w nozdrza w nucie otwarcia, upojny, przebogaty a zarazem delikatny jak ciepły oddech na skórze....
Macie czasem wrażenie wąchając ulubioną perfumę, że kojarzy się Wam z jakimś utworem muzycznym? Dla mnie godnym porównaniem dla wirtuozerii nosa który powołał do życia Aziyade jest Canon - Pachelbel'a w wykonaniu guildhall string ensemble i oczywiście wersji d

prawdziwa orgia dla zmysłów, proponuję spróbować w wąchać się w nadgarstek przy wtórze ulubionej melodii, niekoniecznie muzyki klasycznej.
Eksplozja rozkoszy dla zmysłów zapewniona
