Czwartek, 18 czerwiec 2020, 14:44
Christian Audigier for Him
Perfumy wydane w 2009 r. w koncentracji EDT
Nos – Caroline Sabas (autorka pachnideł celebryckich Britney Spears, Jennifer Lopez, Rihanna, Shania Twain oraz m.in. Calvin Klein Downtown, Elizabeth Arden White Tea)
głowa: jeżyna, gruszka azjatycka, rum, pomelo
serce: szafran, cynamon, korzeń irysa
baza: wetyweria, mech dębowy, skóra, zamsz
Trafiły do mnie ok. dwa lata temu w formie zestawu – flakon 100 ml, miniatura 7,5 ml, dezodorant w sztyfcie 78 ml, żel pod prysznic 90 ml.
Flakon prezentuje się jak bibelot barona cygańskiego, ale wykonany jest solidnie, z dobrej jakości materiałów i daleko mu do bazarowej tandety spod szyldu lanszaftu z jeleniami na rykowisku.
Zawartość też moim zdaniem niekiepska. To zgrabnie skomponowany aromat na osnowie lekko przypalonego, trzcinowego cukru (niekoniecznie rumu) przełamanego karmelizowaną, gorzko-kwaśną, owocową nutą (niekoniecznie jeżyny) na miękkim, skórzanym tle (to już bardziej zdecydowanie). Całość okraszono utrwalaczem z konglomeratu mchu i śladowych ilości wetywerii. Wyszło prawie elegancko i prawie z klasą, choć aplikacja wstydu nie przyniesie i może być nawet przyjemnym dodatkiem do garderoby podczas wieczornych wyjść w umiarkowanych temperaturach wiosny i jesieni . Mnie się podoba i dobrze nosi. W kontakcie z moją skórą parametry użytkowe w postaci trwałości i projekcji oscylują wokół przeciętnych wartości. Niekiedy jednak pachnidło trwa na mnie zadziwiająco długo i wykazuje przyjemną właściwość, która polega na czasowym „wygaszaniu projekcji”. Bywają momenty, w których wydaje mi się, że już go nie czuję, że zanikł i nagle do nozdrzy dochodzi jego muśnięcie, czasami w słodszej, a czasami w bardziej cierpkiej odsłonie i dalej trwa. Sądzę, że taki efekt „olfaktorycznych reinkarnacji” znacząco podnosi wartość tej kompozycji.
Proszę o dodanie pozycji do katalogu.
Perfumy wydane w 2009 r. w koncentracji EDT
Nos – Caroline Sabas (autorka pachnideł celebryckich Britney Spears, Jennifer Lopez, Rihanna, Shania Twain oraz m.in. Calvin Klein Downtown, Elizabeth Arden White Tea)
głowa: jeżyna, gruszka azjatycka, rum, pomelo
serce: szafran, cynamon, korzeń irysa
baza: wetyweria, mech dębowy, skóra, zamsz
Trafiły do mnie ok. dwa lata temu w formie zestawu – flakon 100 ml, miniatura 7,5 ml, dezodorant w sztyfcie 78 ml, żel pod prysznic 90 ml.
Flakon prezentuje się jak bibelot barona cygańskiego, ale wykonany jest solidnie, z dobrej jakości materiałów i daleko mu do bazarowej tandety spod szyldu lanszaftu z jeleniami na rykowisku.
Zawartość też moim zdaniem niekiepska. To zgrabnie skomponowany aromat na osnowie lekko przypalonego, trzcinowego cukru (niekoniecznie rumu) przełamanego karmelizowaną, gorzko-kwaśną, owocową nutą (niekoniecznie jeżyny) na miękkim, skórzanym tle (to już bardziej zdecydowanie). Całość okraszono utrwalaczem z konglomeratu mchu i śladowych ilości wetywerii. Wyszło prawie elegancko i prawie z klasą, choć aplikacja wstydu nie przyniesie i może być nawet przyjemnym dodatkiem do garderoby podczas wieczornych wyjść w umiarkowanych temperaturach wiosny i jesieni . Mnie się podoba i dobrze nosi. W kontakcie z moją skórą parametry użytkowe w postaci trwałości i projekcji oscylują wokół przeciętnych wartości. Niekiedy jednak pachnidło trwa na mnie zadziwiająco długo i wykazuje przyjemną właściwość, która polega na czasowym „wygaszaniu projekcji”. Bywają momenty, w których wydaje mi się, że już go nie czuję, że zanikł i nagle do nozdrzy dochodzi jego muśnięcie, czasami w słodszej, a czasami w bardziej cierpkiej odsłonie i dalej trwa. Sądzę, że taki efekt „olfaktorycznych reinkarnacji” znacząco podnosi wartość tej kompozycji.
Proszę o dodanie pozycji do katalogu.