Tym zapachem Guerlain przeprowadza atak na terytorium, na którym niepodzielnie panuje Dior Homme Parfum. A zatem w założeniu miał to być zapewne taki mainstream'owy high-end, a przy okazji powrót do najlepszych tradycji domu perfumowego Guerlain. Jeśli chodzi o rzucenie rękawicy DHP, to próba ta - chociaż niewątpliwie ambitna - zakończyła się moim zdaniem porażką. Oczywiście nie sromotną, ale w tej konfrontacji Dior Homme Parfum pokonuje pretendenta w każdym elemencie. Abstrahując jednak od tego pojedynku,
L'Homme Ideal Eau De Parfum okazuje się być pachnidłem bardzo dobrym i w tym sensie powrót wysokich lotów perfumiarstwa do podstawowej ( sieciowej ) linii Guerlain jest faktem. Początek - chociaż urodziwy - jest najsłabszą fazą tego zapachu. I najbardziej zwyczajną. Zapach jednak zyskuje z każdą minutą, wytracając migdałową słodycz na rzecz aromatu bardziej złożonego, w którym znajdzie się miejsce i dla królowej kwiatów, i dla wiśniowej nalewki na nieprzesadnie słodkim waniliowym tle. Nie mogę także oprzeć się wrażeniu, że zawiera delikatną pudrowość na granicy percepcji. Wraz z upływem czasu
L'Homme Ideal Eau De Parfum zdaje się podążać w kierunku zapachu skórzanego, ale w eleganckim wydaniu, wykończonym tonkową krągłością. Trwałość bardzo dobra, bo sięgająca 10 godzin, ale projekcja - szczególnie w późniejszych fazach - rzeczywiście mogłaby być donośniejsza. Właśnie w tym elemencie najnowszy Guerlain najwięcej traci względem DHP. Reasumując,
L'Homme Ideal Eau De Parfum co prawda nie jest tak spektakularny jak Dior Homme Parfum, ale elegancji, szyku a nawet pewnego wyrafinowania odmówić mu nie sposób. Dlatego moja ocena w ankiecie nie może być inna jak
zasłużone "5".
