Piątek, 17 styczeń 2020, 16:30
Fr: Dolce Vita marki Christian Dior to orientalno - drzewne perfumy dla kobiet. Dolce Vita został wydany w 1994 roku. Dolce Vita stworzyli Pierre Bourdon i Maurice Roger. Nutami głowy są lilia, brzoskwinia, grejpfrut, bergamotka, róża i kardamon; nutami serca są morela, magnolia, lilia, cynamon, heliotrop i brazylijskie drzewo różane; nutami bazy są drzewo sandałowe, kokos, wanilia i cedr.
Nie do wiary, że ten klasyk nie ma jeszcze u nas wątku
Dwa lata po Feminite du Bois Shiseido Pierre Bourdon stworzył Dolce Vita.
Porównuje się je, dla mnie drzewność, będąca istotą Feminite, jest tylko częścią DV.
Tak na oko 20% w DV to Feminite.
Mówi się, że DV była odpowiedzią na Yvresse (Champagne) YSL z 1993 roku.
I owszem, jest szczególnie w otwarciu ta musująca brzoskwiniowa szampańskość Yvresse, ale znowu, nie jest to istotą tego zapachu, tylko jedną ze składowych.
Nazwa w tych perfumach wg mnie jest idealna, trudno mi wyobrazić sobie dla nich inną nazwę, lub znaleźć inny zapach, tak dobrze pasujący to tej nazwy.
Cudowny zmysłowy cynamon, owocowa niejednoznaczna i cielista słodycz, nuty drzewne nadające charakteru i przestrzennego wymiaru, przyprawy, białe kwiaty i kokos będące powiewem subtelnego orientu, iskrzące się cytrusy.
Zapach bogaty, ale nie przytłaczający.
Ciepły, nieco kremowy, elegancki i komfortowy.
Słodki, ale nie ulepny i infantylny jak wiele współczesnych waniliowców.
Słoneczny, radosny, mieniący się odcieniami, ale równocześnie trochę przewrotnie zmysłowy, ta dojrzała brzoskwinia, ten słodki sok, który prawie czuć, jak powoli cieknie po skórze...
Mam wersje z 2004 i 2006 roku, współczesną parę razy testowałam w perfumerii nadgarstkowo.
Żadna wersja nie jest tytanem trwałości ani nie ma wielkiej projekcji, choć obecna jest z nich najbardziej zwiewna.
Czuć, że z czasem formuła się zmieniła, zapach jest trochę mniej złożony, ciut ta słodycz jest mniej intrygująca a bardziej współcześnie waniliowa, ale nadal jest to przepiękny i niezwykły zapach.
Nie do wiary, że ten klasyk nie ma jeszcze u nas wątku
Dwa lata po Feminite du Bois Shiseido Pierre Bourdon stworzył Dolce Vita.
Porównuje się je, dla mnie drzewność, będąca istotą Feminite, jest tylko częścią DV.
Tak na oko 20% w DV to Feminite.
Mówi się, że DV była odpowiedzią na Yvresse (Champagne) YSL z 1993 roku.
I owszem, jest szczególnie w otwarciu ta musująca brzoskwiniowa szampańskość Yvresse, ale znowu, nie jest to istotą tego zapachu, tylko jedną ze składowych.
Nazwa w tych perfumach wg mnie jest idealna, trudno mi wyobrazić sobie dla nich inną nazwę, lub znaleźć inny zapach, tak dobrze pasujący to tej nazwy.
Cudowny zmysłowy cynamon, owocowa niejednoznaczna i cielista słodycz, nuty drzewne nadające charakteru i przestrzennego wymiaru, przyprawy, białe kwiaty i kokos będące powiewem subtelnego orientu, iskrzące się cytrusy.
Zapach bogaty, ale nie przytłaczający.
Ciepły, nieco kremowy, elegancki i komfortowy.
Słodki, ale nie ulepny i infantylny jak wiele współczesnych waniliowców.
Słoneczny, radosny, mieniący się odcieniami, ale równocześnie trochę przewrotnie zmysłowy, ta dojrzała brzoskwinia, ten słodki sok, który prawie czuć, jak powoli cieknie po skórze...
Mam wersje z 2004 i 2006 roku, współczesną parę razy testowałam w perfumerii nadgarstkowo.
Żadna wersja nie jest tytanem trwałości ani nie ma wielkiej projekcji, choć obecna jest z nich najbardziej zwiewna.
Czuć, że z czasem formuła się zmieniła, zapach jest trochę mniej złożony, ciut ta słodycz jest mniej intrygująca a bardziej współcześnie waniliowa, ale nadal jest to przepiękny i niezwykły zapach.