Niedziela, 20 wrzesień 2015, 22:33
Dziś zapoznałem się z Pashą Noire, od jakiegoś czasu chodzi za mną też Givenchy Pi, jako must have. Choć zapachy są inne to w mojej głowie łączy je jakiś dziwny pierwiastek - kobiecy, domowy. Givenchy Pi przypomina mi zapach pieczenia ciasta, ciepło domowe, za to Cartier nasuwa mi na myśl zapach łazienki po długiej kąpieli.
Nie mogę się zdecydować, który lepszy, który kupić, bo wybrać mogę tylko jeden z nich...
Nie mogę się zdecydować, który lepszy, który kupić, bo wybrać mogę tylko jeden z nich...