Niedziela, 28 styczeń 2018, 13:16
Saraj to woda perfumowana dla kobiet i mężczyzn od weneckiej marki Gritti. Spis nut (za Fragrą):
Głowa: limonka, olibanum, cynamon, dzięgiel
Serce: cedr, wetyweria, jaśmin, labdanum, goździk
Baza: piżmo, mirra, kadzidło
Jako fan wszelkiej maści kadzideł nie mogłem przejść obojętnie.
Od Saraj bez żadnego wątpienia emanuje balsamiczno-przyprawowy charakter. I, co mi się podoba, nie ma w ogóle sakralnego charakteru. Spodziewałem się czegoś podobnego do Lavsa, w którym też jest sporo goździka, ale jednak wyraźnie się różnią.
No właśnie, ten goździk... przez pierwsze 2 godziny jest tak intensywny, że, przynajmniej dla mnie, na granicy tolerancji (choć osobiście bardzo lubię tę przyprawę). Pewnie by mnie nie zmęczył, gdyby nie wyczuwalne cynamon i coś, co mi przypomina raczej elemi niż olibanum. Tworzą długie, intensywne, metaliczne i mocno projektujące otwarcie. I wbrew temu co głosi Fragra, właśnie goździka i cynamon bym określił jako wyraźnie dominujące.
Baza jest już o wiele bardziej stonowana i ułożona (powiedziałbym że nawet za bardzo w stosunku do pierwszych 2 godzin). Balsamiczna, ale nie jednoznacznie kadzidlana. Mocno wytrawna, sucha i orientalna. Dzięki temu syntetycznemu, czystemu piżmu również bardzo "lekkostrawna". U mnie powoli wygasa przez około 6 godzin.
Powiedziałbym, że Saraj jest wdzięcznym materiałem do rozpoczęcia przygody z balsamiczną niszą, ale w sumie ten intensywny, przyprawowy akord górny jest dość bezkompromisowy - baza to przy nim małe piwo. Niemniej jak ktoś chce balsamicznie, ale nie kościelnie, to Saraj da radę.
Głowa: limonka, olibanum, cynamon, dzięgiel
Serce: cedr, wetyweria, jaśmin, labdanum, goździk
Baza: piżmo, mirra, kadzidło
Jako fan wszelkiej maści kadzideł nie mogłem przejść obojętnie.
Od Saraj bez żadnego wątpienia emanuje balsamiczno-przyprawowy charakter. I, co mi się podoba, nie ma w ogóle sakralnego charakteru. Spodziewałem się czegoś podobnego do Lavsa, w którym też jest sporo goździka, ale jednak wyraźnie się różnią.
No właśnie, ten goździk... przez pierwsze 2 godziny jest tak intensywny, że, przynajmniej dla mnie, na granicy tolerancji (choć osobiście bardzo lubię tę przyprawę). Pewnie by mnie nie zmęczył, gdyby nie wyczuwalne cynamon i coś, co mi przypomina raczej elemi niż olibanum. Tworzą długie, intensywne, metaliczne i mocno projektujące otwarcie. I wbrew temu co głosi Fragra, właśnie goździka i cynamon bym określił jako wyraźnie dominujące.
Baza jest już o wiele bardziej stonowana i ułożona (powiedziałbym że nawet za bardzo w stosunku do pierwszych 2 godzin). Balsamiczna, ale nie jednoznacznie kadzidlana. Mocno wytrawna, sucha i orientalna. Dzięki temu syntetycznemu, czystemu piżmu również bardzo "lekkostrawna". U mnie powoli wygasa przez około 6 godzin.
Powiedziałbym, że Saraj jest wdzięcznym materiałem do rozpoczęcia przygody z balsamiczną niszą, ale w sumie ten intensywny, przyprawowy akord górny jest dość bezkompromisowy - baza to przy nim małe piwo. Niemniej jak ktoś chce balsamicznie, ale nie kościelnie, to Saraj da radę.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel