Czwartek, 20 październik 2011, 15:48
Wiele jest zapachów z " noir ", " noire " czy " black " w nazwie. " Czerń " jest tematem w perfumiarstwie obecnym, i chętnie eksploatowanym zarówno przez marki niszowe, jak i mainstream. Od majstersztyków w rodzaju Black Tourmaline czy Black Afgano, poprzez niewiele im ustępujący Encre Noire, po zapachy semi-selektywne jak np. Mexx Black ( wcale nie żenujący, zresztą ). Spektrum jest więc szerokie, ale owa " czerń ", czymże ona tak naprawdę jest ? W moim odczuciu, naprawdę niewiele perfum - a należą do nich między innymi te wymienione przeze mnie wcześniej / no może poza Mexx'em, naturalnie / - podejmuje ten temat sugestywnie i przekonywująco. Jeśli " czerń " to nie może być przecież frywolnie i ludycznie. Dlatego synonimem " czerni ", bardzo trafnie zresztą, są zapachy kadzidlane i dymne, które z powodzeniem eksplorują mroczną olfaktoryczną tematykę. Ogień, zgliszcza, popioly... Ten ostatni aspekt, bardzo wyraźny jest w w bohaterze niniejszego tematu, Serge Noire z 2008 roku. Jest to zapach z niespodzianką; w zależności od miejsca i ilości aplikacji, potrafi zmienić swoje oblicze w sposób naprawdę wyraźny. Zapach - kameleon. Może być kamforowy. Może być goździkowy. Wreszcie może przyoblec się w szaty popielno-dymne. Albo objawić się w którejś z dowolnych kombinacji tejże mozaiki. Nie mniej jednak, zawsze pozostaje Czarnym Serżem; dżentelmenem co prawda dystyngowanym, ale jednak trochę enigmatycznym, a może nawet typem spod ciemnej gwiazdy. Parametry użytkowe na wysokim poziomie; zarówno " longevity " - ok.12 h. jak i " sillage " - wielki, snujący się za noszącą go osobą, ogon. Moja ocena; mocne "5" ( po wielogodzinnym namyśle między "5" a "6" ).