Piątek, 3 maj 2013, 15:05
Delektować się perfumami z nosem tuż przy skórze.
No właśnie, są sytuacje, kiedy stosujemy zapach nie po to, był wyczuwalny z odległości kilometra.
Sam tańczę tango argentyńskie, co jest wspaniałą okazją do tego, by cieszyć się najdrobniejszą subtelnością zapachu kobiety (i nie chodzi mi tutaj o film z Alem Pacino; nomen omen, ze słynną tangową sceną) którą obejmuję. A później pojawia się następna kobieta, i następna. To jest też świetna okazja do tego, żeby szlifować swoją własną tożsamość zapachową. Mamy pewność, że nasz zapach stanie się ważnym bodźcem działającym na osobę, z którą tańczymy. Frapujące perfumy od razu wybiją się spośród szarego tłumu. A na takiej milondze każdy tańczy z każdym. Zapach staje się równie ważny, co strój, a nawet ważniejszy, bo tańcząc, przestawiamy swój zmysł wzroku na zmysł dotyku i węchu.
Oczywiście nie chodzi tylko o taniec w bliskim objęciu, ale każdą sytuację, gdzie przewidujemy bliski kontakt drugiej osoby z naszym ciałem.
Natomiast sam temat wydaje mi się ciekawy. Jaka jest najlepsza strategia aplikacji zapachu? Które zapachy najlepiej się do tego nadają? Nie założymy przecież sześciostrzałowego killera. Ale przecież niekoniecznie to musi być słabo wyczuwalny, szybko ulatujący wodniak.
Dobrać perfumy subtelne, ale jednocześnie trwałe; nie nachalne, ale frapujące i mocno działające na zmysły. Nie mogą zabić otoczenia, ale to nie znaczy, że w grę wchodzą tylko bliskoskórne. Wszystko zależy od kompozycji. Pamiętajmy, że wraz z podniesieniem temperatury skóry (taniec) zapachy ulatniają się szybciej, a zależy nam na tym, żeby trwały przez cały wieczór, czasem aż do białego rana.
To nie jest wątek, w którym chciałbym, żeby doradzić mi konkretny zapach. Po prostu jestem ciekaw wszelkich Waszych refleksji na ten temat.
(mam nadzieję, że nie było już takiego tematu)
No właśnie, są sytuacje, kiedy stosujemy zapach nie po to, był wyczuwalny z odległości kilometra.
Sam tańczę tango argentyńskie, co jest wspaniałą okazją do tego, by cieszyć się najdrobniejszą subtelnością zapachu kobiety (i nie chodzi mi tutaj o film z Alem Pacino; nomen omen, ze słynną tangową sceną) którą obejmuję. A później pojawia się następna kobieta, i następna. To jest też świetna okazja do tego, żeby szlifować swoją własną tożsamość zapachową. Mamy pewność, że nasz zapach stanie się ważnym bodźcem działającym na osobę, z którą tańczymy. Frapujące perfumy od razu wybiją się spośród szarego tłumu. A na takiej milondze każdy tańczy z każdym. Zapach staje się równie ważny, co strój, a nawet ważniejszy, bo tańcząc, przestawiamy swój zmysł wzroku na zmysł dotyku i węchu.
Oczywiście nie chodzi tylko o taniec w bliskim objęciu, ale każdą sytuację, gdzie przewidujemy bliski kontakt drugiej osoby z naszym ciałem.
Natomiast sam temat wydaje mi się ciekawy. Jaka jest najlepsza strategia aplikacji zapachu? Które zapachy najlepiej się do tego nadają? Nie założymy przecież sześciostrzałowego killera. Ale przecież niekoniecznie to musi być słabo wyczuwalny, szybko ulatujący wodniak.
Dobrać perfumy subtelne, ale jednocześnie trwałe; nie nachalne, ale frapujące i mocno działające na zmysły. Nie mogą zabić otoczenia, ale to nie znaczy, że w grę wchodzą tylko bliskoskórne. Wszystko zależy od kompozycji. Pamiętajmy, że wraz z podniesieniem temperatury skóry (taniec) zapachy ulatniają się szybciej, a zależy nam na tym, żeby trwały przez cały wieczór, czasem aż do białego rana.
To nie jest wątek, w którym chciałbym, żeby doradzić mi konkretny zapach. Po prostu jestem ciekaw wszelkich Waszych refleksji na ten temat.
(mam nadzieję, że nie było już takiego tematu)