Wtorek, 11 grudzień 2018, 11:11
Założyłem wątek, bo ostatnio razem ze znajomym mieliśmy okazję dojść do ciekawych wniosków przy porównaniu kilku flakonów tych samych perfum. Niech wątek służy jako wskazówka dla wszystkich, którzy podnoszą reformulacyjny lub podróbkowy raban, gdy tylko wyczują minimalne różnice między zapachami.
Do rzeczy: większość z forumowiczów pamięta pewnie jak Terenzi upłynniał na Ebayu flaszki Lavsa, które Unum od nich nie odebrało. Z tej jednej "fali" trafiło na perfuforum naprawdę dużo flaszek Lavsa, często kupowanych w ciemno, przez co w ostatnim czasie krążyły na straganach.
Bezpośrednio od Terenzi są u mnie w domu dwie flaszki (obie napoczęte mniej więcej w tym samym czasie, ale przechowywane w trochę innych warunkach). Poza tym w ciągu ostatnich miesięcy załatwiłem znajomym dwie kolejne flaszki z perfuforumowego straganu oraz jedną odlewkę.
Ostatnio porównywaliśmy te flaszki i dekant, żeby dojść do wniosku, że... wszystkie się zauważalnie od siebie różnią. Największe różnice były oczywiście między odlewką, a flakonami. Niemniej, między wszystkimi flakonami, z czego (2 były przechowywane w bardzo podobnych warunkach), też dało się bez problemu wyczuć różnice - zarówno na skórze jak i blotterze. Najwyraźniejsze różnice były w otwarciu, zaś im bliżej bazy tym były one coraz mniejsze. Brak zauważalnych różnic stwierdziliśmy po około 10 godzinach na papierze oraz 6 godzinach na skórze.
Jak określiłbym wspomniane różnice? Przede wszystkim część flaszek miała wciąż mocno wyczuwalną, metaliczną woń goździka, podczas gdy inne ją wyraźnie utraciły. Wersja z dekantu zrobiła się mniej kadzidlana, a bardziej popiołowa i zwarta, tak jakby w perfumach zostało samo tło. Niektóre wersje były również bardziej intensywne i zarysowane, a inne szybko się "wygaszały". Ogólnie profil zapachów wahał się od orientalno-kadzidlanych do drzewno-balsamicznych. Na blotterze te różnice w zapachu były wyraźniej wyczuwalne, zaś na skórze bardziej to jak układa się zapach (jak jest intensywny, jak mocno i długo projektuje).
Wniosek? Mamy te same perfumy, z tej samej rozlewni, z mniej więcej tego samego okresu (a właściwie prawdopodobnie z jednej partii). Pomijając ten jeden dekant, wszystkie przechowywane w tym samym, oryginalnym flakonie. A mimo to po około 2 latach (bo tyle mniej więcej minęło od kiedy pojawiły się one na Ebayu) sok w każdej z tych wersji zmienił się istotnie. Zapewne "tylko" za sprawą samego przechowywania + być może podróży w przypadku tych, które zmieniały właścicieli.
Niektóre z nich zmieniły się tak bardzo, że porównując ręka w rękę z innymi, pewnie niejeden podejrzliwy nos wietrzyłby oszustwo, podróbkę, albo co gorsza... refromulację. A w sumie wychodzi na to, że samo przechowywanie może sprawić, że np. jakiś flakon będzie wydawał się bardziej "zwietrzały", albo po prostu "inny". I jakie są na to teorie? Zmiana formuły? Zmiana miejsca produkcji? Niewiadomego pochodzenia testery? Niekoniecznie! Jak widać czasami wystarczy to, co dzieje się z flaszką między rozlewnią, a odbiorcą.
Do rzeczy: większość z forumowiczów pamięta pewnie jak Terenzi upłynniał na Ebayu flaszki Lavsa, które Unum od nich nie odebrało. Z tej jednej "fali" trafiło na perfuforum naprawdę dużo flaszek Lavsa, często kupowanych w ciemno, przez co w ostatnim czasie krążyły na straganach.
Bezpośrednio od Terenzi są u mnie w domu dwie flaszki (obie napoczęte mniej więcej w tym samym czasie, ale przechowywane w trochę innych warunkach). Poza tym w ciągu ostatnich miesięcy załatwiłem znajomym dwie kolejne flaszki z perfuforumowego straganu oraz jedną odlewkę.
Ostatnio porównywaliśmy te flaszki i dekant, żeby dojść do wniosku, że... wszystkie się zauważalnie od siebie różnią. Największe różnice były oczywiście między odlewką, a flakonami. Niemniej, między wszystkimi flakonami, z czego (2 były przechowywane w bardzo podobnych warunkach), też dało się bez problemu wyczuć różnice - zarówno na skórze jak i blotterze. Najwyraźniejsze różnice były w otwarciu, zaś im bliżej bazy tym były one coraz mniejsze. Brak zauważalnych różnic stwierdziliśmy po około 10 godzinach na papierze oraz 6 godzinach na skórze.
Jak określiłbym wspomniane różnice? Przede wszystkim część flaszek miała wciąż mocno wyczuwalną, metaliczną woń goździka, podczas gdy inne ją wyraźnie utraciły. Wersja z dekantu zrobiła się mniej kadzidlana, a bardziej popiołowa i zwarta, tak jakby w perfumach zostało samo tło. Niektóre wersje były również bardziej intensywne i zarysowane, a inne szybko się "wygaszały". Ogólnie profil zapachów wahał się od orientalno-kadzidlanych do drzewno-balsamicznych. Na blotterze te różnice w zapachu były wyraźniej wyczuwalne, zaś na skórze bardziej to jak układa się zapach (jak jest intensywny, jak mocno i długo projektuje).
Wniosek? Mamy te same perfumy, z tej samej rozlewni, z mniej więcej tego samego okresu (a właściwie prawdopodobnie z jednej partii). Pomijając ten jeden dekant, wszystkie przechowywane w tym samym, oryginalnym flakonie. A mimo to po około 2 latach (bo tyle mniej więcej minęło od kiedy pojawiły się one na Ebayu) sok w każdej z tych wersji zmienił się istotnie. Zapewne "tylko" za sprawą samego przechowywania + być może podróży w przypadku tych, które zmieniały właścicieli.
Niektóre z nich zmieniły się tak bardzo, że porównując ręka w rękę z innymi, pewnie niejeden podejrzliwy nos wietrzyłby oszustwo, podróbkę, albo co gorsza... refromulację. A w sumie wychodzi na to, że samo przechowywanie może sprawić, że np. jakiś flakon będzie wydawał się bardziej "zwietrzały", albo po prostu "inny". I jakie są na to teorie? Zmiana formuły? Zmiana miejsca produkcji? Niewiadomego pochodzenia testery? Niekoniecznie! Jak widać czasami wystarczy to, co dzieje się z flaszką między rozlewnią, a odbiorcą.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel