Sobota, 26 listopad 2011, 12:55
Mam takie same odczucia, jak Szef:
"Perfumowa pasja jest swego rodzaju samonapędzającą się machiną. Jako entuzjasta tematu mam zawsze w głowie dynamicznie zmieniającą się listę zapachów, które chcę poznać oraz listę zapachów pożądanych (...) Gdzieś w tle tego funkcjonuje przekonanie, że wszystko to po to, żeby w końcu znaleźć ten jeden jedyny zapach, który pozytywnie przewróci mój olfaktoryczny świat do góry nogami i spowoduje, że nic już nie będzie takie, jakie było dotąd. Mój zapachowy Graal. Oczywiście jest to jakaś forma oszukiwania się, bowiem taki zapach nie istnieje w rzeczywistości."
Niedawno dostałem dekant D&G The One Gentelmen. Na początku była euforia, już prawie miałem kupować 50 ml. Minęło kilka dni i zapach mi się "przejadł". Patrzę do szafki z perfumami - z 20stu zapachów używam raptem 3-4 i koniecznie na przemian, w obawie, że zaraz któryś z nich mi się znudzi. Pewnie tak uwielbiany przeze mnie Jubilation XXV również szybko bym odstawił, gdyby zapach kosztował 4x taniej (mainstream) i mógłbym go używać do woli. Tęsknie za czasami, gdy używałem jednego zapachu i było mi z nim dobrze.
Czas oprzytomnieć. Kryzys idzie
"Perfumowa pasja jest swego rodzaju samonapędzającą się machiną. Jako entuzjasta tematu mam zawsze w głowie dynamicznie zmieniającą się listę zapachów, które chcę poznać oraz listę zapachów pożądanych (...) Gdzieś w tle tego funkcjonuje przekonanie, że wszystko to po to, żeby w końcu znaleźć ten jeden jedyny zapach, który pozytywnie przewróci mój olfaktoryczny świat do góry nogami i spowoduje, że nic już nie będzie takie, jakie było dotąd. Mój zapachowy Graal. Oczywiście jest to jakaś forma oszukiwania się, bowiem taki zapach nie istnieje w rzeczywistości."
Niedawno dostałem dekant D&G The One Gentelmen. Na początku była euforia, już prawie miałem kupować 50 ml. Minęło kilka dni i zapach mi się "przejadł". Patrzę do szafki z perfumami - z 20stu zapachów używam raptem 3-4 i koniecznie na przemian, w obawie, że zaraz któryś z nich mi się znudzi. Pewnie tak uwielbiany przeze mnie Jubilation XXV również szybko bym odstawił, gdyby zapach kosztował 4x taniej (mainstream) i mógłbym go używać do woli. Tęsknie za czasami, gdy używałem jednego zapachu i było mi z nim dobrze.
Czas oprzytomnieć. Kryzys idzie
Bentley inaczej niż w motoryzacji, zaskakuje mnie pozytywnie nie tylko jakością, ale też ceną