Poniedziałek, 6 marzec 2017, 23:10
Fathom V - BeauFort London
Premiera; 2016
Twórczynie; Julie Marlow & Julie Dunkley
Rodzina; aromatyczno-zielona
Nuty
N.G.; esencja ziemi, jagody jałowca, zielone liście, czarna porzeczka, nuty morskie
N.S.; lilia, kmin, tymianek, imbir, czarny pieprz, mimoza
N.G.; wetiwer, paczula, cedr, mech dębowy, sól morska, ambra
Impresja
Najpierw był obraz w mojej głowie. Nie, nie obraz, to było wrażenie. Rodzaj emocji, silnego afektu, który pochodził spoza mojego doświadczenia. A jednak mimo wszystko mogłem do tego wrażenia przyporządkować strzępy wspomnień z dzieciństwa, jakieś refleksy pamięci, które prześwitywały nagle i równie szybko czmychały gdzieś w głąb świadomości. W podświadomość ? Być może. Tylko po to, by w najmniej oczekiwanym momencie znowu wypłynąć na powierzchnię. Ten kolor, emocja, mieszały się z przemożnym uczuciem, że to wszystko pochodzi gdzieś z przeszłości znacznie dalszej, niż dzieciństwo. Że to przebłyski jakby z poprzedniego życia, które było mi zarazem tak bliskie i tak dalekie. Tak miłe oraz swojskie i tak przerażająco obce. Był jednak w tym magnetyzm, któremu oprzeć się nie potrafiłem. Magnetyzm słodki i dewastujący zarazem, nieomal traumatyczny. A zarazem nieodzowny, przed którym uciec było niemożliwością. Był w tym wszystkim posmak obłędu, ale nauczyłem się panować nad tym strumieniem, który porywał mnie tyleż gwałtownie, co krótko, strumieniem mającym znamiona erupcji o niemożliwych do przewidzenia sile i czasie trwania.
Na pewno był to sam początek wiosny, gdzieś w angielskim portowym mieście, spowitym - czego jestem pewien - nigdy nie rozstępującymi się mgłami. Nawet w te nieliczne letnie dni, kiedy akurat nie padało, ani nie mżyło, świat zdawał się być spowity nieomal niewidzialnym woalem, który niczym kokon obejmował wszystko swoim delikatnym uściskiem; dorożki, latarnie, kamienice, marynarzy kłębiących się przy dokach, dżentelmenów we frakach i cylindrach spacerujących z pretensjonalnym dostojeństwem wieczorową porą. Ale to było w jeden z tych wiosennych wieczorów, kiedy chłód morskiego powietrza nabiegał z portu i mieszał się z pierwszymi oznakami wiosny w mieście. Zapach wilgotnej, zraszanej częstym deszczem ziemi, mieszał się z aromatem świeżo ciętych lilii, dobiegającym z licznych kwiaciarni, które o tej porze roku nie mogły narzekać na brak klienteli. Aromat świeżej zieloności ochoczo wydobywał się z tych przybytków prosto na trotuar, zroszony chłodnym wiosennym deszczem, a od doków ciągnęła słonawa, morska bryza. Im bliżej przycumowanych u brzegu statków, tym bardziej dawał o sobie znać zapach nasiąkniętego morską solą drewna, kadłubów porośniętych glonami i algami, a wszystko to razem przypominało poszycie jakiegoś czarodziejskiego lasu zatopionego tysiące lat temu przez wody nieprzeniknionego oceanu. Gdzieniegdzie dało się wyczuć subtelnie aromatyczny powiew przypraw, transportowanych z Indii na przycumowanych w porcie statkach, ale to były zaledwie widmowe smużki, szybko rozpływające się w rześkim i wilgotnym powietrzu.
Nadchodziła noc. Nad miastem zawisł księżyc, którego wszechogarniająca blada poświata przedzierała się przez woal chmur. Ciągle, jakby zawstydzone, paliły się latarnie gazowe. Ludzie wchodzili w bramy kamienic, skręcali w ciemne uliczki i znikali jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zamykali okiennice swoich przytulnych domostw, zupełnie jakby chcieli uchronić się przed zielonkawą poświatą miasta. Ale ona wsiąkała przez framugi okien i drzwi niesiona przez wilgoć. Przed tą melancholią nie było ucieczki.
Princess Dock, Hull John Atkinson Grimshaw
---
Trwałość Fathom V wynosi ponad 10 godzin, projekcja przez pierwsze 2-3 godziny jest bardzo duża, potem stopniowo redukuje się do dobrej.
Moja ocena; "6".