Wtorek, 21 luty 2017, 09:14
Po tym, jak wytknięcie "beznadziejności" pomysłu spotkało się z krytyką jako zbyt ostre, postanowiłem wyrazić się w sposób dyplomatyczny o flakonie i nazwie Viva La Juicy, ale widocznie trzeba to ująć dosadnie. Reniferka ma całkowitą rację – flakon wygląda niepoważnie i dziecinnie, więc ryzykuje się marne pierwsze wrażenie i dziewczyna może wstydzić się postawić to na półce. A flakon ma olbrzymie znaczenie przy dawaniu prezentu. Do tego nazwa jest w Polsce anonimowa, przez co butelka wygląda jak z bazaru. Ale gdyby jednak obdarowana znała tę markę o sugestywnej, nawet lekko wulgarnej nazwie (albo ją sobie wygooglała), to byłoby jeszcze gorzej – ich najsłynniejszym, automatycznie kojarzącym się z nimi ciuchem jest
A, i ta marka święciła triumfy parę lat temu, a teraz nawet wśród byłych klientek jest passe. Nadal ktoś ma ochotę na Juicy?
A, i ta marka święciła triumfy parę lat temu, a teraz nawet wśród byłych klientek jest passe. Nadal ktoś ma ochotę na Juicy?