Davidoff - The Game Intense (2013)

[Scarlatti]

The Game Intense marki Davidoff to orientalno - drzewne perfumy dla mężczyzn. The Game Intense został wydany w 2013 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Lucas Sieuzac. Nutę głowy stanowi gin; nutami serca są irys i czarna dalbergia; nutami bazy są labdanum i paczula.

Upudrowana benzyna ekstrakcyjna i paczula - pierwsze wrażenie. Ale później czy to gin czy coś innego, co by nie było - jest bardzo dobre.

Nowy The Game Intense jest propozycją dla silnych i zdeterminowanych mężczyzn. Kompozycja zapachu uwodzi zmysły i rozpoczyna się charakterystycznymi nutami ginu, które w sercu zostają zdominowane przez akordy paczuli i irysa.

Zapach jest z cyklu żywiołowych, osobiście takich akordów jeszcze nie używałem.
Trwałość kilka godzin.
Mimo oklepanego motywu oceniam na 5.

[TWBolek]

Motyw moim zdaniem wcale nie jest oklepany. Trudno mi opisać ten zapach... Gdyby miał lepsze parametry (choć i tak ma dobre, szczególnie trwałość) pasowałby do Montale albo Rasasi.

Ogólnie jest drzewnie, trochę słodko (lekko truskawkowo choć nie ma w składzie), trochę mroczno ale jednocześnie jakoś tak milusio trochę w damskim kierunku. Szybko męczy.

[kubanczyk]

Odpowiedz Davidoffa na Melony i inne podobe invictusychoć z nich to wlasnie ON mi się podoba najbardziej. Przyjemny do bólu z niezłymi parametrami. Czwórka

[Scarlatti]

trochę mroczno ale jednocześnie jakoś tak milusio trochę w damskim kierunku.

W damskim kierunku to ja dziś używałem "innej" próbki, co później opisze zresztą.
Napisałem oklepany w sensie że wąchałem podobne bo mam pamięć do zapachów które czułem choć to pewnie zależy od ilości poznania.
Truskawka? Może, taki akord szampana.

Odpowiedz Davidoffa na Melony i inne podobe invictusy

Miliona też będę testować.

"1 Milion - Te perfumy to fenomen, który mocno namieszał na rynku perfumeryjnym, co można zaobserwować po tym, że inne marki zaczęły masowo stwarzać kompozycje, mocno nawiązujące do 1M. Ale to 1M był pierwszy, i nic tego nie zmieni."

[Scarlatti]

Proszę dodać do katalogu. Napisałem "oklepany motyw" może dlatego że czułem jakbym już go znał, zapach podoba mi się na tyle że zaopatrzę się w "bilon", a to jest wyróżnienie. Jest coś zajebiście amerykańskiego w tym zapachu z lat 70-80'. Ciekawe jest to że nie jest przekombinowany, a z drugiej strony jest ciągle modny będąc przy tym w cieniu niszy, bez obaw można "kompilować" z Zino gdy ten dojdzie już do bazy.

[Aries]

To przykre, kiedy niezasługujące na to, przyzwoite pachnidła, znikają z półek perfumerii, a ich produkcja zostaje nagle zakończona. Nie mam tu na myśli pozycji, których rodowód sięga kilkudziesięciu lat wstecz. Chodzi mi o całkiem „świeże” wypusty np. L'Artisan Parfumeur Coeur de Vetiver Sacre – premiera w roku 2010, czy nieco „młodszy” Aramis Tobacco Reserve – premiera w roku 2018 (zgroza!). Marka Davidoff nie jest w tym gronie wyjątkiem, a jej The Game Intense z 2013 roku, jeszcze jedną z wielu „ofiar” słabych wyników sprzedażowych, mody, nieporadnych działań marketingowych, zmian regulacji prawnych, sytuacji wewnętrznej producenta, głupoty i krótkowzroczności biznesowej decydentów firmy lub czort wie, czego jeszcze (niepotrzebne skreślić).

Pięć lat temu nabyłem ten flakonik w groszowej promocji Rossmann'a przy okazji zakupu innego, topowego zapachu. Tamtego już dawno nie ma, a z Davidoff''a pozostało mi jeszcze około 20 ml. W ten sposób stałem się posiadaczem unikatu, którego operatywne cwaniaczki z Allegro oferują obecnie w kwocie, za którą można mieć najnowszego, niebieskiego „elektryka” od YSL. Dobre sobie. No może kiedyś, śladem „starszego rodzeństwa” - Davidoff Davidoff, Good Life, albo Relax, stanie się obiektem pożądania niejednego perfumomaniaka i zrobi „pośmiertną” karierę, ale na to potrzeba jeszcze czasu i … wielu takich postów, jak mój

Czarny flakon stylizowany na piętrowo ułożony stosik żetonów z kasyna prezentuje się dość zgrabnie i nawet mi się podoba pomimo tego, że hazard wywołuje u mnie pewnego rodzaju absmak. Przy wszystkich moich uzależnieniach to mogłoby mnie tylko dobić. Oprócz tego jestem zbyt skąpy Sama kompozycja to mieszanka paczulowej ziemistości z czekoladowym, ale nie przesłodzonym akcentem oraz drzewnych niuansów, które mają dla mnie dość intrygujący charakter dzięki wyraziście oznaczonej nucie-zagadce. Nie potrafię jej jednoznacznie zidentyfikować, ale podejrzewam dalbergię, bo nie znam tego składnika. Zetknąłem się z nim jeszcze w Perris Monte Carlo – Bois d'Oud. Tam zaprezentowano ją ocieploną żywicznym smugami. Davidoff proponuje ostrzejsze i chłodne oblicze, jak politura na ekskluzywnej komodzie z hebanu. Gwoli ścisłości – to zupełnie różne pachnidła , ale współdzielą jeden z akordów, choć robią to na różne sposoby. Całość sprawia eleganckie, a nawet dystyngowane wrażenie. W kontakcie z moją skórą wzmocnione dodatkowo bardzo dobrą trwałością i wyrazistą projekcją (w początkowej fazie może zbyt nachalną). Las Vegas kompletnie mnie nie kusi, natomiast chętnie użyłbym tych perfum podczas Koncertu Noworocznego w Złotej Sali Wiener Musikverein przy dźwiękach Marsza Radetzky'ego.
U mnie na 4+.

[ted29]

Zwykły "the game" też jest niezły

[Aries]

No to się przetestuje