Czwartek, 3 listopad 2011, 09:38
Zapach trochę bez wyrazu, nijaki. Zaczyna się delikatną różą i bergamotą, spod których już od samego początku czuć nuty drzewne. Te zaś wkrótce wychodzą na pierwszy plan i zaczyna im towarzyszyć bardzo słaby wetiwer. Drzewo drzewu nierówne, więc żeby jakoś oddać charakter zapachu, powiem że Cruel Intentions przypomina trochę rozcieńczonego M7. Na liście nut jest papirus i gwajak. Być może. W miarę jak zapach się rozwija czuję też styrax, który znam z Patchouli 24 Le Labo i który tu w połączeniu z akordami drzewnymi może być odpowiedzialny za agarowy efekt. Być może nie brzmi to wszystko tak źle jak ktoś czyta teraz moje słowa, ale wg mnie nie ma się czym ekscytować. W ogóle nie czuję tu nut zwierzęcych ani skóry, o których pisze paru recenzentów. W M7 (tym starym) czułeś, że masz do czynienia z prawdziwym archetypicznym wręcz drzewem, tu niestety trochę zalatuje chemią i taniochą.
Ogólnie moim zdaniem zapach nieudany. Niby nie ma tu nic, co by mnie jakoś wybitnie zniechęcało, ale ta nijakość jest nie do zniesienia. Więcej chyba nie będę go nawet testował.
Co nie znaczy, że Ty nie powinieneś/powinnaś go przetestować, bo może, tak samo jak w przypadku Black Afgano, moje zdanie różni się od zdania większości.
Ogólnie moim zdaniem zapach nieudany. Niby nie ma tu nic, co by mnie jakoś wybitnie zniechęcało, ale ta nijakość jest nie do zniesienia. Więcej chyba nie będę go nawet testował.
Co nie znaczy, że Ty nie powinieneś/powinnaś go przetestować, bo może, tak samo jak w przypadku Black Afgano, moje zdanie różni się od zdania większości.