Poniedziałek, 7 listopad 2016, 21:55
Black to Black marki Mancera to skórzane perfumy dla kobiet i mężczyzn. Twórcą kompozycji zapachowej jest Pierre Montale.
Nutami głowy są bergamotka, szafran i goździk (przyprawa);
nutami serca są róża, jaśmin, liść paczuli i ambra;
nutami bazy są skóra, białe piżmo, drzewo sandałowe i agar (oud).
![[Obrazek: nd.36533.jpg]](https://fimgs.net/images/perfume/nd.36533.jpg)
Miałem okazję przetestować ostatnio kolejne dzieło (czy też odsłonę perfumowej grafomanii) (nie)istniejącego Pierre'a Montale. Moje odczucia i odbiór tych perfum nie specjalnie się pokrywają ocenami i wyczuciem nut z tymi na fragrze (nie pierwszy raz zresztą). Dla mnie to kolejna odsłona oklepanego duetu oud+róża. Tu oud mamy w wydaniu syntetyczno-aptecznym sparowany ze słodką i kobieco pachnącą różą. W otwarciu odrobina cytrusów, które jednak dość szybko się ulatniają i zapach zaczyna dominować wspomniany oud w połączeniu z słodkimi nutami róży i jaśminu - całość moim zdaniem skręca lekko w kobiecą stronę. Po dobrych kilku godzinach (skurczybyk jest bardzo trwały) w miejsce oudu wchodzi ziemista, lekko zatęchła paczula, ale rzekomej skóry nadal ani widu ani słychu. Na żadnym etapie trwania zresztą nie wyczuwam tu skóry, chyba że mocno sobie wmówię, że gdzieś tam w tle ją czuć. Perfumy, jeśli chodzi o parametry, typowo "montalowe", czyli bez finezji ale za to z przytupem, kilkanaście godzin trwałości i 6-8 zauważalnej projekcji. Tu akurat nie ma się do czego przyczepić.
Black to Black nie porwał mnie, ale też nie odrzucił. Naciągną "4kę" w ankiecie im wystawię.
Nutami głowy są bergamotka, szafran i goździk (przyprawa);
nutami serca są róża, jaśmin, liść paczuli i ambra;
nutami bazy są skóra, białe piżmo, drzewo sandałowe i agar (oud).
![[Obrazek: nd.36533.jpg]](https://fimgs.net/images/perfume/nd.36533.jpg)
Miałem okazję przetestować ostatnio kolejne dzieło (czy też odsłonę perfumowej grafomanii) (nie)istniejącego Pierre'a Montale. Moje odczucia i odbiór tych perfum nie specjalnie się pokrywają ocenami i wyczuciem nut z tymi na fragrze (nie pierwszy raz zresztą). Dla mnie to kolejna odsłona oklepanego duetu oud+róża. Tu oud mamy w wydaniu syntetyczno-aptecznym sparowany ze słodką i kobieco pachnącą różą. W otwarciu odrobina cytrusów, które jednak dość szybko się ulatniają i zapach zaczyna dominować wspomniany oud w połączeniu z słodkimi nutami róży i jaśminu - całość moim zdaniem skręca lekko w kobiecą stronę. Po dobrych kilku godzinach (skurczybyk jest bardzo trwały) w miejsce oudu wchodzi ziemista, lekko zatęchła paczula, ale rzekomej skóry nadal ani widu ani słychu. Na żadnym etapie trwania zresztą nie wyczuwam tu skóry, chyba że mocno sobie wmówię, że gdzieś tam w tle ją czuć. Perfumy, jeśli chodzi o parametry, typowo "montalowe", czyli bez finezji ale za to z przytupem, kilkanaście godzin trwałości i 6-8 zauważalnej projekcji. Tu akurat nie ma się do czego przyczepić.
Black to Black nie porwał mnie, ale też nie odrzucił. Naciągną "4kę" w ankiecie im wystawię.