Poniedziałek, 31 październik 2011, 15:57
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 28 grudzień 2020, 11:03 przez pblonski.)
1740 Marquis de Sade marki Histoires de Parfums to orientalno - drzewne perfumy dla mężczyzn. 1740 Marquis de Sade został wydany w 2000 roku. Nutami głowy są dzięgiel i bergamotka; nutami serca są paczula, kardamon i kolendra; nutami bazy są cedr virginia, Żywica elemi, francuskie labdanum, skóra, brzoza, wanilia i kocanka.
![[Obrazek: 375x500.8590.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.8590.jpg)
Kurczę, drugie podejście do marki HdP i druga skucha. O ile Ambrę mógłbym od czasu do czasu nosić (gdyby ktoś mi ją dał w prezencie), to tego potworka musiałem czym prędzej zmyć (co nie jest wcale takie łatwe). Jedna rzecz to to, że chyba nie leży mi firmowy akord HdP - mam w zanadrzu jeszcze dwie próbki tej firmy, więc zweryfikuję, czy podobieństwo między nimi wszystkimi faktycznie jakieś jest. Po drugie, mam wrażenie, że moja skóra eksponuje niektóre nuty w tej kompozycji o wiele za mocno - w szczególności coś, co przypomina kocankę (wydaje mi się, że niektórzy nazywają ją nieśmiertelnikiem), akord którego dopiero się uczę, ale wydaje mi się, że to może być on oraz labdanum (jak w bazie nowego wykastrowanego Antaeusa). Generalnie mdli mnie, kiedy wącham tę kompozycję, co jest dość dziwne, bo przeważają tu raczej nuty żywiczne, ale pachnie to wszystko strasznie intensywnie i bardziej jak jakieś bardzo aromatyczne kwiaty niż wymienione w składzie żywice. Widziałbym ten zapach na paniach 40+, a nie na sobie. Interesujące jest dla mnie tylko otwarcie, bo bardziej wytrawne.
Projekcja bardzo silna, trwałość piekielna :evil:
![[Obrazek: 375x500.8590.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.8590.jpg)
Kurczę, drugie podejście do marki HdP i druga skucha. O ile Ambrę mógłbym od czasu do czasu nosić (gdyby ktoś mi ją dał w prezencie), to tego potworka musiałem czym prędzej zmyć (co nie jest wcale takie łatwe). Jedna rzecz to to, że chyba nie leży mi firmowy akord HdP - mam w zanadrzu jeszcze dwie próbki tej firmy, więc zweryfikuję, czy podobieństwo między nimi wszystkimi faktycznie jakieś jest. Po drugie, mam wrażenie, że moja skóra eksponuje niektóre nuty w tej kompozycji o wiele za mocno - w szczególności coś, co przypomina kocankę (wydaje mi się, że niektórzy nazywają ją nieśmiertelnikiem), akord którego dopiero się uczę, ale wydaje mi się, że to może być on oraz labdanum (jak w bazie nowego wykastrowanego Antaeusa). Generalnie mdli mnie, kiedy wącham tę kompozycję, co jest dość dziwne, bo przeważają tu raczej nuty żywiczne, ale pachnie to wszystko strasznie intensywnie i bardziej jak jakieś bardzo aromatyczne kwiaty niż wymienione w składzie żywice. Widziałbym ten zapach na paniach 40+, a nie na sobie. Interesujące jest dla mnie tylko otwarcie, bo bardziej wytrawne.
Projekcja bardzo silna, trwałość piekielna :evil: