Niedziela, 23 październik 2011, 23:14
![[Obrazek: musc-ravageur-01_1_3.png]](http://shop.fredericmalle.com/us/media/catalog/product/cache/1/image/313x/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/m/u/musc-ravageur-01_1_3.png)
Bardzo jestem ciekaw waszych przemyśleń na temat tego zapachu. A nawet bardzo, bardzo ciekaw

Jeśli o mnie chodzi to dopiero miałem "jedno starcie". Choć starciem tego nazwać nie można


No właśnie, przejdźmy do samego zapachu. Pierwsze 1-1,5h to mnóstwo goździków. I jeśli ktoś nie lubi tego składnika, to pewnie zmyje Musc Ravageur z siebie zanim jeszcze zdąży odkryć fenomen tego zapachu. Ja osobiście fanem goździków wielkim nie jestem. Pamiętam, że pierwszy raz jak w domu nabijałem pomarańczę gwoździkami



Tak więc ogólnie rzecz biorąc żadnego niszczyciela tutaj nie ma, a już na pewno nie ma piżmowego niszczyciela. Dziwi mnie ta nazwa, naprawdę. Zwyczajnie jej nie rozumiem. A do tego lubię, jak perfumy mają nazwę, która choć trochę o nich mówi. Może tutaj artysta chciał pójść na przekór?

I jeszcze jedno Wam powiem, bo w necie często spotyka się opinie, że Musc Ravageur to "panty-dropper". No więc ja zawsze podchodzę do tego bardzo subiektywnie i uważam, że ciężko tak nazwać jakiś zapach, bo wiadomo, że każdą kobietę trzeba traktować jako osobny egzemplarz, a nie jechać po całości, że oto jest zapach, który każdej się spodoba (zresztą to nie jest poważne podejście do człowieka w ogóle). Trzeba jednak przyznać, że Musc Ravageur rozpatrywany w kategoriach kulinarnych podobieństw może być uznany za zapach seksowny. Według mnie są dwa ale. Po pierwsze, jeśli ktokolwiek poczuje pierwszą fazę zapachu, to o wrażeniu seksownego zapachu możecie zapomnieć. Po drugie dla mnie i na mojej skórze, to jest zapach na tyle subtelny i elegancki, że zwyczajnie nazwanie go "panty-dropper" to byłaby swojego rodzaju obraza. No ale niech każdy mówi co chce, jego prawo.
Na koniec muszę jeszcze jedną rzecz powiedzieć. Siadłem żeby tak na szybko napisać pierwsze wrażenia, dosłownie dwa zdania. Jak już pewnie część z Was zauważyła mam tendencję do rozpisywania się... wrrr. Nic nie poradzę, taki mój urok
