Poniedziałek, 2 sierpień 2021, 20:54
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 2 sierpień 2021, 20:58 przez Derrin. Edytowano łącznie: 2)
Za stroną producenta:
Ciepły, tytoniowy zapach.
Odkrywa wyjątkowe piękno i słodycz kubańskich pól tytoniowych.
Nasi perfumiarze podróżowali po świecie w poszukiwaniu najcenniejszych składników, aby odkryć całe ciepło i zmysłowość Kuby.
Nuty:
Tytoń z Turcji - Ziele angielskie z Jamajki - Wetyweria z Haiti
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy tu słodki tytoń, osadzony na gładkiej, lekko piżmowej bazie, która nawiązuje trochę do Serge Lutens - Chergui. Mam wrażenie, że to właśnie ten piżmowy, lekko mydlany zapach kojarzący mi się trochę z czystym, rozgrzanym ciałem, mieli na myśli autorzy notki na stroni producenta, mówiąc, że jest to ciepły zapach.
Hoja de Cuba są perfumami mocno słodkimi, ale w kremowy sposób. Efekt ten jest moim zdaniem osiągnięty dzięki nucie miodu. Nie ma go co prawda w składzie, ale ten liczy sobie tylko 3 pozycje, więc nie zdradza pewnie wszystkiego. Połączenie tytoniu i miodu przypomina mi o jeszcze jednych perfumach, a konkretnie o Naxosie od Xerjoffa, który też ma tę wyraźnie miodową słodkość.
Choć Hoja de Cuba są skomponowane wokół tytoniu, to nie dominuje on kompozycji i jakby na równi współgra z pozostałymi składnikami. I wspomnę jeszcze, że tytoń tutaj nie jest w ogóle wiśniowy.
Zdecydowanie zgadzam się, że są to perfumy uniseksowe. Z jednej strony tytoń nadaje im męskości, a z drugie słodkość i kremowość sprawia, że idealnie pasują także kobietom.
Perfumy są na pewno warte przetestowania, bo za sprawą pewnego podobieństwa do Chergui odbiegają od najbardziej znanych tytoniowych kompozycji pokroju Pure Havane, czy wspomnianego Naxosa.
Ciepły, tytoniowy zapach.
Odkrywa wyjątkowe piękno i słodycz kubańskich pól tytoniowych.
Nasi perfumiarze podróżowali po świecie w poszukiwaniu najcenniejszych składników, aby odkryć całe ciepło i zmysłowość Kuby.
Nuty:
Tytoń z Turcji - Ziele angielskie z Jamajki - Wetyweria z Haiti
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mamy tu słodki tytoń, osadzony na gładkiej, lekko piżmowej bazie, która nawiązuje trochę do Serge Lutens - Chergui. Mam wrażenie, że to właśnie ten piżmowy, lekko mydlany zapach kojarzący mi się trochę z czystym, rozgrzanym ciałem, mieli na myśli autorzy notki na stroni producenta, mówiąc, że jest to ciepły zapach.
Hoja de Cuba są perfumami mocno słodkimi, ale w kremowy sposób. Efekt ten jest moim zdaniem osiągnięty dzięki nucie miodu. Nie ma go co prawda w składzie, ale ten liczy sobie tylko 3 pozycje, więc nie zdradza pewnie wszystkiego. Połączenie tytoniu i miodu przypomina mi o jeszcze jednych perfumach, a konkretnie o Naxosie od Xerjoffa, który też ma tę wyraźnie miodową słodkość.
Choć Hoja de Cuba są skomponowane wokół tytoniu, to nie dominuje on kompozycji i jakby na równi współgra z pozostałymi składnikami. I wspomnę jeszcze, że tytoń tutaj nie jest w ogóle wiśniowy.
Zdecydowanie zgadzam się, że są to perfumy uniseksowe. Z jednej strony tytoń nadaje im męskości, a z drugie słodkość i kremowość sprawia, że idealnie pasują także kobietom.
Perfumy są na pewno warte przetestowania, bo za sprawą pewnego podobieństwa do Chergui odbiegają od najbardziej znanych tytoniowych kompozycji pokroju Pure Havane, czy wspomnianego Naxosa.