Sobota, 26 grudzień 2015, 00:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 15 styczeń 2021, 08:22 przez pblonski.)
![[Obrazek: nd.5043.jpg]](http://fimgs.net/images/perfume/nd.5043.jpg)
Fragrantica o PS "Fine Cologne"
Basenotes o PS "Fine Cologne"[/size]
Po raz pierwszy z tytułową wodą spotkałem się w okolicach 2005 roku, młody byłem i nie interesowałem się zbytnio perfumami. Z 50ml flaszki, którą dostałem w prezencie, zużyłem jakieś 30ml, po czym zapodziałem gdzieś. Po 10 latach, gdy zacząłem przeglądać forum i interesować się pachnidłami, przeczesałem każdy kąt w domu w poszukiwaniu jakichkolwiek perfum (ku poszerzeniu swej olfaktorycznej świadomości) znalazłem zakurzoną butelkę "Fine Cologne". Postanowiłem sprawdzić, jak jest z tym "Fine"... i chlapnąłem nieco na rękę (PS mam w wersji splash).
Ale najpierw, cóż to w ogóle jest?
Niewiele informacji znalazłem, póki co:
Zapach powstał w 1979roku, został stworzony przez Panów Leonarda Paula Cuozzo i Alana Sebastiana Greco a w jego skład wchodzi:
piżmo, ylang-ylang, lawenda, szałwia, bursztyn, jaśmin, mech, róża.
A jak to pachnie? Sądzę, że najlepiej będzie jeśli me wrażenia, ujmę obrazowo:
Mały chlust na dłoń i... Wyobraźmy sobie że nagle znaleźliśmy się w jakimś ciepłym, południowym kraju. Godzina 12, słońce w zenicie a na niebie nawet małego cirrusa. Na termometrze dobre +35°c.
Ogród.
W ten upalny, bezwietrzny dzień, nagle trafiliśmy do ogrodu w którym każdy kwiat kwitnie i roztacza wokół swą krzykliwą woń. Zewsząd wokół atakują nasz węch bujne krzewy lawendy. Tuż obok rosną róże wszelkiej barwy sączące swój słodki zapach. Co chwilę też, pojawia się delikatna nuta jaśminu oraz, gdzieś spod gęstej kwiatowej zasłony lekko ziołowy akord, może to i szałwia? Nie wiem, za dużo tego wszystkiego!
Jest duszno. Od gorąca powietrze delikatnie faluje, od całego ogromu kwiatów i kwitnących krzewów staje się aż gęste i drży od bzyczenia pszczół leniwie tańczących nad ogrodem. A my nie mamy jak od tego uciec. Słodka agresywna woń świdruje nam w nozdrzach i kompletnie odurza.
O to był akord głowy.
Jakoś to przetrwaliśmy, słońce chyli się ku zachodowi. Już nie jesteśmy w sercu ogrodu, ale gdzieś z boku niego. Tuż za płotem znajduję się knajpa, my siedzimy przed nią z kieliszkiem wspaniałego, choć mocnego wina, które sączymy wraz z nowo poznaną, uroczą miejscową dziewczyną. Dusząca kwiatowa woń już nas nie ogłusza, jest wciąż zauważalnie obecna, lecz teraz stała się harmonijna i, podobnie jak czerwone wino, wspaniale upojna. Słońce zachodzi, dziewczyna lekko przysuwa się ku nam, jest ciepło, miło i niesamowicie zmysłowo...
Cóż, tak widzę PS Fine Cologne. Otwarcie jest krzykliwe, czuć ducha lat 80' - niesamowicie kwiatowe i powiem szczerze, ciężkie do wytrzymania. Lecz jeśli nam się uda to przetrzymać i się nie zrazimy nutą głowy, to zapach staje się harmonijny. Wciąż wyraźnym kwiatowym nutom zaczyna towarzyszyć ocieplające piżmo, do głosu dochodzi słodki, bursztynowy akord. Pomimo że jest to słodka kwiatowa bomba, jest cholernie męski i zmysłowy. Trwałość jest niesamowita, bite 10h, a to u mnie naprawdę sporo, bo taki Kouros trzyma się na mojej skórze max 4-5h. Projekcja również wzorowa - dwa spritz'e i ludzie się za mną oglądają przez cały dzień. Dodam, że głownie przedstawicielki płci pięknej.

Choć to edt, spokojnie by mogli sprzedawać "Fine Cologne" jako edp. Poza tym, za naprawdę śmieszne pieniądze, otrzymujemy świetne jakościowo pachnidło!
Dla mnie to zapach raczej do noszenia po zachodzie słońca, zarówno do eleganckiej restauracji jak i na romantyczny wieczór z ukochaną.
Jeśli ktoś lubi klimat lat 80' a Grey Flannel jest mu nie obcy, to sądzę że PS się spodoba.
Tylko... jest jedno "ale". Tak - chodzi o reformulację.
Opisany przeze mnie sok jest sprzed 10 lat. Na gwiazdkę zamówiłem sobie nowe opakowanie, produkowane już pod szyldem Elizabeth Arden (Która przejęła PS w 99') i... to już nie to samo. Zapach nie jest już tak uroczo duszący, jest znacznie bardziej świeży, mniej słodki. Trochę też mniej piżma, trochę więcej szałwii. Dodatkowo, w nowej wersji wyczuwam bardzo delikatnie cytrusy, jakby krople kwaśnego soku cytrynowego. Flakon nie ma już czarnego napisu "Fine Cologne" zaś jego zawartość jest delikatnie jaśniejsza, nie tak żółta. Nową wersję (120ml) mam z atomizerem. Testów globalnych nowej wersji jeszcze nie przeprowadziłem, więc nie wiem czy projekcja i trwałość wciąż ta sama.
To nadal - jak już zauważył jeden z forumowiczów - jest "fantastyczny, kwiatowy, słodki piżmowiec", tylko bez tego drgającego od upału powietrza. Już nie ogród w Bośni, tylko gdzieś w Polsce.
Czy to dobrze? Nie wiem. Choć na pewno PS zyskał dzięki temu na łatwiejszym odbiorze, mi będzie brakować tej "gęstości".
Na pewno kilku użytkowników forum go testowało, co o nim Wy myślicie?
Ja zdecydowanie polecam, bo to zaprawdę "Fine Cologne"!
"Myśleć to co prawdziwe, czuć to co piękne i kochać co
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon
dobre - w tym cel rozumnego życia."
- Platon