Piątek, 16 październik 2015, 19:27
Trochę zmobilizowany do działania postanowiłem napisać słów kilka o English Leather.
Nie wiem czy to dziwne czy nie, ale jednak zapach który w produkcji jest od 1949 roku nie znalazł tutaj jeszcze swojego miejsca.
Na wstępie zaznaczę, iż posiadam tylko trochę mililitrów w starej wersji - MEM.
Nie znam dokładnie składników i nut więc te cytuję za fragranticą
English Leather to zapach dla mężczyzn uruchomiony w 1949 roku.
Nuty głowy: bergamotka, lawenda, cytryna, pomarańcza i rozmaryn.
Nuty miód, irys i róża.
Nuty bazy cedr, piżmo, bób tonka, skóra i wetiwer.
Główne akordy
skórzany
cytrusowy
animalic
aromatyczny
lesisty
To chyba tyle tytułem wstępu, a teraz słów kilka o samym klasyku.
Tak klasyku, bo jeśli zapach przetrwał już 66 lat to jak inaczej go nazwać jeśli nie klasykiem.
Moje skojarzenie pierwsze i chyba najwłaściwsze takie - konik, skórzane siodło i las)))
Gdzieś wyczytałem, ze to zapach dla tych co kochają jeżdzić konno i życie na wsi - podpisuje się pod takim zdaniem.
Teraz troszkę o wrażeniach i przepraszam, że nie będa one oparte o składniki, ale raczej o osobiste doznania.
Dla mnie ten zapach to skóra w czystej postaci, surowa i nie okraszona słodyczą, taka surowa prosto z garbarni.
Choć fragrantica w składzie nie podaje drzewa sandałowego to myśle jednak że jest ono tutaj obecne, nie tylko obecne, ale pięknie podane i wyróżniające się w sercu.
Jeszcze mech w roli głównej, o nim tez należy wspomnieć.
Zapach jest męski bez dwóch zdań, jest ziemisty i wytrawny.
Trwałość soku z mojej butelki zadowalająca albo bardzo dobra, spokojnie 8-10 godzin jest wyraznie wyczuwalny, projekcja chyba stosunkowo umiarkowana i nie narzucąjąca się.
Nie potrafię go do niczego porównać bo i nie znam zbyt wielu skórzanych pachnideł to raz, a dwa że to jednak zapach z innej już epoki.
Można zapytać czy czuć w nim "dziadka", którego tak wielu nie znosi - moim zdaniem nie, jest to kompozycja która obroniła się przed upływem czasu i ta skórzana nuta, surowa skórzana nuta może być spokojnie dzisiaj chwalona.
Przeglądając net w poszukiwaniu informacji doczytałem, że na przestrzeni tych wielu lat mamy podział na dwie wersje:
stara MEM
nowa Dana
Przy okazji tych poszukiwań zrozumiałem, że ta starsza w pierwowzorze jest surowa do bólu z czym się zgadzam, nowa podążając za trendem czasu jest delikatniejsza i troszkę wysłodzona kwiatami - poszukując czystej skóry warto więc szperać za starymi butelkami.
Pachnidło jest tanie, albo inaczej...nie jest drogie)))
Czy warte poznania?
Jak ktoś lubi skórzane klimaty to bez zastanowienia napisze - TAK.
Cóż pozostaje mi mieć nadzieję, ze ktoś znał lub zna zapach i podzieli się swoimi spostrzeżeniami.
Na fotce moja butelka i reszta soku przeznaczona dla... .-)
Nie wiem czy to dziwne czy nie, ale jednak zapach który w produkcji jest od 1949 roku nie znalazł tutaj jeszcze swojego miejsca.
Na wstępie zaznaczę, iż posiadam tylko trochę mililitrów w starej wersji - MEM.
Nie znam dokładnie składników i nut więc te cytuję za fragranticą
English Leather to zapach dla mężczyzn uruchomiony w 1949 roku.
Nuty głowy: bergamotka, lawenda, cytryna, pomarańcza i rozmaryn.
Nuty miód, irys i róża.
Nuty bazy cedr, piżmo, bób tonka, skóra i wetiwer.
Główne akordy
skórzany
cytrusowy
animalic
aromatyczny
lesisty
To chyba tyle tytułem wstępu, a teraz słów kilka o samym klasyku.
Tak klasyku, bo jeśli zapach przetrwał już 66 lat to jak inaczej go nazwać jeśli nie klasykiem.
Moje skojarzenie pierwsze i chyba najwłaściwsze takie - konik, skórzane siodło i las)))
Gdzieś wyczytałem, ze to zapach dla tych co kochają jeżdzić konno i życie na wsi - podpisuje się pod takim zdaniem.
Teraz troszkę o wrażeniach i przepraszam, że nie będa one oparte o składniki, ale raczej o osobiste doznania.
Dla mnie ten zapach to skóra w czystej postaci, surowa i nie okraszona słodyczą, taka surowa prosto z garbarni.
Choć fragrantica w składzie nie podaje drzewa sandałowego to myśle jednak że jest ono tutaj obecne, nie tylko obecne, ale pięknie podane i wyróżniające się w sercu.
Jeszcze mech w roli głównej, o nim tez należy wspomnieć.
Zapach jest męski bez dwóch zdań, jest ziemisty i wytrawny.
Trwałość soku z mojej butelki zadowalająca albo bardzo dobra, spokojnie 8-10 godzin jest wyraznie wyczuwalny, projekcja chyba stosunkowo umiarkowana i nie narzucąjąca się.
Nie potrafię go do niczego porównać bo i nie znam zbyt wielu skórzanych pachnideł to raz, a dwa że to jednak zapach z innej już epoki.
Można zapytać czy czuć w nim "dziadka", którego tak wielu nie znosi - moim zdaniem nie, jest to kompozycja która obroniła się przed upływem czasu i ta skórzana nuta, surowa skórzana nuta może być spokojnie dzisiaj chwalona.
Przeglądając net w poszukiwaniu informacji doczytałem, że na przestrzeni tych wielu lat mamy podział na dwie wersje:
stara MEM
nowa Dana
Przy okazji tych poszukiwań zrozumiałem, że ta starsza w pierwowzorze jest surowa do bólu z czym się zgadzam, nowa podążając za trendem czasu jest delikatniejsza i troszkę wysłodzona kwiatami - poszukując czystej skóry warto więc szperać za starymi butelkami.
Pachnidło jest tanie, albo inaczej...nie jest drogie)))
Czy warte poznania?
Jak ktoś lubi skórzane klimaty to bez zastanowienia napisze - TAK.
Cóż pozostaje mi mieć nadzieję, ze ktoś znał lub zna zapach i podzieli się swoimi spostrzeżeniami.
Na fotce moja butelka i reszta soku przeznaczona dla... .-)
Nie jestem stary - jestem VINTAGE