Piątek, 17 październik 2014, 15:32
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 19 grudzień 2020, 18:44 przez pblonski.)
Skład:
Głowa-bergamota, kardamon.
Serce-wetyweria, paczula, papirus.
Baza-wanilia, ambra, mech dębowy.
![[Obrazek: 375x500.21854.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.21854.jpg)
Marka Lalique przyzwyczaiła nas już do swoich co najmniej dobrych kompozycji, o co najmniej dobrych parametrach i co najmniej dobrej jakości składników. Wydany w 2011 r. Hommage a L'Homme to zapach podstępnie zdobywający nosy i serca wielbicieli perfum. Nie inaczej było w moim przypadku. Początkowo, pozornie nudny, niewzbudzający emocji w dość krótkim czasie porwał mnie i obecnie stanowi jeden z najważniejszych zapachów w kolekcji. Zatem informacja o flankerze wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Co można było zmienić/ulepszyć/wzmocnić w zapachu idealnym? Z niecierpliwością wypatrywałem flakonu w perfumeriach, ale w międzyczasie pojawiła się świetna okazja by odkupić flakon od kolegi z forum.
Voyageur nawet nie próbuje konkurować ze swoim starszym bratem. Są tutaj pewne nawiązania. Zresztą nie tylko do Hommage, ale do kilku innych, bardzo dobrych zresztą, perfum. Przede wszystkim otwarcie to trochę poprzednika, Boss Bottled i pylisty, wilgotny kardamon. Przyznam, że ten początek przyjemny wcale nie jest. Dopiero kiedy zapach rozgości się na skórze zaczyna wychodzić z niego to, co najlepsze. Szarego jest tutaj najwięcej. Wtóruje mu mięciutki, mokry fiołek. Najbardziej urzekające jest kolejne podobieństwo. Niedawno nosiłem Azzaro PH Intense. I to baza tego wycofanego już zapachu została przemycona do Voyageur.
Bardzo udana premiera. Hommage a L'Homme Voyageur od razu zdobył moją sympatię. Obawiam się tylko, że nie dorównuje starszemu bratu. Co i tak nie zmienia faktu, że może dumnie nosić wspólną nazwę, a w kolekcji niejednego perfumomaniaka znaleźć się powinien. Ja mu daję 5 w ankiecie i idę się nim popsikać.
Głowa-bergamota, kardamon.
Serce-wetyweria, paczula, papirus.
Baza-wanilia, ambra, mech dębowy.
![[Obrazek: 375x500.21854.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.21854.jpg)
Marka Lalique przyzwyczaiła nas już do swoich co najmniej dobrych kompozycji, o co najmniej dobrych parametrach i co najmniej dobrej jakości składników. Wydany w 2011 r. Hommage a L'Homme to zapach podstępnie zdobywający nosy i serca wielbicieli perfum. Nie inaczej było w moim przypadku. Początkowo, pozornie nudny, niewzbudzający emocji w dość krótkim czasie porwał mnie i obecnie stanowi jeden z najważniejszych zapachów w kolekcji. Zatem informacja o flankerze wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Co można było zmienić/ulepszyć/wzmocnić w zapachu idealnym? Z niecierpliwością wypatrywałem flakonu w perfumeriach, ale w międzyczasie pojawiła się świetna okazja by odkupić flakon od kolegi z forum.
Voyageur nawet nie próbuje konkurować ze swoim starszym bratem. Są tutaj pewne nawiązania. Zresztą nie tylko do Hommage, ale do kilku innych, bardzo dobrych zresztą, perfum. Przede wszystkim otwarcie to trochę poprzednika, Boss Bottled i pylisty, wilgotny kardamon. Przyznam, że ten początek przyjemny wcale nie jest. Dopiero kiedy zapach rozgości się na skórze zaczyna wychodzić z niego to, co najlepsze. Szarego jest tutaj najwięcej. Wtóruje mu mięciutki, mokry fiołek. Najbardziej urzekające jest kolejne podobieństwo. Niedawno nosiłem Azzaro PH Intense. I to baza tego wycofanego już zapachu została przemycona do Voyageur.
Bardzo udana premiera. Hommage a L'Homme Voyageur od razu zdobył moją sympatię. Obawiam się tylko, że nie dorównuje starszemu bratu. Co i tak nie zmienia faktu, że może dumnie nosić wspólną nazwę, a w kolekcji niejednego perfumomaniaka znaleźć się powinien. Ja mu daję 5 w ankiecie i idę się nim popsikać.