Poniedziałek, 21 wrzesień 2020, 12:17
W ciągu ostatnich kilku tygodni miałem niesamowite szczęście trafiać na perfumy, które bardzo mi przypasowały, tak bardzo, że wylądowały na szczycie listy zakupowej. Zaczęło się od Nasengold #S, którego flakon zamówiłem praktycznie od razu po skończeniu próbki, potem Roja Oligarch, który po prostu pozamiatał i choćbym miał jeść do końca roku tylko makaron i suchy chleb, to go kupię, a teraz MFK Pluriel Masculin, który również wylądował na szczycie listy zakupowej.
Przepiękna lawenda, absolutnie nie kojarząca się z babciowymi szafami i kulkami na mole, ani z męskimi żelami pod prysznic (a niestety często mam takie skojarzenia), na mojej skórze utrzymuje się dość długo, a nawet jak przygaśnie, to co jakiś czas o sobie przypomni taką ostrzejszą nutką. Dodam, że generalnie nie jestem fanem lawendy w perfumach (z powodów wspomnianych powyżej), ale tutaj to jest czysta poezja. Baza wydawała się jakaś znajoma, ale nie mogłem rozgryźć co mi ona przypomina, dopiero jak przeczytałem ten wątek to mnie olśniło - kolega Lolek dobrze skojarzył, że podobna do MFK Oud, ale oczywiście dużo lżejsza, bo to zupełnie inny kaliber pachnidła. Ja jednak czuję tam jeszcze coś, takiego trochę kremowego, trochę może ziołowego, sam nie wiem jak to opisać, ale bardzo mi to pasuje. Piękne i komfortowe perfumy, podobające się mojej lepszej połówce. A że nie pachną za bardzo jak nisza? Szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko temu, bo to taka miła odmiana po testowaniu różnych niszowców, które często są średnio noszalne. Ale mainstreamowy to ten MFK też nie jest, życzyłbym sobie takiej naturalności i jakości w mainstreamie, który niestety w znakomitej większości pachnie miałko, wtórnie i syntetycznie.
Bez mrugnięcia okiem daję ocenę 6.
Przepiękna lawenda, absolutnie nie kojarząca się z babciowymi szafami i kulkami na mole, ani z męskimi żelami pod prysznic (a niestety często mam takie skojarzenia), na mojej skórze utrzymuje się dość długo, a nawet jak przygaśnie, to co jakiś czas o sobie przypomni taką ostrzejszą nutką. Dodam, że generalnie nie jestem fanem lawendy w perfumach (z powodów wspomnianych powyżej), ale tutaj to jest czysta poezja. Baza wydawała się jakaś znajoma, ale nie mogłem rozgryźć co mi ona przypomina, dopiero jak przeczytałem ten wątek to mnie olśniło - kolega Lolek dobrze skojarzył, że podobna do MFK Oud, ale oczywiście dużo lżejsza, bo to zupełnie inny kaliber pachnidła. Ja jednak czuję tam jeszcze coś, takiego trochę kremowego, trochę może ziołowego, sam nie wiem jak to opisać, ale bardzo mi to pasuje. Piękne i komfortowe perfumy, podobające się mojej lepszej połówce. A że nie pachną za bardzo jak nisza? Szczerze mówiąc nie mam nic przeciwko temu, bo to taka miła odmiana po testowaniu różnych niszowców, które często są średnio noszalne. Ale mainstreamowy to ten MFK też nie jest, życzyłbym sobie takiej naturalności i jakości w mainstreamie, który niestety w znakomitej większości pachnie miałko, wtórnie i syntetycznie.
Bez mrugnięcia okiem daję ocenę 6.