Środa, 2 grudzień 2020, 19:45
Ile ja się namodliłam i namarzyłam o chociażby samplu mitycznego Cuir de Russie... w tzw. międzyczasie odkryłam, że nie lubię marki, że nie będę nosić, bo oprócz tego, że nie trawię tej baby, to drażni mnie charakterystyczne akord, który jest zapachową sygnaturą niemal całego Chanel. Pewnego dnia dostałam nieopisaną odlewkę czegoś, co pachniało po szanelowemu i majaczyło zamszem. Okazało się, że oto dostąpiłam zaszczytu testowania https://www.fragrantica.pl/perfumy/Chan ... -7144.html
Cóż... nie tak sobie to wymyśliłam. Kocham zapach skóry, to przez nią wpadłam w to perfuBagno, bo szukam skóry życia... Na tle wszystkiego, co do tej pory testowałam Cuir de Russie (wąchane w ciemno) nie wzbudziło żadnych emocji, dzikiej fascynacji, która zmusiłaby mnie do odszczekania tego wszystkiego, co naurągało mi się było marce. W moim subiektywnym rankingu jest kolejną poprawną "perfumą", której mogłoby nie być. Niewątpliwie jest elegancki, ekskluzywny, ładny, ale nie postrzegam tego skórzanie. Czy ja bym to kupiła? Nie.
Cóż... nie tak sobie to wymyśliłam. Kocham zapach skóry, to przez nią wpadłam w to perfuBagno, bo szukam skóry życia... Na tle wszystkiego, co do tej pory testowałam Cuir de Russie (wąchane w ciemno) nie wzbudziło żadnych emocji, dzikiej fascynacji, która zmusiłaby mnie do odszczekania tego wszystkiego, co naurągało mi się było marce. W moim subiektywnym rankingu jest kolejną poprawną "perfumą", której mogłoby nie być. Niewątpliwie jest elegancki, ekskluzywny, ładny, ale nie postrzegam tego skórzanie. Czy ja bym to kupiła? Nie.