Niedziela, 20 kwiecień 2014, 14:00
Cartier - Eau de Cartier Essence d'Orange
Góra: pomarańcza, bergamota.
Środek: fiołek.
Dół: paczula, cedr.
Pani Mathilde Laurent zmieszała lekko podsuszoną skórkę z pomarańcza z cukrem waniliowym i proszkiem do pieczenia.
Środkowa faza ma być fiołkowa.
Wygląda na to, że we współczesnym perfumiarstwie fiołek pachnie jak galaretka agrestowa.
Podobnie było w Burberry The Beat.
Baza jest lekka, drzewno-piżmowa.
Oczywiście trzeba być niepoprawnym optymistą, żeby myśleć, że poczujemy cedr i paczulę.
Mimo wszystko, zapach da się lubić. Ma trochę uroku.
Najbardziej przypadnie do gustu wielbicielkom przebywania w kuchni,
bo najwyraźniej, z niej czerpie większość inspiracji.
Jednak najładniejszy ze wszystkiego jest kolor kartonika.
Kompozycja, niby, dla kobiet i mężczyzn, ale ci ostatni, nie będą zadowoleni.
Przy normalnym, dla większości ludzi, użytkowaniu, w okolicach dwóch do czterech psików,
po upływie 5 minut, wyczuwalny jest jedynie z odległości kilku centymetrów.