Piątek, 21 wrzesień 2018, 11:42
ciekaw jestem co napiszesz
dla mnie jest inny ale tak samo dobry
dla mnie jest inny ale tak samo dobry
Ankieta: Moja ocena Jovoy Paris - Private Label EDP (2011) (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 2 | 3.51% | |
2 - Słaby | 2 | 3.51% | |
3 - Przeciętny | 3 | 5.26% | |
4 - Dobry | 5 | 8.77% | |
5 - Bardzo dobry | 13 | 22.81% | |
6 - Genialny | 32 | 56.14% | |
Razem | 57 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Piątek, 21 wrzesień 2018, 11:42
ciekaw jestem co napiszesz
dla mnie jest inny ale tak samo dobry
Niedziela, 28 październik 2018, 13:55
Private Label, dosyć niespodziewanie, wskoczył bardzo wysoko w moim prywatnym rankingu.
Bardzo polubiłem te perfumy, mimo tego, że paczula to nie jest mój ulubiony składnik. Tutaj, razem ze skórą i wetywerią, jest to niesamowicie zmieszane. Ogromna klasa.
Wtorek, 30 październik 2018, 11:55
no to flaszka dzisiaj zamówiona
w Krakowie bo jest fajna promocja i czekam z niecierpliwością
Czwartek, 17 styczeń 2019, 10:57
Bardzo mi przypomina encre noir.Czuc wysoka jakość składników,zapach jest bardziej wytrawny od laliqa.
Projekcja duża,trwalosc potężna (18h siedzi na nadgarstku i dalej daje o sobie znać) Zasługuje na Max. Ocenę Ale to nie moje klimaty dlatego oczko w dół.
Wtorek, 5 marzec 2019, 18:26
Co tu dużo mówić- wyrwało mnie z butów , zapach jest obłedny , czuję tu nostalgię do dawnego życia , które wiodłem --chyba po psycho to mój signature scent
Daję zasłużone 6
Wtorek, 5 marzec 2019, 19:23
Dzisiaj z rana mnie naszło i zaaplikowałem...
Zmęczył mnie okrutnie... Doceniam klasę tego pachnidła i zawsze bardzo lubiłem, a dzisiaj taka mała niespodzianka. Nie wiem może przesadziłem z aplikiem, ale chyba troszkę od siebie odpoczniemy. Nie jestem stary - jestem VINTAGE
Środa, 6 marzec 2019, 10:03
mialem ten sam problem pare dni temu. dwie chmury, meczylem sie okropnie i mialem wrazenie, ze cale otoczenie tez. chyba aura mu nie sprzyja..
Środa, 6 marzec 2019, 15:45
Ciekawe, może dlatego że robi się ciepło? Albo żeście obaj byli w stresie i przy wzroście temperatury ciała projekcja mogła się zwiekszyć. Na mnie leżą spokojnie i dostojnie, strzelam z reguły 3 razy, za uszami i jeden na nadgarstek z roztarciem...no i czasem 4 pod szyję jak chcę więcej.
Mój mały stragan https://tinyurl.com/43z6mcx7
Overthinking, over analyzing, separates the body from the mind.
Środa, 6 marzec 2019, 18:51
Ja nie mam z nim problemu ,może dlatego że pracuję w warunkach zmiennocieplnych , w cieple zaczyna roztaczać aurę wokół nosiciela a w zimniejszym otoczeniu słabnie
Poniedziałek, 11 marzec 2019, 21:14
nie wiem jak z taką paczulą można się męczyć
Poniedziałek, 19 sierpień 2019, 00:04
Jeśli miałbym wymienić trzy nuty które nienawidzę w perfumach byłyby to: paczula, wetiwer, oraz skóra. Mimo to w jakiś przedziwny sposób Privet Label bardzo mi się podoba. Zapach kojarzy mi się z ciemną nocą w bagnistym lesie łęgowym przy dogasającym ognisku. Cudo. Przed kupnem powstrzymuje mnie to że nie widzę zastosowań dla niego, szczególnie przy jego nuklearnych parametrach. No chyba że ktoś jest prawdziwym samcem alfa który nie przejmuje się co inni o nim myślą i czy mają ochotę wąchać tak oryginalne perfumy.
Piątek, 8 listopad 2019, 18:43
Testowałem ostatnio bohatera wątku, zresztą dziś mam go na sobie od rana. Nosi mi się go świetnie, choć jest to ekstrawaganckie pachnidło. Są perfumy niszowe, które w swojej odmienności przekraczają granicę noszalności, Private Label zbliża się do niej, ale nigdy jej nie narusza.
Skojarzenia budowane przez zapach mogą się wydawać dziwne, ale dla mnie dość przyjemne. Otwarcie jest ziemiste, czuć w nim mokre i jakby zbutwiałe drewno - jest to według mnie najtrudniejszy etap. W sercu czuję dość piwniczną paczulę, wetiwer, skórzane teki - na tym etapie kojarzy mi się trochę z piwnicą, trochę z biblioteką, trochę ze skórzanymi obiciami foteli. Baza jest dymna i skórzana, labdanum jest najmocniej wyczuwalne. Parametry są świetne, po 10 godzinach od aplikacji zapach jeszcze się trzyma bliskoskórnie, był wyczuwalny bez zbliżania nosa do nadgarstka przez ok. 8 godzin. Popularne perfumy, do których woń jest najbardziej zbliżona klimatem (ale nie podobna) to według mnie Lalique Encre Noire i Gucci Guilty Absolute. Nie pytałem innych o opinie (może po to, by nie psuć sobie nastroju tymi negatywnymi), spodziewam się jednak, że te perfumy będą trudne w odbiorze dla wielu ludzi. Pamiętam, jak kiedyś w perfumerii zaobserwowałem parę sprawdzającą męskiego Amouage Interlude - pani szybko wyrzuciła bloter i odłożyła flakon z obrzydzeniem. Private Label może wywoływać podobne reakcje, mi jednak bardzo się podoba, to znakomicie skomponowana rzecz.
Piątek, 8 listopad 2019, 18:54
margr napisał(a):Skojarzenia budowane przez zapach mogą się wydawać dziwne, ale dla mnie dość przyjemne. Otwarcie jest ziemiste, czuć w nim mokre i jakby zbutwiałe drewno - jest to według mnie najtrudniejszy etap. Tak jak Lalique EN "łykam" w 100% w każdym stężeniu, to Private Label jest dla mnie wyzwaniem - szczególnie właśnie w otwarciu, bo pachnie mi czymś zepsutym, po prostu nieświeżym. Globalnie testowałem tylko raz, ale kurtka przeszła nim na 2 tygodnie. Co ciekawe - bardzo podobał się mojej BARDZO krytycznej żonie - która za Interlude chce mnie z domu wyrzucić. Dzięki za odświeżenie wątku - jutro wrzucam ponownie Jovoy'a!
Piątek, 8 listopad 2019, 22:03
Jovoy wykonał kawał świetnej roboty. Z jednej strony nisza pełną gębą, a z drugiej zapach jak najbardziej noszalny. Z obserwacji otoczenia vel laików mogę rzec, że jest jak najbardziej pozytywnie odbierany.
Paczula oczywiście jest obecna, lecz przełamana skórzanym akordem. Dzięki czemu nie mamy monomatycznego tematu jak w Psychodelique. Moim zdaniem, zapach stricte męski, z twarzą współczesnej, ambitnej kompozycji paczulowej
Piątek, 8 listopad 2019, 23:34
Te dymy, smoła, kadzidło, skóra perfumowych laików może szokować bo jest lata świetlne od tego, co zapełnia półki w sklepach na literę D i S ale ewentualnymi negatywnymi opiniami osób nieprzygotowanych na tego typu doznania kompletnie bym się nie przejmował. Ich problem. Nisza w najlepszym wydaniu. Zapach jest głęboki, gęsty, męski, narkotyczny. Dla mnie piękny i jak najbardziej noszalny. Należy tylko uważać aby nie przedawkować, bo moc ten zapach ma potężną. Mnie odlewkę skradł mój starszy syn (20+), który wprost zakochał się w tym zapachu i używa ich od jakiegoś miesiąca właściwie codziennie. Używa ich rano (2 psiki) a w trakcie naszych popołudniowych spotkań po powrocie z pracy, czuć Jovoya w domu jeszcze bardzo wyraźnie. Świetne perfumy.
Sobota, 9 listopad 2019, 08:43
Kiedyś byłem nim zafascynowany, teraz od dwóch lat flakon leży w szafie. Raz go użyłem we wrześniu, ale po godzinie czułem już głównie laudanum. Zaraz go wygrzebię z szafy gdzieś na wierzch, żeby się załapał ponownie w najbliższym czasie - obecna pora roku zdecydowanie bardziej mu sprzyja
Sobota, 9 listopad 2019, 10:36
Private Label jest świetny, dla mnie to zapach absolutnie kompletny. Zawsze używam go z wielką przyjemnością.
Podzielam zdanie kolegów, mimo niszowego charakteru, jest absolutnie noszalny. Zdecydowanie mój TOP. PS. Z Encre Noire bym go kompletnie nie zestawiał, jak dla mnie, inna bajka.
Sobota, 9 listopad 2019, 13:17
Dokładnie tak. Encre przy tym zapachu jest cienkie jak sik pająka. Nie ta klasa!
Sobota, 28 grudzień 2019, 23:34
Wow...i co tu więcej napisać niż to co już wiele osób i wrażliwych nosów napisało.
To jest już KLASYK, MISTRZ w swojej wadze...chociażbyście szukali czegoś co pachnie podobnie (lepiej się nie da)- to i tak nie znajdziecie. Jeśli ktoś szuka ŚWIĘTEGO GRAALA w tych rewirach- to jest-OTO ON. MISTRZOWSKIE połączenie vetiverii, ziemistej paczuli, drzewa sandałowego, papirusu (tak...papirusu) i skóry. MROK, ZIEMISTOŚĆ, CHŁÓD i ORZEŹWIAJĄCOŚĆ zamknięte we flakonie. Moje pierwsze spotkanie z tym zapachem nie należało do wow...jaki super piękny zapach. Raczej zaskoczył mnie, zadziwił i zastanowiłem się- jak można tak pachnieć i iść do ludzi i po co perfumy w takiej ilości sprzedawać (100 ml), wystarczą przecież mniejsze próbki. Następnego dnia natomiast pragnąłem znowu poczuć ten zapach... i kolejnego i kolejnego. A teraz potwierdzam- zapach "noszalny", niesamowity, wyjątkowy i uzależniający. Spróbuj....już nic nie będzie takie jak przedtem. W skali do 10: daję 11
Pozdrawiam,
Robert stragan: <!-- l --><a class="postlink-local" href="https://perfuforum.pl/viewtopic.php?f=52&t=29968">viewtopic.php?f=52&t=29968</a><!-- l --> fragrantica: <!-- m --><a class="postlink" href="https://www.fragrantica.pl/uzytkownicy/30634">https://www.fragrantica.pl/uzytkownicy/30634</a><!-- m -->
Sobota, 22 luty 2020, 14:26
Private label to perfumy, w których czuć jakość. Na pewno umieściłbym je wśród tych najlepszych, które wąchałem. Już przy pierwszym zetknięciu miałem odczucie, że olejki, których użyto są naturalne, wysokiej jakości. Takie samo wrażenie mam w przypadku parametrów. Jest to kompozycja z bardzo dobrą trwałością. Jeden drobny psik z próbki czułem przez cały dzień. Projekcja jest taka, jak lubię - nienachalna, ale smużki zapachu dają o sobie znać co jakiś czas. Piszę o skromnej aplikacji, bo w przypadku 2-3 strzałów z butelki to może być bardzo ciężki kaliber.
Teraz trochę o samej kompozycji zapachowej. Wilgotna ściółka leśna po jesiennym deszczu. Antyki - specyficzna, cierpka, słodkawa woń ciemnego drewna. Gorzka czekolada. Teczka z jasnej, grubej skóry. Stary parkiet. Jest surowo, dostojnie. Kwaskowa, ziemista słodycz, jakby tłusta przebija się przez chłód piwnicznej paczuli. Czuję też lotną, jakby mentolową nutkę, która gra gdzieś z tyłu i nadaje odrobiny lekkości raczej cięższej kompozycji. Można też wyczuć podobieństwo do zapachu sosnowej żywicy. To nie jest zapach brudny, ale nie określiłbym go mianem eleganckiego jest raczej poważny, dostojny, oryginalny. Odważny, ale niekoniecznie stricte męski. Raczej nieokreślony pod kątem płci, ale pasujący do osoby poważnej, starszej. Ja uwielbiam go wąchać, ale użytkowo bardziej pasuje mi do mojej żony. Wczoraj połączyła go z Lalique Perles, Oudem Iceberga i olejkiem różanym Song of India i wyszedł z tego taki brudniejszy Le Mat Mendittorosa, coś pięknego, wielowymiarowego. Na pewno są to wyjątkowe perfumy, gdzie paczula i wetyweria grają główną rolę. Gdybym miał wyobrazić sobie mężczyznę, który tak pachnie, to widziałbym poważnego, zamożnego faceta powyżej 40stki, pewnie mieszkającego w Londynie lub Nowym Jorku, który jest specjalistą od antyków, sztuki, architektury, literatury. Ubiera się jak gentleman, trochę retro, ale ze smakiem i pomysłem, zawsze nosi najwyższej jakości, naturalne materiały w ciepłych, ziemistych kolorach. Barwy, które pasują mi do tego zapachu: czerń (węgiel, wełna, włosy), ciemny brąz (gorzka czekolada), ciemny bursztyn, rudawy beż, ciemny pomarańcz (rude włosy), bardzo ciemne bordo (skrzepnięta krew), połączenie królewskiego złota i czerwieni (mosiądz, krew), szarość (grafit) Oceniam ten zapach na 10/10. Piękne, wyjątkowe, ale wymagające perfumy, których zapachu nie da się zapomnieć. Podobne zapachy: wyczuwam podobieństwo z Gucci Guilty Absolute - przyczajona, leśna słodycz iglaków + przykurzona skóra; uważam, że podobny, skórzany, ziemisty i leśny charakter ma Epic Amouage, ale jest to kompozycja bardzo sucha, podczas gdy Jovoy jest raczej wilgotny i tłusty
“Unless you are educated in metaphor, you are not safe to be let loose in the world.”
― Robert Frost Fragrantica: https://www.fragrantica.pl/uzytkownicy/30057/ |
|