Poniedziałek, 5 wrzesień 2011, 12:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 16 grudzień 2020, 12:53 przez Cookie13.)
![[Obrazek: 375x500.2762.jpg]](https://fimgs.net/mdimg/perfume/375x500.2762.jpg)
Chergui - tak brzmi nazwa gorącego wiatru wiejącego w Maroku. Nigdy tam nie byłem, więc trudno mi powiedzieć na ile nazwa bezpośrednio przekłada się na zapach. Ale to nawet lepiej, bo Chergui i bez dodatkowej ideologii jest pachnidłem które samo aż prosi się o zaistnienie na tym forum, tym bardziej, że kompozycje tandemu Lutens/Sheldrake traktowane tutaj są po macoszemu. Chergui to jeden z tych nielicznych zapachów, wobec których określenia takie jak "piękny", "zmysłowy" czy "wspaniały" nie tyle nie trącą banałem, co wręcz zyskują na znaczeniu. Bowiem Chergui to przebogaty orientalny przyprawowiec o uniseksualnym charakterze, który aż poraża misternością kompozycji i urodą. Chergui jest gęsty jak - deklarowany zresztą w składzie - miód, ale ta słodycz położona jest na subtelnej skórzanej nucie. Przednie wrażenie, bo nie sposób odmówić temu zapachowi głębokiej słodyczy, która jednak złamana jest przyprawowa nutą, która sprawia, że Chergui nie jest mdły. Może to zasługa tytoniu ? Długo szukałem jednego przymiotnika który oddawałby charakter tego zapachu. Wreszcie znalazłem; upojny. Niewiele jest pachnideł o tak oczywistej, ale i głębokiej zarazem urodzie, jak właśnie Chergui.
---
Recenzja pod poniższym adresem, na stronie 27;
https://issuu.com/dayandnight/docs/czerwiec2011